Znane jest lekceważące pytanie Stalina o to, ile dywizji ma papież. Gdyby jednak towarzysz Stalin próbował obliczyć dywizje Matki Bożej, nie poszłoby mu tak łatwo. Tylko Rycerstwo Niepokalanej z Legionem Maryi wystawiłoby na całym świecie kilkanaście milionów „żołnierzy” uzbrojonych w modlitwę. Idziemy, 17 sierpnia 2008
Od swoich początków chrześcijanie chętnie porównywali się do żołnierzy, którzy zdobywają wiarę w codziennej walce z nieprzyjaznym światem, a czasem muszą jej bronić przed oskarżeniami i atakami pogan. Po militarystyczną metaforykę chętnie sięgał św. Paweł w swoich listach do wiernych pierwszych gmin chrześcijańskich. Także w średniowieczu, a potem w baroku toczono boje w Imieniu Chrystusa i za Niego. Zrodził się nawet odpowiedni wzór postępowania, zwany etosem rycerskim. Potem ta swoista „moda” przeminęła, by znów ożywić się na progu XX wieku. Wtedy to właśnie powstały dwa wielkie dzieła odwołujące się do tradycji walki o wiarę i jej obrony. W Polsce było to Rycerstwo Niepokalanej, a w Irlandii – Legion Maryi. Obydwa szybko zdobywały zwolenników i objęły Europę, a nawet świat. Nie posługiwały się jednak zbrojnym orężem, ale modlitwą, pracą oraz… nowymi środkami komunikacji społecznej.
„Niedawno temu w 1917 r. rzucono wśród członków Kolegium Serafickiego w Rzymie myśl, by zespolić w jakiś sposób siły i wytężyć je w celu nawracania zbłąkanych owieczek do owczarni Chrystusowej. Myśl ta została przyjęta, to też na wspólnym zebraniu alumnów zawiązano stowarzyszenie Milicji Niepokalanej (M.I. z nazwy łacińskiej Militia Immaculatae), które powyższy cel sobie wytknęło. Jako głównego środka postanowiono użyć orędownictwa Matki Najśw. I dlatego każdy z członków M.I. oddaje się całkowicie na Jej usługi, obowiązuje się nosić Jej Cudowny Medalik, a nadto przepisanym aktem strzelistym polecać opiece Matki Najświętszej siebie i wszystkich, co zeszli z drogi prawdy na manowce niedowiarstwa”.
Wśród owych zaledwie siedmiu alumnów (z których wkrótce dwóch zmarło) był o. Maksymilian Kolbe z Polski. On to po powrocie do kraju w 1919 r. niezwłocznie – jak podają kroniki – przystąpił do organizacji polskiej gałęzi Milicji. Gdy w styczniu 1922 r. ukazał się pierwszy numer „Rycerza Niepokalanej” – organu nowego stowarzyszenia, w jego szeregach było już dwa tysiące osób, w tym dwudziestu duchownych. Cel pisma był tożsamy z celem Rycerstwa. Ojciec Maksymilian określił go w artykule wstępnym tak: „Celem «Rycerza Niepokalanej» jest nie tylko pogłębić i umocnić wiarę, wskazać prawdziwą ascezę i zapoznać wiernych z mistyką chrześcijańską, ale także w myśl zasad «Milicji Niepokalanej» starać się o nawrócenie akatolików. Ton pisma będzie przyjazny dla wszystkich bez względu na różnice wiary i narodowości. Miłość, której uczył Chrystus – jego charakterem. I właśnie z tej miłości ku zbłąkanym, a przecież szukającym duszom, postara się on piętnować fałsz, wyświetlać prawdę i wskazywać prawdziwą drogę do szczęścia”.
Pierwszą okładkę zdobiła Matka Boża w wizerunku z Cudownego Medalika. Po obu stronach miała miecze, które przebijały węże strzegące ksiąg herezji i masonerii. Już wkrótce okazało się, że pierwszy „Rycerz Niepokalanej” – o. Maksymilian zyskał przydomek „szaleniec”, gdyż oddał do dyspozycji Maryi swoje życie, śmierć i wieczność. Chciał nawrócić cały świat dla Chrystusa przez Niepokalaną i bardzo się śpieszył. W 1927 r. założył największy klasztor na świecie, który nazwał Niepokalanowem, do którego już po kilku latach jak notował kronikarz zakonu „z warszawskiego Babilonu zjeżdżają dusze zawieruszone, szukając uspokojenia i znajdują je”. Święty Maksymilian mocno propagował Cudowny Medalik, nie tylko wśród katolików, ale i wśród niewierzących, ufając, że ktokolwiek z dobrą wolą go przyjmie, wcześniej czy później otrzyma łaskę nawrócenia. W działalności apostolskiej Rycerstwa, szczególną wagę przywiązywał do środków społecznego przekazu – prasy i radia.,/p>
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.