Polska widziana jest jako jeden z ostatnich przyczółków normalnej rodziny. Europa znalazła się w najtrudniejszej wśród wszystkich kontynentów sytuacji demograficznej. Wnioski zaprezentowane podczas Światowego Kongresu Rodzin w Warszawie są alarmujące. Idziemy, 20 maja 2007
Atak na małżeństwo
Niełatwo funkcjonuje się tym małżeństwom, którym udało się stworzyć pełne zdrowe rodziny. Najpierw marksizm, potem promowana w latach 60. na zachodzie kultura laicka, wreszcie rewolucja seksualna i feminizm niszczą tradycyjną rodzinę. – Zaczęto oddzielać seks od miłości. Feministki zaczęły walczyć o "uwolnienie" kobiety od cierpień, jakich doświadczała w rodzinie – ocenia Carlo Casini, prawnik, sędzia sądu apelacyjnego z Włoch.
Luźne związki i rozwody wypierają trwałe małżeństwa. W latach 50. w USA na 100 urodzonych dzieci 12 przychodziło na świat w rodzinie rozwiedzionej. W roku 2000 aż 60 dzieci wychowywanych jest w rodzinach rozbitych. W ogólnej liczbie dzieci urodzonych w USA w 2005 r. ponad 40% dzieci urodziło się poza małżeństwem, w Norwegii – 49%, w Szwecji – 54 %, w Islandii – 65%.
Inne zagrożenia dla dobrych rodzin wynikają z przemian społecznych, które znacząco zmieniły w ostatnich dziesięcioleciach styl życia rodziny. Zmiany te zmusiły kobiety do szybkiego powrotu do pracy zawodowej. Nowoczesna kobieta jest ambitna i dobrze wykształcona. Większość czasu zaczyna poświęcać życiu zawodowemu, a mniej rodzinie – uważa Christine de Vollmer, prezydent Przymierza na Rzecz Rodzin Ameryki Łacińskiej. Vollmer wskazuje na nowe trendy, którym ulegają kobiety – „szukanie szczęścia bez wysiłku”. Część z nich chciałaby pracować poza domem, bo wymaga to mniej wysiłku niż zajmowanie się dziećmi. Istnieje wielka pokusa, by wychowanie dzieci przekazać szkołom czy innym instytucjom.
Wielu prelegentów wiąże kryzys rodziny z kryzysem ojcostwa. – Ojciec powinien być obrońcą rodziny, nadawać jej kierunek, poświęcać się. Jestem świadkiem zamachu na mężczyznę. Ojciec przestał być w domu kimś ważnym. Dochodzi do paradoksu – im bardziej kobieta w małżeństwie "wygrywa", tym większa w rzeczywistości jest jej przegrana – mówi Jacek Pulikowski, prowadzący poradnię dla rodzin przeżywających kryzysy rodzinne.
Ronald Warren, przewodniczący National Fatherhood Initative, amerykańskiej organizacji pozarządowej wspierającej inicjatywy na rzecz kształtowania roli ojca, zauważa, że model zaangażowanego ojcostwa zanika wraz z ideą małżeństwa. Przed rokiem 1970 w takich krajach jak Polska na małżeństwo decydowało się 90% mężczyzn, a w roku 2001 – już tylko 58%. Organizacja, w której pracuje Warren, dociera do ojców pracoholików, organizuje spotkania terapeutyczne w parafiach, przygotowuje spoty reklamowe promujące aktywne ojcostwo, dociera nawet do ojców odsiadujących wyroki, by podtrzymywać ich więź z rodziną.