Krzyż przynieśli tu harcerze, którzy jak zwykle gotowi do służby pojawili się w miejscu narodowego zgromadzenia. Widząc rozmodlone tłumy, postawili ten krzyż. Stał on tam i nie budził żadnych kontrowersji, ponieważ u nas krzyż raczej nikomu nie przeszkadza.
– Bo musimy szanować także prawa mniejszości.
– Szanować, owszem, ale popierać cudzych przekonań nie musimy. Warto dziś w Polsce przypomnieć, że katolicka większość ma także prawo oczekiwać szacunku dla swoich wartości i uczuć.
– Przeciwko krzyżowi na Krakowskim Przedmieściu opowiadają się jednak także liczni katolicy, uważając, że stał się on niepotrzebnie symbolem walki politycznej, że zamiast łączyć – dzieli Polaków.
– Zgadzam się, że krzyż niepotrzebnie został włączony do polityki, cynicznie wykorzystany jako narzędzie walki politycznej.
– Cynicznie?
– Tak. Tę wojnę rozpętali politycy PO, nie podejmując dialogu ani z opozycją, ani z narodem, ani nawet nie rozmawiając z rodzinami ofiar katastrofy w sprawie upamiętnienia tej tragedii w miejscu tego niezwykłego spotkania narodu… Czy to nie cynizm? A ta cichaczem zamontowana tabliczka, którą naprędce odsłonili urzędnicy państwowi niższej rangi? To nie tylko cynizm, to pogarda, która w Polsce objawiła się po raz pierwszy od dawna. Jak dotąd, wszystkie ważne miejsca w polskiej historii najnowszej zostały upamiętnione właśnie krzyżami-pomnikami… Stawianie krzyży jest w polskiej tradycji głęboko zakorzenione i dopiero teraz próbuje się z tą tradycją radykalnie zerwać. I – co najgorsze – teraz to, co okazało się niemożliwe nawet w czasach komunizmu, może się powieść.
– Walka z krzyżem jako symbolem religijnym jest tu tylko ubocznym i chyba raczej niezamierzonym efektem walki politycznej. O co tu właściwie chodzi, Panie Pośle?
– Chodzi o to, żeby jak najszybciej zapomniano o prezydencie Lechu Kaczyńskim. Władzom PO zależy na tym, żeby prezydenta Kaczyńskiego i jego wizję Polski skazać na zapomnienie. A jest to tym bardziej przykre, że do tego brutalnego sporu politycznego politycy obozu prezydenta Komorowskiego zaczęli używać właśnie krzyża jako narzędzia. Skutki tego nadużycia będą opłakane.
– Dla kogo?
– No, niestety, przede wszystkim dla tych, dla których krzyż jest ważny. Wywołując histerię antykrzyżową w Polsce w imię rywalizacji międzypartyjnej, Platforma Obywatelska zachowała się w sposób skrajnie nieodpowiedzialny. Obserwując działania PO, rzekomo chadeckiej partii, mam wątpliwości, czy dzisiaj udałoby się powiesić krzyż w Sejmie… Zastanawiam się, czy politycy z konserwatywnego skrzydła PO zdają sobie z tego sprawę… Wydaje się, że jako odbudowujące swoją tożsamość wolne państwo właśnie zrobiliśmy kilka kroków do tyłu.
– A może do przodu, bo, jak słyszymy, „ten krzyż to obciach i wstyd przed Europą”?
– No właśnie, przy okazji „tego krzyża” wyjątkowo jaskrawo ujawniły się polskie kompleksy narodowe. Wielokrotnie z ust polityków PO i publicystów słyszałem, że Europa z nas się śmieje. Te wypowiedzi świadczą o kompleksach, o braku pewności siebie i o braku własnych argumentów. Powtarzają tylko cudze argumenty, w rodzaju: „Miejsce krzyża jest w kościele”…
– Słyszałam w warszawskim metrze bardzo dojrzałą dyskusję młodych gimnazjalistów; jeden z nich w pewnym momencie zadał retoryczne pytanie: – No to oni będą teraz likwidować krzyże przy polskich drogach?...
– Czasami odnoszę wrażenie, że polska młodzież jest rozsądniejsza od niektórych polskich polityków!
– A jak Pan ocenia rolę mediów w tym sporze?
– Moim zdaniem, zbyt go trywializują. Nie można nie odnieść wrażenia, że media są stronnicze. Nie pierwszy raz zresztą – jeśli nie przeciw krzyżowi, to przynajmniej przeciw PiS-owi. Nic nowego.
– Jedyną osobą, która mogłaby zażegnać tę całą awanturę i przenieść krzyż „tam, gdzie jest jego miejsce, czyli do kościoła św. Anny”, jest ponoć Jarosław Kaczyński – tak twierdzą publicyści wspierani przez polityków PO. Co Pan o tym sądzi?
– Moim zdaniem, jest to próba uniknięcia odpowiedzialności, bo tak naprawdę to sam prezydent, i to od razu, mógł i powinien był rozwiązać ten problem. Tymczasem odnoszę wrażenie, że prezydent Komorowski ucieka, chowa się. To mnie, jako obywatela Polski, bardzo martwi. Bo jeśli ta ważna, ale przecież w skali państwa niewielka sprawa, jest tak trudna dla głowy państwa, to co dalej, co z Polską…?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.