Na zakończenie Roku Kapłańskiego o powołaniu, posłudze i życiu codziennym Ojca Świętego Jana Pawła II z abp. Mieczysławem Mokrzyckim – metropolitą lwowskim, a wcześniej osobistym sekretarzem Papieża Polaka – rozmawiają Paweł Kucia i Przemysław Pastucha
Paweł Kucia: – Jak Ksiądz Arcybiskup postrzegał duchowość kapłańską Ojca Świętego Jana Pawła II? Jak on – jako papież – realizował w codzienności swoje powołanie kapłańskie?
Abp Mieczysław Mokrzycki: – Ojciec Święty Jan Paweł II był dla każdego kapłana wielkim wzorem. Stawał się nim w sposób szczególny w momencie sprawowania Eucharystii. Widać było wtedy, jak bardzo jest w nią zaangażowany, jak mocno ją przeżywa. Każdy kapłan, który miał możliwość uczestniczenia we Mszy św. w kaplicy prywatnej Ojca Świętego, widział, jak kapłan Jan Paweł II jednoczył się z Chrystusem, ofiarowującym się za zbawienie całego świata. Było też widać wielkie skupienie Ojca Świętego podczas codziennej modlitwy Liturgią Godzin. Nie mniej był też zaangażowany podczas codziennych praktyk duchowych, takich jak: Droga Krzyżowa, Różaniec, rozmyślanie czy nawiedzenie Najświętszego Sakramentu. Jan Paweł II bardzo sumiennie wypełniał wszystkie praktyki przypisane życiu duchowemu i rozwojowi życia kapłańskiego. Nigdy też nie zapominał, że będąc papieżem, jest także biskupem Rzymu. Stąd jego posługa kapłańska, a właściwie biskupia, przynaglała go do wizytacji parafii. Tak czynił, będąc biskupem Krakowa i będąc biskupem Rzymu.
Przemysław Pastucha: – Czy Ojciec Święty wspominał o jakichś znamiennych wydarzeniach, które wpłynęły na to, jakim był kapłanem?
– Myślę, że było wiele rzeczy, które wpłynęły na to, jakim był kapłanem i jakim pozostał w pamięci wielu ludzi. W sposób szczególny wspominał ludzi, którzy ukształtowali jego kapłaństwo. Byli to m.in. księża katecheci jego rodzinnej parafii w Wadowicach – ks. Edward Zacher oraz ks. Kazimierz Figlewicz, który był dla niego wielkim wzorem. Wspominał także, że wielki wpływ na rozwój jego życia duchowego mieli rodzice, zwłaszcza zaś ojciec, który swoją postawą manifestował wiarę i zaufanie do Pana Boga. Mówił też wiele o kard. Adamie Sapiesze, którego podziwiał za odwagę i męstwo w obronie Kościoła. Wspominał także ludzi, z którymi zetknął się podczas pracy w fabryce Solvay. Ważne w jego życiu było, oczywiście, konspiracyjne seminarium duchowne, a także ludzie, którzy je tworzyli. Ojciec Święty podkreślał też, że doniosłą rolę w kształtowaniu się jego powołania, jeszcze przed wstąpieniem do seminarium, odegrała parafia św. Stanisława Kostki w Krakowie-Dębnikach, prowadzona przez księży salezjanów. To w tej parafii poznał Jana Tyranowskiego, który pomógł mu w pracy nad sobą i w rozwoju jego życia duchowego. Miał też kontakt z karmelitami bosymi, u których odprawiał swoje rekolekcje. Sam zresztą myślał o wstąpieniu do tegoż zakonu.
P. K.: – W jaki sposób osoba Ojca Świętego Jana Pawła II ukształtowała Księdza Arcybiskupa?
– Mając możliwość towarzyszenia Janowi Pawłowi II przez dziewięć lat, zobaczyłem, na czym polega posługa kapłana. Ojciec Święty miał bardzo szerokie spojrzenie duszpasterskie, wizję kapłana, wizję Kościoła, i to wszystko wcielał w życie podczas swojej posługi na Stolicy Piotrowej. Biskupi mieli doskonały wzór, z którego mogli korzystać, wprowadzając poszczególne inicjatywy w swoich diecezjach. Jan Paweł II pragnął, aby Słowo Boże docierało do wszystkich ludzi, stąd jego liczne podróże zagraniczne. Starał się rozwinąć wszelkie rodzaje duszpasterstwa: duszpasterstwo dzieci, młodzieży, nauczycieli oraz różnych środowisk. Stąd też często odwiedzał parafie, diecezje i spotykał się z tymi środowiskami duszpasterskimi. Przyglądając się jego posłudze, uczyłem się właśnie tego wszystkiego. Uczyłem się od niego modlitwy, słuchania drugiego człowieka oraz spokoju, opanowania i cierpliwości.
P. P.: – Księże Arcybiskupie, niejednokrotnie koncelebrował Ksiądz Mszę św. z Janem Pawłem II. Często były to Msze św. kapłana chorego, cierpiącego, które wymagały z jego strony wielkiego wysiłku. Czym zatem była Msza św. dla Jana Pawła II i jak on ją przeżywał?
– Eucharystia zarówno w życiu Ojca Świętego, jak i w życiu każdego kapłana była tym „pierwszym filarem” – „drugim filarem” był dla niego sakrament pokuty. Ojciec Święty nigdy nie spieszył się podczas sprawowania Najświętszej Ofiary, potrafił „tracić” czas na spotkanie z Bogiem. Myślę, że Jan Paweł II był mistykiem. Szczególny wyraz dawał temu właśnie podczas sprawowania Eucharystii, kiedy „wyłączał się” ze spraw tego świata. Do sprawowania Eucharystii przygotowywał się przez rozmyślanie, medytację, przez wyciszenie. Zawsze po przyjęciu Komunii św. odprawiał długie dziękczynienie w ciszy. Po Eucharystii długo jeszcze pozostawał w kaplicy, aby dziękować Bogu za ten niezwykły dar. Zawsze przed audiencjami szedł na krótką adorację Najświętszego Sakramentu. Do kaplicy na nawiedzenie wstępował przed i po każdym posiłku. Od momentu, kiedy kard. Karol Wojtyła został następcą św. Piotra, starał się rozwijać kult eucharystyczny. Jednym z kluczowych elementów były Międzynarodowe Kongresy Eucharystyczne, jak choćby ten z 1997 r., który odbył się we Wrocławiu. Podczas tego kongresu, towarzysząc Ojcu Świętemu, wsłuchiwałem się w jego nauki, podczas których pragnął pokazać, jak ważna jest Eucharystia w życiu każdego człowieka. Jak wpływa ona na rozwój naszej świętości i jak pozwala nam stawać się doskonalszymi. Wprowadził w Rzymie procesję Bożego Ciała, której zawsze przewodniczył, oraz wieczystą adorację Najświętszego Sakramentu w Bazylice św. Piotra.
P. K.: – Na czym polegał swoisty fenomen Jana Pawła II w spotkaniu z drugim człowiekiem?
– Ojciec Święty zawsze potrafił dostrzec drugiego człowieka i potrafił ofiarować mu swój czas. Niesamowite było to, jak w skupieniu słuchał drugiego człowieka. Zawsze traktował ludzi poważnie, niezależnie od tego, czy było to małe dziecko, młody człowiek czy dorosły, człowiek cierpiący czy radosny, bogaty czy biedny. Każdego dnia uczył nas, jak patrzeć na człowieka i jak przede wszystkim dostrzegać go w naszym życiu. Uczył, że zawsze należy wyciągnąć pomocną dłoń do bliźniego z gestem życzliwości i zrozumienia. Miał szczególny charyzmat nawiązywania kontaktu z drugim człowiekiem. Myślę, że ten charyzmat wypływał z jego osobistej modlitwy i kontaktu z Bogiem.
P. P.: – Mówi się o kryzysie powołań we współczesnym świecie. Wielu w Kościele zastanawia się nad kierunkami formacji kapłańskiej. W czym młody człowiek odkrywający swoje powołanie do kapłaństwa mógłby naśladować Ojca Świętego Jana Pawła II?
– Każdy z nas w pewnym momencie staje przed wyborem drogi życiowej. Zastanawia się, w którym kierunku pójść, aby w pełni zrealizować swoje życiowe powołanie. Młody człowiek wkraczający na drogę powołania kapłańskiego powinien być przede wszystkim pewien, że Chrystus powołuje go do wypełnienia szczególnej misji. Później natomiast kandydat do kapłaństwa powinien jak najwięcej wymagać od siebie w myśl słów Ojca Świętego: „Musicie wymagać od siebie, nawet gdyby inni od was nie wymagali!”. Powinien wiernie realizować plan studiów seminaryjnych. Bardzo ważnym elementem jest też praca nad samym sobą, nad własną formacją, która jest fundamentem w realizacji powołania. Nie mniej ważna jest praca nad rozwojem swojego życia duchowego czy formacja intelektualna. Wszystkie te elementy mają kandydata do kapłaństwa jak najlepiej przygotować do przyjęcia święceń kapłańskich, by potem mógł je owocnie realizować w posłudze duszpasterskiej. Poznając bliżej biografię Papieża Polaka, widzimy, jak on wszystkie te elementy wiernie realizował w swoim życiu. Myślę, że właśnie te elementy powołania kapłańskiego są godne naśladowania.
P. K.: – Jak Ojciec Święty reagował na smutne wiadomości o porzuceniu kapłaństwa przez niektórych księży?
– Jan Paweł II te smutne wiadomości przyjmował ze spokojem, zarazem jednak widać było, jak bardzo to przeżywał. Zawsze modlił się za kapłanów, którzy porzucili swoje kapłaństwo, polecając ich Opatrzności Bożej. Starał się wynagrodzić Bogu zło, które mogło być związane z odejściem tego czy innego kapłana.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.