To nie spadło z nieba czyli wiara między herezjami

Ojciec jest Bogiem, Syn jest Bogiem, Duch jest Bogiem. Są od siebie jakoś różni, ale mimo to nie ma trzech bogów. Czyżby wiara kazała nam - wbrew logice - uznawać, że 1+1+1=1, że 3=1? List, 11/2008



Prawdopodobnie każdy chrześcijanin, któremu zdarzyło się zastanawiać nad treścią własnej wiary, zderzył się - bo tak chyba o tym trzeba mówić - z pytaniem, jak to właściwie jest z tym Bogiem. Utrzymujemy, że jesteśmy monoteistami, że Bóg jest jeden i jedyny, ale zaraz potem dorzucamy: w trzech Osobach

Ojciec jest Bogiem, Syn jest Bogiem, Duch jest Bogiem. Są od siebie jakoś różni, ale mimo to nie ma trzech bogów. Czyżby wiara kazała nam - wbrew logice - uznawać, że 1+1+1=1, że 3=1? Co gorsza, próżno szukać określenia „Trójca Święta" w Nowym Testamencie. Skąd zatem wzięła się wiara w Trójcę? Czy trzeba było aż tak komplikować sobie życie?

Żeby odpowiedzieć na takie i podobne pytania - zwłaszcza te dotyczące znaczenia wiary w Trójcę Świętą- trzeba sięgnąć do początków historii chrześcijaństwa. Nauka o Bogu Trójjedynym nie pojawiła się bowiem od razu w gotowej, w pełni dojrzałej postaci. Z nieba nie spadła żadna gotowa formuła, żaden obraz, który by jasno i raz na zawsze określał, jak należy myśleć o Bogu. Przeciwnie - to raczej mozolnie, przez kilka wieków wysnuwany, precyzowany, cyzelowany wniosek z... doświadczenia.

Bóg Ojciec i Chrystus

Ale po kolei... Chrześcijaństwo wyrasta z judaizmu, który jest radykalnie monoteistyczny. Wyznanie, że Bóg jest jedyny, że jest jedynym Panem człowieka i dziejów stoi w samym centrum wiary i pobożności Izraela. To przekonanie odziedziczyliśmy. Dokonaliśmy jednak pewnej dość istotnej korekty, której początek wyznaczył Jezus Chrystus.

Nowy Testament poświadcza, że przed śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa zdania co do Jego tożsamości były podzielone. Uczniowie widzieli w Nim oczekiwanego Mesjasza, spełnienie Bożej obietnicy danej Izraelowi, ale jeszcze najwyraźniej niejednakowo rozumieli Jego rolę. Zapewne dostrzegali szczególny związek Jezusa z Bogiem. Już choćby sposób, w jaki się do Niego zwracał, pełne zaufania słowa: Abba, Ojcze, musiał dawać im do myślenia.

To, czego doświadczali u boku Jezusa, mogło, a nawet musiało przekraczać „ludzkie" ramy, dlatego pytanie o Jego tożsamość, nawet jeśli nie padało otwarcie, to czaiło się w głębi świadomości. Jednak raczej - choć trudno to z całą pewnością stwierdzić - uczniowie widzieli w Nim przede wszystkim wybranego przez Boga, niezwykłego człowieka. Ich paniczna reakcja na pojmanie a potem śmierć Jezusa dość wyraźnie o tym świadczy.

Zmartwychwstanie było zatem wydarzeniem zaskakującym i przełomowym. Chrystus, który ukazywał się uczniom, był ewidentnie tą samą osobą, której towarzyszyli przez kilka lat, a której śmierć zdawała się definitywnym końcem ich nadziei. Jednocześnie jednak było w Nim coś radykalnie nowego - ewangeliści świadczą o tym, pisząc na przykład o trudnościach w rozpoznawaniu Go.

Owocem paschalnych spotkań było głębsze zrozumienie zarówno samej tożsamości Jezusa, jak i Jego miejsca i roli w całym Bożym projekcie zbawienia. Ewangelia Łukasza mówi wręcz o nauczaniu Zmartwychwstałego, które najwyraźniej szło dalej, głębiej, niż przedpaschalne: zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego (Łk 24, 21).


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...