Mam w Afryce czworo dzieci

Nowy impuls dla Adopcji Serca przyszedł z Afryki Centralnej, po okrutnej rzezi sprzed 10 lat. Wymordowano wtedy wielu dorosłych i zostały osamotnione dzieci. W pierwszym momencie przygarnęły je inne afrykańskie rodziny. Ale one same miały problemy z przetrwaniem. Idziemy, 22 czerwca 2008



Czy pomoc rodziców adopcyjnych wynika wyłącznie z pobudek religijnych?

Nie pytamy rodziców o motywację. Ale oni sami często ją odsłaniają. Wiara chrześcijańska jest częstym impulsem dla okazania tego typu pomocy, ale słyszymy też o motywacji nieopartej o religię. Wśród Polaków panuje powszechne przekonanie, że przekazywanie pomocy przez misjonarzy jest najpewniejsze. I to jest istotny punkt dla wielu osób bez względu na przekonania. Wyraźnie trzeba natomiast podkreślić, że adopcja nie jest w żadnym wypadku jedną z dróg werbowania nowych chrześcijan. Otrzymywanie tej pomocy nie jest przez misjonarzy warunkowane przynależnością do chrześcijaństwa. Misjonarze przedstawiają do adopcji po prostu dzieci w potrzebie.

Czy są jakieś pułapki i trudności w byciu rodzicem adopcyjnym?>

W odpowiedzi chciałbym przede wszystkim uwypuklić trudności poza finansowe. Sami je przeżywamy z żoną jako rodzice adopcyjni. Oto poznajemy nowego człowieka w całej jego złożoności kulturowej, religijnej i ludzkiej. Nie można tej relacji sprowadzać do wysyłania iluś tam złotych miesięcznie. Trzeba podejmować próbę kontaktu. Dopytać, jak żyje i czym żyje. Oczywiście, na miarę możliwości. I opowiedzieć mu o swoim życiu. Wiem, że to jest trudne. Z naszych pięciorga dzieci w Afryce i w Indiach z dwójką mieliśmy jaki taki kontakt. A oni czekają nie tylko na nasze pieniądze.

Po Polsce krąży wystawa zdjęć 3 tysięcy dzieci z Afryki Środkowej, które znalazły pomoc w Polsce. Autorzy zdjęć Tadeusz Makulski z Gdańska i Zbigniew Ostrowski z Gliwic zadali sobie wielki trud, żeby wykonać taką dokumentację. Skąd ta determinacja?

Nas, jako osoby pośredniczące w tej formie pomocy, bardzo interesuje jej skuteczność. Wyjazd naszych wolontariuszy podyktowany był przede wszystkim potrzebą sprawdzenia, w jaki sposób nasza pomoc dociera. Chcieliśmy przyjrzeć się, jak adopcja wygląda na miejscu. Próba zrobienia zdjęć każdemu dziecku z naszego programu była dobrą formą testowania. Udała się w 80 procentach i uważam to za świetny wynik.

Adopcja serca to tylko jedno z zadań Ruchu Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata Maitri. Przez długie lata zmagaliście się z nieprzychylnymi opiniami na temat Waszej działalności. Skąd biorą się te zarzuty?

Nieprzychylność ma różne przyczyny. Jest to chyba wpisane w naszą ludzką kondycję. Sadzę, że część obaw mogła zrodzić się z elementarnego niezrozumienia naszych prób na polu dialogu międzyreligijnego, który jest niezbędnym elementem postępowania chrześcijanina, gdy wchodzi on w kontakt z ludźmi innych kultur. Owszem, nazywano nas ruchem niechrześcijańskim, a nawet antychrześcijańskim. Jako osoba uważana za założyciela naszego Ruchu mogę tylko powiedzieć, że powstał on na terenie Kościoła, dzięki pomocy jego biskupów, sióstr zakonnych, księży i ludzi świeckich. Nasze wspólnoty istnieją wyłącznie przy parafiach. Mogę też powiedzieć, że jestem świadkiem działania Ducha Świętego, bo inaczej nie byłbym w stanie sam sobie wytłumaczyć powstania tego Ruchu. A jako chrześcijanin zawsze stawiam sobie to pytanie, dlaczego mielibyśmy liczyć na taryfę ulgową? Przecież naszemu Mistrzowi stawiano tak wiele zarzutów...



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...