Nie wszędzie są wypracowane struktury Kościoła emigracyjnego, stąd też potrzeba tam zaangażowania księży przede wszystkim z naszego zgromadzenia, żeby Polacy mogli w miarę normalnie żyć, mając oparcie w Kościele.
– Niektórzy wyrażają obawę co do praktykowania wiary przez polskich emigrantów – katolików, choć tak wielu ich przebywa w różnych krajach Europy.
– Księża biskupi w tych krajach czy proboszczowie miejscowych parafii często są zachwyceni polską religijnością, podziwiają nas, że potrafimy w niedzielę wszystko zostawić i modlić się – bo widać pełne kościoły modlących się Polaków w wynajętym kościele w Wielkiej Brytanii, Irlandii czy Islandii. Są dla nas pełni uznania. Trzeba tylko podkreślić, że jak podają badania, jest to tylko 7-8 proc. mieszkających na danym terenie Polaków uczestniczących w niedzielnej Mszy św., a więc znikomy procent. Nie możemy więc być pełni zadowolenia i dumy. W wielu miastach angielskich czy irlandzkich nasi rodacy często w niedzielę idą do pracy. I chociaż tamtejsza ludność, miejscowa, nie pracuje w niedziele, imigranci dla zwiększenia zarobków podejmują taką pracę. Na nic nie mają więc czasu, cały tydzień ciężko pracują. To są też realia naszych emigrantów.
– Co ma zrobić polskie duszpasterstwo, polscy biskupi, proboszczowie, gdy wierni, najczęściej młodzi, wyjeżdżają i zostają, przynajmniej tymczasowo, w nowym miejscu, stąd pytanie o Msze św., o sakramenty, o modlitwę...
– Bardzo dziękuję Księdzu Redaktorowi za to ważne pytanie. Otóż mamy bardzo wiele do zrobienia w Polsce, w naszych parafiach. Przede wszystkim – tu zachęta do księży proboszczów – dużo modlitwy za swoich wiernych, którzy wyjeżdżają z parafii. Już nasz założyciel kard. August Hlond przed II wojną światową nakazywał proboszczom sporządzać specjalne spisy parafian, którzy wyjeżdżali do innych krajów, żeby utrzymywać z nimi kontakt, żeby mieli świadomość, że ich rodzinna parafia modli się za nich, żeby nie utracili wiary, kontaktu z Kościołem. Bardzo ważna jest ta modlitwa w polskiej parafii. Dlatego też w ramach naszego zgromadzenia 25 lat temu powstał Ruch Apostolatu Emigracyjnego, którego jestem moderatorem krajowym. Dzięki naszemu zaangażowaniu i propagowaniu zasad tego ruchu w ponad 100 parafiach w Polsce mamy grupy ludzi modlących się za tych, którzy z tej parafii na określony czas wyjechali. Ja sam będąc proboszczem na Dolnym Śląsku, utworzyłem taką grupę w swojej parafii i mogę zaświadczyć, że fantastycznie funkcjonuje grupa modlących się, spotykających się raz w miesiącu na Mszy św. i ofiarujących modlitwę za tych bliskich, którzy na jakiś czas wyjechali, poszukując pracy czy na studia. Oni bardzo potrzebują za granicą tej więzi, kontaktu duchowego, świadomości, że ich rodzina, parafia modli się za nich nieustannie.
Drugi bardzo ważny element tego budowania relacji z emigrantami to kontakt z ich rodzinami, które zostały w Polsce, zapraszanie ich do kościoła, na plebanię, rozmowa z nimi. Często są to dzieci, tzw. eurosieroty, którymi zajmują się babcia, dziadek, lub też one same zajmują się sobą. To jest wielka tragedia dla tych właśnie rodzin.
– Co może przyczynić się do łączenia Polaków na emigracji z Macierzą?
– Poza relacjami personalnymi – na pewno media, i słychać je i widać w środowiskach emigracji. Mam tu na myśli Radio Maryja, TV Trwam czy Wasz katolicki tygodnik „Niedziela”, który można spotkać w wielu parafiach polonijnych. Nasi rodacy mówią, że pierwsze wiadomości z kraju uzyskują właśnie z tych źródeł, z których korzystają za pośrednictwem internetu. Raz w miesiącu, w pierwszy czwartek miesiąca, transmitowana jest z Kalisza Msza św. przez TV Trwam, Radio Maryja i Radio Rodzina, która łączy duchowo naszych rodaków w różnych zakątkach świata. W pierwszy czwartek miesiąca i ja przedstawiam w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu intencje rodzin emigracyjnych i tam też następuje to niesamowite połączenie przez modlitwę z tymi, którzy „poza krajem ciężki wiodą los”, jak mówi modlitwa Księży Chrystusowców. Bo trzeba wiedzieć, że życie na emigracji nie jest łatwe, wymaga tak wielkiego poświęcenia, iż nieraz nawet te ciężko zarobione pieniądze nie dają tyle radości i satysfakcji, co biedniejsze życie w kraju, ale razem, w rodzinie. Rozdzielenie to nie tylko samotność, smutek i różne nałogi, to również rozgoryczenie, rozbicie i rozpad więzi rodzinnych. Dlatego trzymajmy się razem! Jeżeli nie możemy fizycznie, to w sposób duchowy, m.in. przez media, za które jestem Panu Bogu i prowadzącym ogromnie wdzięczny.
– Myślę, że to „trzymajmy się razem” jest bardzo ważne dla całej struktury pracy duszpasterskiej Kościoła polskiego i posługi Księży Chrystusowców. Chciałbym więc to „trzymajmy się razem” zatrzymać w naszej świadomości, zwłaszcza w jednej tak bardzo bolesnej i groźnej dla polskiej rodziny kwestii – narastającej lawinowo liczby rozwodów. A może Ksiądz Dyrektor ma tu jakieś swoje doświadczenia...
– To ważny i wielki problem – duszpasterstwo rodzin. W ramach naszego Instytutu Duszpasterstwa Emigracyjnego, w październiku tego roku przygotowujemy Międzynarodową Konferencję Polonijną poświęconą tematowi: „Duszpasterstwo emigrantów – duszpasterstwem rodzin”. Problemem jest dzisiaj właśnie rozłąka małżonków, rozłąka w rodzinie. Jeżeli ktoś decyduje się na pracę zarobkową poza granicami własnego kraju i w związku z tym na opuszczenie rodziny, musi wkalkulować w to, że może dojść do jakiegoś zakłócenia więzi małżeńskiej i rodzinnej. Emigracja sprzyja różnorakim związkom nieformalnym – człowiek czuje się zagubiony, jest sfrustrowany, często wykonuje prace inne niż te w Polsce, są to nieraz prace bardzo ciężkie i trudne, w których nie może się odnaleźć, brak osoby, którą kocha, brak współmałżonka, powoduje, że szuka się pewnego oparcia u osoby, która jest w pobliżu. Dlatego, trzeba sobie postawić pytanie: Czy w życiu chodzi mi o to, żebym w małżeństwie realizował jakieś własne cele, czy był dobrym mężem i ojcem (żoną i matką), co przed Bogiem ślubowałem najukochańszej osobie? Najlepszym przykładem jest dla nas Święta Rodzina z Nazaretu. Zawsze byli razem. Jeżeli trzeba było uciekać do Egiptu – udawali się tam razem. Jeżeli więc podejmujemy decyzję pracy sezonowej za granicą, to starajmy się zrobić wszystko, żeby wyjechać razem. Dzisiaj duszpasterstwa w różnych krajach podejmują inicjatywy pomocowe dla imigrantów mające im ułatwiać łączenie rodzin. Chodzi o to, aby nie przyjmowano do pracy tylko osób bez rodziny, ale tych, którzy mogą być za granicą ze swoją rodziną. Człowiek bez rodziny pracujący daleko od domu nie jest szczęśliwy, bo pieniądze nie dają dostatecznej satysfakcji, gdy brakuje na co dzień osób, które się kocha.
Przypomnę jeszcze na koniec piękną i ważną dla nas wszystkich zasadę św. Augustyna z życzeniem, by realizowała się ona również w naszym codziennym życiu: „Jeżeli Bóg będzie w naszym życiu na pierwszym miejscu, to wszystko inne będzie na właściwym miejscu”. I niech tak będzie.
– Życzę Księdzu Dyrektorowi pomyślności w pięknych pracach i satysfakcji z podejmowanych dokonań.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.