Czy mnie jeszcze kochasz?

List 5/2010 List 5/2010

Dorastanie to czas, w którym i młody człowiek, i jego rodzice powinni się nauczyć nowych form wyrażania uczuć i budowania więzi na zasadach nieco innych, aniżeli działo się to dotychczas. Wymaga to od rodziców zejścia z piedestału.

 

Co się od tego czasu zmieniło?

Gdy jakiś czas temu podjęto szczegółowe badania nad charakterem tych relacji, okazało się, że nie zawsze są one tak napięte jak początkowo sądzono. Co więcej, okazało się, że to rodzice bardziej niż dzieci zwracają uwagę na nasilenie się nieporozumień. Młodzi z kolei zauważają, że większa jest częstotliwość tych konfliktów. Przeżywają je nierzadko jako swoisty sparing z rodzicami, pomocny w osiąganiu własnej autonomii.

Najnowsze wyniki badań wskazują, że opisując więź rodziców z nastolatkami, możemy mówić nie tyle o jej kryzysie, co raczej o zmianie. Relacja podporządkowania powoli ustępuje miejsca partnerstwu. To wcale nie musi być burzliwe przejście. Sytuacja staje się trudna dopiero wtedy, gdy rodzice chcą, by dziecko było na ich obraz i podobieństwo, nie potrafią zaakceptować jego odrębności i indywidualności oraz nie godzą się na zmianę charakteru więzi między nimi.

Ale czy to nie oznacza osłabienia tej więzi?

W literaturze ciągle jeszcze brakuje nam spójnego obrazu relacji rodziców z dorastającymi dziećmi. Zauważa się, że rzeczywiście jest wtedy między nimi mniej pozytywnych emocji aniżeli we wcześniejszych okresach. Wydaje się to zresztą naturalne, że kilkuletni szkrab wzbudza cieplejsze uczucia niż zbuntowany nastolatek. Na ile odbije się to na wzajemnych relacjach rodzinnych, zależy jednak od temperamentu obydwu stron a także od tego, czy rodzice dojrzeli do dorastania własnego dziecka.

Zwykle pogarszają się też relacje w przestrzeni kontaktów fizycznych. Gdy u córki pojawiają się wyraźne oznaki dojrzewania, ojciec ma często obawy, czy może ją jeszcze wziąć na kolana i przytulić. Siłą rzeczy kontakty fizyczne ulegają więc ograniczeniu. Młodzi demonstracyjnie czasem je odrzucają, wstydzą się ich rówieśnikami. Jednocześnie ogromnie ich potrzebują, bo przez lata właśnie w ten sposób rodzice okazywali im swoją akceptację i miłość. Młody, dorastający człowiek zdaje sobie sprawę, że nie jest już takim milutkim, słodziutkim dzieckiem, wyczuwa większą rezerwę swoich rodziców i pamięta, że wcześniej traktowali go inaczej. Z jednej strony chce się odciąć, podkreślić swoją niezależność, a z drugiej cały czas potrzebuje czułości i wsparcia. Bardzo często pod wybuchami agresji w stosunku do ojca lub matki ukrywa niepokój: „Czy ty mnie nadal kochasz?".

Dorastanie to czas, w którym i młody człowiek, i jego rodzice powinni się nauczyć nowych form wyrażania uczuć i budowania więzi na zasadach nieco innych, aniżeli działo się to dotychczas. Wymaga to od rodziców zejścia z piedestału. Dobrze jest nawet, gdy nie ukrywają przed dzieckiem swoich słabości i niedomagań, bo dzięki temu rozwija się w nim także postawa opiekuńcza - tak potrzebna w następnych etapach życia.

Rodzice często boją się, że gdy zejdą z piedestału, ich miejsce zajmą rówieśnicy i dziecko przestanie się liczyć z ich zdaniem.

To jedno z takich medialnych, ale nie do końca prawdziwych, haseł. Ono trochę usprawiedliwia samych rodziców, bo łatwo jest powiedzieć:

„Mój syn nigdy taki nie był, to koledzy źle na niego wpływają". Badacze twierdzą jednak, że nastolatek poszukuje bliskiego towarzystwa wśród tych, których postrzega jako podobnych do siebie. Poza tym rówieśnicy stają się dla młodego człowieka autorytetem wtedy, gdy nie czuje on bliskości i wsparcia ze strony rodziców. Okazuje się też, że zdanie rówieśników jest ważniejsze od rodzicielskiego jedynie w wybranych dziedzinach życia, przede wszystkim w kwestiach ubioru czy muzyki, czyli - powiedzmy sobie szczerze - nie aż tak istotnych życiowo. Natomiast w przypadku ważnych wyborów dorastający kierują się systemem wartości podobnym do wyrażanego przez ich rodziców.

No to o co są te słynne awantury między nastolatkami a rodzicami?

Właśnie prowadzę badania na ten temat. Przygotowałam kwestionariusz, który wypełniają nastolatki i ich rodzice. Zawiera on listę sytuacji, które mogą wywoływać nieporozumienia. Są one związane z życiem codziennym, ale też z systemem wartości oraz zjawiskami, które w psychologii nazywają się zachowaniami ryzykownymi (np. stosowanie używek, brawura, wczesne podejmowanie współżycia seksualnego). Jestem na etapie analizowania wyników. Co jednak już udało mi się zaobserwować? Otóż najwięcej nieporozumień dotyczy spraw związanych z obowiązkami domowymi i szkolnymi, np. kwestiami porządku, nieangażowania się w sprawy domu, nieudzielania pomocy rodzicom, przesiadywania przed komputerem, telewizorem czy zaniedbywania nauki. Natomiast ani rodzice, ani dzieci nie odnoszą wrażenia, że źródłem rodzinnych nieporozumień jest różnica poglądów, systemów wartości czy stosunek do wspomnianych zachowań ryzykownych.

Może po prostu nie rozmawiają o swoich przekonaniach?

No właśnie. Aby to potwierdzić, muszę dokończyć badania, wszystko jednak wskazuje na to, że po prostu w domach nie ma rozmów na ten temat. Ludzie w jednej rodzinie w ogóle nie znają nawzajem swoich przekonań. Być może też część nastolatków sama nie jest świadoma tego, jakie wartości wyznaje. Myślę tak, bo w pewnym liceum, gdzie prowadziłam badania, niektóre młode osoby nie umiały np. wypełnić rubryki z pytaniem o wyznanie.

Rozmowy o wartościach w pewnym okresie są ważne, ale muszą być spójne z postawą rodziców. W okresie dorastania młodzi stają się bardzo krytyczni, jest to przejaw ich prawidłowego rozwoju. Rodzice jednak boją się uwag ze strony dzieci, bo zaburzają one miłą atmosferę w domu, a obecnie panuje trend, żeby zawsze ło fajnie, sympatycznie i przyjemnie. Rodzice nie powinni ucinać krytyki ze strony dziecka. Dzięki temu - po pierwsze - dowiedzą się, jakie ma ono poglądy. Po drugie, dadzą mu szansę na przećwiczenie asertywności na bezpiecznym rodzinnym gruncie. Jeżeli młody człowiek zobaczy, że w domu jest nieakceptowany, kiedy ża swoje przekonania, będzie mu trudno przeciwstawić się np. grupie rówieśniczej. Być otwartym na poglądy dziecka to jednak nie to samo, co zawsze się zgadzać z jego opiniami.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...