Zagadka chwalców Stalina

W fascynacji totalitaryzmem komunistycznym, podobnie zresztą, jak hitlerowskim, czai się moim zdaniem zagadka. Co więcej, podejrzewam, że lekceważenie owej zagadki przez ludzi, którzy tamtych czasów nie pamiętają – a to oni dominują w dzisiejszej debacie na ten temat – kryje się coś złowróżbnego. Więź, 2/2007




W dzisiejszych polemikach prasowych na temat tego, jak uporać się raz na zawsze z komunistyczną przeszłością, nie ma nawet śladu po tych subtelnościach. Rzecz jasna, wiąże się to z faktem, że osobista pamięć większości z nas obejmuje jedynie okres „realnego socjalizmu”, gdy opowiadanie się za władzą nie oznaczało żadnej ideowości, tylko oportunizm lub – rzadziej – masochistyczną fascynację moskiewskim imperium. Wzorcowi socjaliści zostali dawno wymordowani lub przebywali na emigracji, a idee lewicowe głoszono – na przykład w „Solidarności” – nie eksponując bynajmniej ich korzeni. Poza tym: po 1989 roku środowisko „Gazety Wyborczej” tak często swoich przeciwników określało mianem „faszystów” bądź „skrajnych prawicowców”, że wahadło musiało się w końcu przechylić w przeciwną stronę. W rezultacie jednak na naszych oczach zaczęła powstawać historiozofia głosząca, że przez ostatnich sto pięćdziesiąt lat toczyła się na ziemiach polskich walka uczciwych ludzi – przywiązanych do Polski, religii oraz prawicowych programów politycznych i gospodarczych – z antypolską lewicą; walka, której stalinizm był najokrutniejszym etapem. Nic dziwnego, że w tym świetle zauroczenie komunizmem nie stanowi żadnej zagadki.

A ja tymczasem pozostaję w niepokoju, może zwłaszcza od czasu zaskakującej rozmowy, którą odbyłem z moim dawnym kolegą ze studiów, gdzieś w okolicach 1991 roku. S. był działaczem podziemia, zaprzyjaźnionym z ludźmi, którzy zasilili właśnie Porozumienie Centrum, co budziło we mnie rezerwę – choć samego S. zawsze bardzo lubiłem. Wiedziałem o nim, że został parę miesięcy wcześniej asystentem pewnego posła i zdziwiłem się, słysząc, że już zrezygnował z tej pracy. „Kiedy człowiek, którego znasz od dawna” – powiedział, gdy zapytałem go o powody tej decyzji – „i orientujesz się, ile zarabia, zajeżdża nagle nowym bmw, to zaczynasz się lękać, w czym właściwie uczestniczysz. I myślisz wtedy, żeby nie popełnić błędu swoich rodziców, którzy z dobrą wiarą wstąpili do ZMP, a potem nagle obudzili się z ręką nocniku. Ja wolałem wypisać się wcześniej”.

Rodzice, którzy z dobrą wiarą wstąpili do ZMP… Ano właśnie, pytanie o to, jak przyzwoici ludzie mogli aprobować stalinizm, jest dla wielu ludzi z mojego pokolenia nierozstrzygniętym pytaniem o wybory rodziców. Nadaje ono zagadce stalinizmu patos i sprawia, że jej wyjaśnienie jest tym trudniejsze: żadna stworzona przez nas teoria nie może być wolna od wątpliwości, czy potrafimy rzeczowo wytłumaczyć co najmniej niesmaczne – z dzisiejszej perspektywy – zachowania naszych bliskich. Czy ta bliskość popycha nas w stronę zbyt łatwego wybaczenia ich win, czy przeciwnie, zaostrza naszą surowość?
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...