Realizujemy różne projekty, w tym tożsamościowe, które sięgają początków naszej państwowości. Opowiadaliśmy np. o znaczeniu chrztu Polski i o wartościach chrześcijańskich w naszej kulturze. Można polemizować i nie zgadzać się z tymi wartościami, ale nie można takiego wydarzenia jak chrzest Polski i powstanie państwa wymazać z naszej historii
ARTUR STELMASIAK: – Pan Profesor jest szefem Narodowego Centrum Kultury. Czym ta instytucja się zajmuje?
PROF. RAFAŁ WIŚNIEWSKI: – Najkrócej można powiedzieć, że NCK, wychodząc poza teraźniejszość, pielęgnuje przeszłość. Nasza działalność składa się z dwóch filarów. Pierwszym z nich jest inicjowanie projektów i zapraszanie różnych partnerów, by razem z nami tworzyli nowe tendencje w kulturze.
– A na jakich tendencjach zależy Dyrektorowi NCK?
– Szukamy takich rozwiązań, które służą dobru Rzeczypospolitej, czyli wspieramy działania, które osadzają nas w polskiej rzeczywistości kulturowej i wzmacniają naszą tożsamość narodową. Nie oznacza to jednak, że nie prowadzimy dialogu z tym, co się dzieje wokół nas. Można powiedzieć, że jesteśmy taką maszyną, która pochłania i konfrontuje różne treści, aby wytwarzać i wspierać wartości, które są ważne dla Polaków.
– A czym zajmuje się drugi filar Pana instytucji?
– To budowanie narracji o przeszłości. Żeby śmiało iść w przyszłość, trzeba być mocno osadzonym w przeszłości. Tylko wtedy nasza kultura będzie autentyczna, silna i prawdziwa. Staramy się poszukiwać takich sfer naszego dziedzictwa kulturowego, które są wartościowe, a z różnych względów były pomijane. Są obszary twórczości, które były spychane na margines ze względów ideologicznych, finansowych czy politycznych. Staramy się mówić o naszej przeszłości w taki sposób, by pokazać wydarzenia chwalebne, ale także trudne i bolesne.
– Na przykład...
– Na pewno możemy się pochwalić projektami związanymi ze 100-leciem odzyskania niepodległości. Ale jak w każdym roku, tak i w tym dużo uwagi poświęcamy także na upamiętnienie innych wydarzeń ważnych dla polskiej historii. To wchodzi w zakres działalności Narodowego Centrum Kultury, ale także wynika z kierunków działań Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
– A gdzie w tej narodowej narracji są Kościół i chrześcijaństwo?
– Realizujemy różne projekty, w tym tożsamościowe, które sięgają początków naszej państwowości. Opowiadaliśmy np. o znaczeniu chrztu Polski i o wartościach chrześcijańskich w naszej kulturze. Można polemizować i nie zgadzać się z tymi wartościami, ale nie można takiego wydarzenia jak chrzest Polski i powstanie państwa wymazać z naszej historii. Od lat wspieramy także różnorakie rekonstrukcje historyczne, w tym bitwę pod Grunwaldem, która przykuwa uwagę Polaków, a także miłośników historii z całego świata.
– To prawda, 15 lipca ma już swoją międzynarodową markę.
– Grunwald jest największym tego typu wydarzeniem historycznym w Polsce i jednym z większych na świecie. To jest doskonała okazja, by uczyć i wychowywać następne pokolenia Polaków, ale także zainteresować naszą historią i kulturą inne narody. Wspieramy również mniejsze rekonstrukcje, jak „Mińsk
– W tym roku pewnie spora część Waszej działalności jest związana ze 100-leciem odzyskania niepodległości...
– Z okazji jubileuszu odzyskania niepodległości przez Polskę i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej organizujemy wielki festiwal muzyki klasycznej „Eufonie”, na który zapraszamy artystów z całego regionu, począwszy od krajów bałtyckich, aż po Bałkany. Inicjatyw związanych z jubileuszem jest dużo, m.in. zorganizowaliśmy ogólnopolski konkurs patriotyczny dla szkół, który cieszy się wielkim zainteresowaniem. Staramy się wzmocnić znajomość symboli narodowych. Chcemy też opowiadać o niepodległości za pośrednictwem sztuki nowoczesnej.
– Duża część działalności NCK to dotowanie. Jesteście moderatorem strumienia pieniędzy, który rozpływa się po różnych organizacjach i instytucjach w Polsce.
– Z woli premiera prof. Piotra Glińskiego i ministra Jarosława Sellina jesteśmy operatorem programów na ogólną kwotę prawie 45 mln zł, które są przekazywane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pilotujemy programy ministerialne, ale mamy też własne: „Kultura – Interwencje” czy „Ojczysty – dodaj do ulubionych”. Przede wszystkim jednak wspieramy inicjatywy oddolne i tym samym pokazujemy, że na polu kultury państwo polskie dobrze współpracuje z samorządami, organizacjami pozarządowymi i fundacjami.
– A 45 mln zł to dużo czy mało?
– Im więcej, tym lepiej. Warto zauważyć, że tych pieniędzy jest znacznie więcej, niż było jeszcze kilka lat temu, a więc można powiedzieć, że mamy zwrot na kulturę. Kompas wskazuje drogę do portu kultura, a flagowym okrętem, który płynie do tego portu, jest właśnie NCK. Naszym portem docelowym jest dobra kultura i do niej wszystkich zapraszamy.
– Na przykład...
– Wspieramy festiwal Wschód Kultury, który odbywa się w Rzeszowie, Lublinie
i Białymstoku. Współfinansujemy filmy, festiwale kulturalne i patriotyczne. Wspieramy inicjatywy, które funkcjonują już od pewnego czasu, ale nie mogły rozwinąć skrzydeł ze względu na bariery finansowe. Dzięki nam mogą zrobić więcej i lepiej, i w ten sposób polska kultura się rozwija. Wspieramy też polską muzykę, wydawnictwa książkowe, organizujemy wspólnie z parą prezydencką Narodowe Czytanie. Wszystkiego nie wymienię, bo to są tysiące dużych, ale także małych, lokalnych projektów.
– Ma Pan 45 mln zł do rozdania, po które zgłasza się wiele instytucji kultury, stowarzyszeń i fundacji. Załóżmy, że przychodzi jakaś fundacja i prosi o pieniądze, by wystawić „Klątwę” Olivera Frljicia. Jaka jest reakcja dyrektora NCK?
– Mamy zespół ekspercki w sprawie dotacji – tu nie chodzi o moje upodobania.
– A czy wystawienie „Klątwy” mogłoby się mieścić w ramach celów i misji NCK?
– Myślę, że jest wystarczająco wiele fundacji, które wspierają tego typu przedsięwzięcia.
– I tu dotknęliśmy sedna sprawy. Moim zdaniem, wielu tzw. ludzi kultury celowo używa sztuki, by atakować tradycję, Kościół, wartości chrześcijańskie, a przez takie zabiegi zwalczać naszą tożsamość narodową i wyśmiewać polskość.
– Aktywność na polu kultury wygląda często jak syzyfowa praca, ale nie możemy się obrażać na rzeczywistość. Nie wolno
się poddawać po pierwszej czy po drugiej porażce. Musimy ciągle na nowo wprowadzać do kultury przekaz, który próbuje się wygumkować i zdezawuować jako niemodny anachronizm. My działamy inaczej, bo jesteśmy narodowym promotorem kultury –
naszym zadaniem jest wspieranie dobrych wartości, które służą Rzeczypospolitej.
– Zmieńmy temat. NCK organizuje też szkolenia dla animatorów kultury. Do kogo są one adresowane?
– Program szkoleń jest przewidziany przede wszystkim dla naszych partnerów lokalnych, czyli animatorów z domów kultury. Chociaż te placówki są finansowane przez samorządy, to naszym zadaniem, jako instytucji państwowej, jest wspieranie ich w procesie profesjonalizacji. Uczymy ich metodyki pracy projektowej, by potrafili lepiej zarządzać kulturą w swoich miejscowościach.
– W wielu miejscach animacja kultury odbywa się także w parafiach. Działają grupy muzyczne, teatralne i plastyczne. Czy programy NCK są otwarte także dla nich?
– Charakter kulturotwórczy mają m.in. szkoły, domy kultury i właśnie parafie. W Polsce mamy ponad 10 tys. parafii i w każdej z nich jest od kilku do kilkunastu wspólnot. Dla nas istotnym elementem życia parafii jest wymiar więziotwórczy i kulturotwórczy. W środowis-
kach lokalnych animatorami kultury bardzo często są zdolni nauczyciele, którym chce się pracować po godzinach, ale także katecheci, organiści czy księża. Są przecież takie rejony Polski, gdzie nie ma domów kultury, a parafie są wszędzie i one często uzupełniają kulturotwórczą ofertę samorządów. Narodowe Centrum Kultury jest otwarte na współpracę z fundacjami czy stowarzyszeniami, które powstają przy parafiach. W wielu miejscach taka współpraca dobrze się układa.
– Chyba warto wspierać oddolną kulturę i działania w tym zakresie na prowincji, bo tam kultura jeszcze nie jest tak bardzo zepsuta.
– Taka kultura świetnie służy lokalnej społeczności, a także hamuje odpływ młodych ludzi. Inwestycja samorządowa w kulturę jest więc dbaniem o przyszłość gmin, miast i miasteczek. W ten sposób można zachęcić ludzi, aby się kształcili, ale później wracali do swoich rodzimych miejscowości i tam wykorzystywali swój talent.
– Pan Profesor prowadził badania socjologiczne na temat postaw i wartości w społeczeństwie. Jak by Pan ocenił pod tym kątem to wszystko, co dzieje się w kulturze?
– Kultura to wartości.
– Wiem o tym i dlatego słowo „kultura” często muszę brać w cudzysłów, bo, niestety, jest silna tendencja, by właśnie przez taką „kulturę” promować antywartości.
– Rzeczywistość nie jest zero-jedynkowa. Oczywiście, inny jest dyskurs wielkomiejski, a inny w małych miastach i miejscowościach. Często są to dwa różne światy. W Polsce lokalnej kultura bywa bardziej autentyczna i promująca tradycyjne wartości oraz życie rodzinne. Duże miasta mają niekiedy tendencje do unifikacji i homogenizacji treści kulturowych. Prawdziwy zwrot w kulturze musi być zwrotem na wartości.
– Jak zrobić ten zwrot?
– Z kulturą jest jak z jedzeniem. Możemy próbować fast foodów, kuchni orientalnej czy dań instant, ale nic nam nie zastąpi tradycyjnej polskiej kuchni i warzyw z ogródka. W kulturze też mamy dużo miraży. Gdy zerwiemy fasadę skandalu i szokujących form, to okazuje się, że w środku jest pustka, praktycznie nie ma żadnych treści. Dlatego właśnie tworzy się skandale, bo inaczej takich projektów chyba nikt by nie zauważył. Wywołane zainteresowanie zazwyczaj bywa tymczasowe i naturalnie się wypala. Po kilku dniach, tygodniach nikt już tych wydarzeń nie wspomina. Tymczasem kultura zbudowana na autentycznych wartościach trwa.
– Jeden z programów NCK został przewrotnie nazwany „Moda na tradycję”. Czy wróci taka moda?
– Nie wróci, ona jest. Tradycja była modna wczoraj, jest modna dziś i śmiem twierdzić, że będzie modna jutro.
Z prof. Rafałem Wiśniewskim rozmawiał Artur Stelmasiak
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.