Burzliwie zaczął się rok szkolny. Strajkujący nauczyciele domagają się podwyżek i utrzymania zawodowych przywilejów. Kim są nauczyciele naszych dzieci? Idziemy, 7 września 2008
Wprowadzony wraz z reformą oświaty system awansu na kolejne stopnie zawodowe spotyka się z mieszanymi opiniami wśród nauczycieli. Nie tylko dlatego, że powoduje zróżnicowanie w zarobkach. Nauczyciel rozpoczynający pracę, przez rok jest stażystą. Po trzech latach pracy może otrzymać awans na nauczyciela kontraktowego. Po kolejnych trzech może uzyskać stopień nauczyciela mianowanego. I po następnych trzech latach - nauczyciela dyplomowanego.
– Na każdym z trzech etapów należy przygotować program własnego rozwoju zawodowego, a więc zaplanować i zrealizować uczestnictwo w kursach, na płaszczyźnie wychowawczej – inicjatywy dla uczniów np. wycieczki, oraz na płaszczyźnie rozwoju placówki szkolnej np. przygotowanie akademii szkolnej – mówi pani Katarzyna, nauczycielka w społecznym gimnazjum w Warszawie. – By otrzymać awansu na kolejny stopień, nauczyciel składa teczkę z dokumentacją realizowanego programu nauczania i zdaje egzamin, w którym musi wykazać się także znajomością prawa oświatowego.
– Przygotowanie teczki wymaga od nas udokumentowania pracy, którą wykonujemy na co dzień. Na przykład wyjeżdżając z uczniami na wycieczkę, muszę zgromadzić zdjęcia; wychodząc do kina zebrać bilety i napisać sprawozdania. To niepotrzebna biurokracja, zabierająca nam dużo czasu – mówi pani Katarzyna. Zygmunt Puchalski, dyrektor społecznej szkoły prowadzonej przez Społeczne Towarzystwo Oświatowe ocenia jednak, że stopnie awansu mobilizują nauczycieli do rozwoju.
– Nie do końca zgadzam się z opinią, że nauczyciel nie miałby motywacji do pracy, gdyby nie było stopni awansu. Dziś, gdy szkoła toczy walkę o ucznia, placówki muszą zaproponować interesującą ofertę.
Bardziej wymierną oceną pracy nauczyciela byłyby wizytacje czy ocena pracy dokonana przez uczniów – mówi pani Beata z praskiego gimnazjum. – Zwykle dzieje się tak, że nauczyciel nie ma czasu na gromadzenie dokumentacji. Po zakończeniu roku szkolnego siada, by w ciągu 1–2 tygodni przygotować teczkę. Zdarza się, że nauczyciele kopiują dokumenty od innych, zmieniając tylko dane. Fakt zdobycia kolejnego stopnia awansu nie jest wyznacznikiem, jakim jestem nauczycielem – mówi pani Beata.
Anna, nauczycielka renomowanego warszawskiego gimnazjum, zwraca uwagę, że niektórzy nauczyciele, którzy poważnie potraktowali zdobywanie awansu, sami sobie ukręcili bat. – Początek reformy spowodował istne wariactwo. Nieważne, że skończyliśmy studia, trzeba było szukać kolejnych kursów doszkalających i podyplomowych studiów. Wśród nauczycieli zaczęły krążyć żarty, że brakuje nam jeszcze kursu kroju i szycia. Część nauczycieli, która skończyła studia podyplomowe, ma teraz uprawnienia do nauczania dwóch przedmiotów. Dyrektorzy proponują nam w ramach limitu 18 godzin pracy prowadzenie 2 przedmiotów, co w rzeczywistości oznacza że musimy poświęcać więcej czasu na przygotowanie niż osoba ucząca tylko jednego przedmiotu – mówi pani Anna. Jako nauczyciel kontraktowy udowadnia, że wyższy stopień awansu niekoniecznie przekłada się na dobrą pracę z uczniami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.