– Najpiękniejszych spowiedzi, takich po 10–20 latach, słuchałem w więzieniu – mówi ks. prał. Paweł Wojtas, asystent kościelny Stowarzyszenia Ewangelicznej Pomocy Więźniom Bractwo Więzienne. Organizacja właśnie obchodzi jubileusz 15-lecia. Idziemy, 27 kwietnia 2008
Wiele dobra w pracę z więźniami wniósł Rok Jubileuszowy. Od 2000 r. więźniowie zaczęli chodzić z pieszą pielgrzymką osób niepełnosprawnych na Jasną Górę. Na cały czas 10-dniowej wędrówki pod opiekę dostają osobę sparaliżowaną na wózku inwalidzkim. Więzień pcha wózek na całej trasie, musi pomóc takiej osobie umyć się, ubrać, nakarmić ją, położyć spać, nasmarować wózek na następny dzień. – Już na początku, kiedy decydują się pójść na pielgrzymkę, dokonuje się w nich ogromny przełom, bo w mentalności więziennej nie do pomyślenia jest „obsłużenie kogoś w kwestiach fizjologicznych” – wyjaśnia ks. Wojtas.
Wędrówka jest też czasem ich osobistych wyrzeczeń. – To silni mężczyźni, ale przecież prowadzą siedzący tryb życia. Przejście 20 kilku kilometrów dziennie to ogromny wysiłek. Zaczynają mieć problemy z nogami. Jeden z więźniów na początku pielgrzymki miał całe stopy w bąblach. Mimo to powiedział, że wytrzyma do końca. Na pielgrzymce dokonują się głębokie nawrócenia. Od kilkunastu już osób słyszałem: „Pcham wózek człowieka, który nigdy nikomu nie zrobił nic złego. Ja wyrządziłem ludziom tyle zła. I nigdy nie podziękowałem Bogu za to, że mogę chodzić”.
Inna grupa więźniów porządkuje teren po noclegu i na postojach. Chodzą zwykle z niepełnosprawnymi z Iławy oraz ze Stowarzyszenia Niepełnosprawnych Archidiecezji Warszawskiej. Na pielgrzymki chętnie wracają nawet, kiedy są już na wolności. – Jeden z byłych więźniów wyjechał do pracy w Norwegii. Chociaż stać go na inne spędzenie urlopu, przyjeżdża na pielgrzymkę osób niepełnosprawnych – mówi ks. Wojtas.
Zanim osadzeni opuszczą więzienne mury, członkowie Bractwa Więziennego prowadzą mediacje z rodziną i innymi osobami, które zostały przez nich skrzywdzone. Pomoc sięga dalej. – Chcemy stworzyć duszpasterstwo na czas „po opuszczeniu zakładów karnych”. Niestety, kiedy wracają do swoich środowisk, gdzie jest alkohol i narkotyki, grozi im powrót do więzienia – mówi Bernardyna Wojtkowska. Taki „Dom Ojca Miłosierdzia” dla 28 osób istnieje już we Wrocławiu. Prezydent stolicy obiecała przeznaczyć teren pod budowę podobnej palcówki na warszawskim Grochowie. Brakuje jednak funduszy na jej sfinansowanie. Czy w roku 15-lecia Bractwa Więziennego spełni się marzenie wolontariuszy?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.