Trzeba dużego rozeznania, ostrożności i świadomości, że Bóg Ojciec jest kimś zupełnie innym niż mój ojciec, który być może budzi negatywne skojarzenia. Wszystkie przykre doświadczenia możemy próbować leczyć - odwołując się do miłości Ojca. List, 11/2009
Księże Profesorze, przygotowując obecny numer LISTU, zdaliśmy sobie sprawę z pewnego zaniedbania. Pisaliśmy już o Jezusie Chrystusie, Duchu Świętym, nawet o Trójcy Świętej, ale nigdy nie było numeru o Bogu Ojcu. A może również teologia trochę o Nim zapomniała?
Rzeczywiście można powiedzieć, że Bóg Ojciec jest trochę „niepopularny". Być może jeszcze nie dorośliśmy do odkrywania tej tajemnicy. Cała działalność Kościoła była i jest chrystocentryczna - przez ostatnie stulecia w teologii koncentrowano się głównie na Drugiej Osobie Boskiej. Nieżyjący już profesor teologii na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim, Jean Galot SI, podkreślał, że teologia zawsze poświęcała więcej uwagi Chrystusowi, ponieważ to On - nie Ojciec - się wcielił. Od momentu wcielenia wiara ludzi koncentruje się na wyznaniu bóstwa i człowieczeństwa Jezusa Chrystusa. Zapominamy jednak, że do treści naszej wiary należy też prawda o istnieniu osoby Boga Ojca obok Syna Bożego i Ducha Świętego.
Co ciekawe, również Trzecia Osoba, tak jak obecnie Pierwsza, była przez wiele wieków niedostrzegana przez teologów. Pneumatologia – nauka o Duchu Świętym – znalazła się w słownikach teologicznych dopiero po Soborze WatykańskimII.
Czy istnieje analogiczna nauka o Bogu Ojcu?
Od niedawna. Wspomniany Galot proponował, by dział teologii zajmujący się Bogiem Ojcem nazwać „patrylogią” (nie należy mylić z patrologią, czyli nauką o Ojcach Kościoła). Inni teolodzy proponują nazwę „paterologia”. Wrócę do wcześniejszego pytania. Myślę, że jest jeszcze kilka powodów, dla których stan nauki o Bogu Ojcu jest taki, a nie inny. Przykładowo w liturgii, zwracając się do Boga, używamy zazwyczaj wezwania Boże” albo „Panie”, a moglibyśmy powiedzieć „Ojcze” albo „Boże Ojcze”.
Te pozornie nieważne niuanse kształtują naszą świadomość, a utrwalony przez liturgię sposób modlitwy sprawia, że większość teologów nie widzi potrzeby rozwijania nauki o Bogu Ojcu. Co więcej, niektórzy z nich łatwo utożsamiają starotestamentowe objawienie się Boga jako Ojca ludu z nowotestamentowym objawieniem Boga – Ojca Chrystusa. Uważają, że skoro Stary Testament mówi o Bogu Ojcu, to już wystarczy i nie trzeba zajmować się tym, co o swoim Ojcu objawił nam Chrystus.
Wydaje się to rozsądne.
Ale jest nieprawdziwe. W Starym Testamencie działała cała Trójca Święta – nie tylko Ojciec – choć oczywiście Żydzi nie mogli tego wiedzieć. Stare Przymierze to objawienie Boga Jedynego, możemy jednak odkrywać różne Jego przymioty, które później, w świetle Nowego Testamentu, stają się własnościami poszczególnych Osób Boskich. Ojcowska troska Boga w Starym Testamencie jest objawieniem osoby Ojca posyłającego na świat swego Syna (J 3, 16), mądrość dzieła stworzenia jest zapowiedzią przyjścia Syna Bożego oświecającego każdego człowieka (por. J 1, 9), wszechobecność Boga – zapowiedzią Ducha Świętego zamieszkującego serca ludzi (por. 1 Kor 3, 16).
Nie można zatem dokonać takiego uproszczenia, że Jahwe jest dla Żydów tym samym, kim dla nas Bóg Ojciec?
Jahwe jest imieniem Boga, które można odnieść do wszystkich Osób Boskich. Pan Jezus mówi: Ja jestem. Zanim Abraham stał się, „Ja jestem” (J 8, 58 ). „Ja jestem” z Nowego Testamentu (po grecku Ego Eimi) jest tłumaczeniem starotestamentowego imienia Boga „Jestem, który Jestem”. Bóg objawił swoje imię Mojżeszowi w odpowiedzi na jego wątpliwości, ale nawet po tym objawieniu imię Boga pozostało dla człowieka tajemnicą. Imię ma wyrażać coś z istoty osoby, jak jednak wyrazić to, kim jest sam Bóg? Dlatego właśnie Bóg ma wiele imion, np. El, El Elochim, El Szadaj.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.