Osobisty rzecznik Pana Boga?

Ojciec Tadeusz Rydzyk ma rację, że opiniom o nim często towarzyszą jakieś założenia z góry, jakieś mity. Należy zatem być głęboko wdzięcznym za pojawienie się książki „Tak-tak, nie-nie”. Dzięki tej publikacji otrzymaliśmy rzetelny materiał do analizy sposobu myślenia ojca dyrektora o świecie, o Polsce, o Kościele. Więź, 2/2003



O POLSCE

Dyrektor Radia Maryja opowiada w książce, że z Janem Pawłem II spotykał się chyba z pięćdziesiąt razy. Spotkania te przedstawia jako swoją główną motywację dalszego działania: gdyby nie Ojciec Święty, to pewnie bym nie wytrzymał z Radiem, bez jego pociechy i wsparcia to Radio pewnie dziś by nie istniało… (s. 145). Można by zatem oczekiwać, że w omawianej książce znajdziemy ważne refleksje o wolności Ojczyzny, wszak – według Jana Pawła II – kluczowy problem Polaków po roku 1989 to kłopoty z właściwym zagospodarowaniem odzyskanej wolności. Jest jednak inaczej – o. Tadeusz Rydzyk nie zgadza się, że Polska odzyskała wolność: Na pewno nie ma w naszej Ojczyźnie wolności. To jest względna wolność. A nawet – powiedziałbym – zaczyna się w Polsce totalitaryzm uprawiany w sposób nowoczesny, tzn. poprzez media (s. 234).

Czym zatem był rok 1989? Rok wielkiej szansy, ale wtedy do tej naszej lokomotywy wsiedli tacy, którzy pociąg z napisem „Polska” po prostu uprowadzili. Oszukali naród. (…) Zawłaszczyli najpierw media, później banki (s. 200).

Jan Paweł II w Parlamencie RP w czerwcu 1999 r. dziękował Bogu: Składam dzięki Panu historii za kształt polskich przemian. Ojciec Rydzyk myśli inaczej: nie ma za co dziękować. Z bólem dotykam tego zła, jakiegoś demonicznego zła, tego, co w tej chwili z Polską się dzieje (s. 230). W Radiu Maryja nie usłyszymy dziękczynnych modlitw za wyzwolenie Polski z komunizmu. Wpadliśmy bowiem z deszczu pod rynnę: na naszych oczach rodzi się idea nowego Związku Radzieckiego, tyle, że chyba jeszcze gorszego, bo sprytniejszego. Nie ma obozów koncentracyjnych, ale jest już doskonały system kontroli i zniewalania człowieka. Ludzie nawet nie zdają sobie sprawy, jak to się szybko dokonuje (s. 141).

Nie ma wolnej Polski, bo obce siły nas wciąż zniewalają: Widzę absolutne i planowe niszczenie Polski (…) Plan zniszczenia Polski nie jest jakimś przypadkiem (…) Jesteśmy dobrze rozpracowani jako naród po to, żeby ten naród jakoś zniewolić, żeby zagarnąć tę ziemię, żeby zrealizować jakiś plan. Są jakieś siły, są osoby, grupy interesów nam nieprzyjazne (s. 71-73).

O UNII EUROPEJSKIEJ

Całe szczęście, przynajmniej polski krajobraz i klimat nie wydają się ojcu dyrektorowi zagrożone. Pod tym względem: Właściwie Polska ma wszystko. W Polsce jest jak w raju. Tak, tak sobie wyobrażam raj. Zresztą właśnie Dlatego wielu ma ochotę na Polskę (s. 70)…

O planie zniszczenia Polski (i zarazem Kościoła, bo jedno z drugim jest ściśle powiązane) szczególnie chętnie mówi o. Rydzyk w kontekście Unii Europejskiej, używając zresztą wielokrotnie niemal identycznych sformułowań. Nawiasem mówiąc, książka roi się od powtórzeń, ale to dodaje jej autentyczności.

Tu nie chodzi tylko o polską ziemię. Ma to związek z nowym planem dla świata, który nazywa się globalizmem ateistycznym. Unia Europejska to nie jest budowanie jedności, to przesiadka w kierunku globalizmu. To robią ci, których Bogiem nie jest Bóg Jezusa Chrystusa (…) To są te centrale ateistyczne skutecznie działające. Dlatego działanie przeciwko Polsce należy rozumieć jako działanie przeciwko Kościołowi. (…) chcą zdusić nasz naród, a przy okazji ziemię zawłaszczyć, zrobić swoje republiki. Stworzyć gdzieś na Wschodzie, jak planuje Unia Europejska, płuca Europy, miejsce polowania na niedźwiedzie. Panowie, gdy będą mieli ochotę na zwierzynę, zabawią się, a Polacy będą pachołkami do posług, których oni by się nie podjęli (s. 74).

Według toruńskiego redemptorysty, jedność, jaką proponuje UE, to neokolonializm. I jeśli nawet niektórzy duchowni na ten temat się wypowiadają, agitując za Unią Europejską, to niczego to nie zmienia (…) I gdybym się zgadzał na taką Unię Europejską, to zgadzałbym się na coś, co jest przeciwne wierze i moralności chrześcijańskiej. Ja nie chcę iść do takiej Unii (s. 223-224).

Nie ma, rzecz jasna, w rozważaniach dyrektora RM ani odrobiny refleksji nad chrześcijańskimi korzeniami Europy i Wspólnot Europejskich ani nad tym, dlaczego Jan Paweł II – na którego autorytet i osobistą serdeczność, czy wręcz duchową bliskość o. Rydzyk często się powołuje – tak wyraźnie, od dawna, wspiera zarówno sam proces integracji europejskiej, jak i zwłaszcza rozszerzenie Unii Europejskiej na wschód. Ojciec Dyrektor ma odmienne zdanie: To jest nasze nieszczęście taka Unia. Doświadczamy tego, co robią z Polską. Niszczenie absolutne przez drapieżników, czego powoli zaczynamy doświadczać…(s. 95).

Demagogicznie, aczkolwiek słusznie, twierdzi o. Rydzyk, że Chrystus nie mówił nam nigdy o Unii Europejskiej ani o globalizmie. Nie mówił, żeby to tworzyć (s. 223). Ale czy mówił nam coś o eutanazji, o klonowaniu, o manipulacjach genetycznych, bądź nawet wprost o aborcji? A czy mówił nam coś o Polsce? Też nie…

Rzecz jasna, przynależność Polski do UE nie jest dogmatem wiary i wolno polskiemu redemptoryście różnić się w tej sprawie z Papieżem. Wolno mu twierdzić, że nieszczęściem będzie proces, z którym duże nadzieje wiąże Jan Paweł II. Wypadałoby jednak uczciwie przyznać się do tej, tak jaskrawej, różnicy zdań.

O KRYTYCE W KOŚCIELE

W Kościele też jest zło. Na pytanie o to, czy katolikowi wolno „krytykować Kościół, biskupów czy księży”, ojciec Rydzyk udziela pięknej i obszernej odpowiedzi: Katolik musi widzieć dobro i zło w Kościele. Nie może być bezkrytyczny. Trzeba rozróżniać sakrament od tych, którzy go udzielają. Trzeba rozróżniać czyn i człowieka. A krytyka, zwracanie uwagi i ich przyjmowanie to może być wyraz wielkiego wzajemnego zaufania. (…) To dlaczego nie napominać się wzajemnie? (…) Krytyka to jest forma dialogu. Jeżeli krytykujemy z miłością, to jest przecież troska o prawdę. My krytykujemy błąd, a nie człowieka (…) Toteż trzeba mówić o tych błędach, ale zachowując szacunek dla człowieka, który je głosi, do funkcji w Kościele, którą pełniTrudno się z tym nie zgodzić. Okazuje się jednak, że w praktyce wyznanie to oznacza wolność dla zwolenników Radia Maryja do napominania innych katolików (także hierarchów), nie ma jednak zastosowania w odwrotną stronę. W całej książce nie ma bowiem ani jednego zdania o tym, że jakakolwiek krytyka pod adresem stacji redemptorystów okazała się słuszna, trafna, pozwoliła skorygować istniejące błędy. Ojciec Rydzyk zdobywa się w książce na ogólnikowe wyznania, że on też popełnia błędy, że mógł kogoś zranić, że nie jest idealny (s. 89, 173, 221, 228). Nie dowiadujemy się jednak, na czym jego błędy polegały.

W Kościele można zatem, a nawet należy być krytycznym, byleby nie wobec Radia Maryja. Wedle ojca Rydzyka, radio to bowiem nie jest krytykowane, ono jest wyłącznie atakowane. Oponenci zasługują jedynie na natychmiastowy odpór, i to z zastosowaniem najcięższej artylerii.

Co z tymi, którzy przeciwni są nutom patriotycznym w Radiu? Strzelamy od razu z największej kolubryny: może oni przestali być Polakami? (s. 193). O co natomiast chodziło krytykom radiowych „Rozmów niedokończonych”? Rzecz jasna, bynajmniej nie o to – jak twierdzili – że nienawistne głosy słuchaczy kwitowane były przez prowadzących audycje redemptorystów grzecznym „Bóg zapłać. Szczęść Boże”: chodziło i chodzi o to, że w Radiu Maryja stanowczo opowiadamy się za Panem Bogiem (…) Tu raczej chodzi o te sprawy, bo tym, którzy Boga nienawidzą i chcą świat urządzić, to po prostu przeszkadza. Można powiedzieć, że tu chodzi o masonerię, pewne antypolskie i antykatolickie centrale
(s. 225-226).
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...