Nie jest sztuką uczyć modlitwy ludzi, którzy pracują. Sztuką jest samemu pracować tak jak oni i nadal się modlić. Dlatego zacząłem pracować poza parafią. Jestem prezesem stowarzyszenia, piszę teksty, prowadzę szkolenia.
Czuję się tak, jakbyśmy rozmawiali o zupełnie innym Kościele. We wspólnotach, które pamiętam, zawsze zdarzały się osoby, które nie radziły sobie w życiu, miały problemy w domu lub ze sobą. We wspólnocie dostawały pomoc, wsparciec
Nie chodzi o to, by nie pomagać potrzebującym. Nie oni jednak powinni być w centrum Kościoła, ale bohaterowie, którzy do nich pójdą. Aby pomagać słabym, trzeba być mocnym - jak apostołowie. Wtedy można iść na cały świat i zorganizować opiekę dla słabych. Ja sam nie zdołam dotrzeć do wszystkich potrzebujących, ale silna grupa wolontariuszy- tak. Traktując Kościół wyłącznie jako schronienie dla maluczkich, doprowadzamy do tego, że brakuje w nim miejsca dla ludzi mocnych, dla tych, którzy dobrze sobie radzą w życiu.
Dlaczego ksiądz tak sądzi?
W świadomości wielu księży funkcjonuje nadal taki stereotyp duszpasterski: „Ja was maluczkich nauczę, co macie robić". Ludzie, którzy coś w życiu osiągnęli nie znoszą, kiedy się ich poucza. Proszę zauważyć, że szefowie dużych firm nie chodzą teraz na szkolenia, oni mają coachów, którzy zadają im pytania. Bo szef nie musi się już szkolić, on wszystko wie, tylko przez pytania tę wiedzę z niego wydobyć. Podobnie młodzi, którzy w wielu dziedzinach mają większą wiedzę niż ich rodzice, nie chcą być pouczani.
Taka jest rzeczywistość, w której żyjemy. Możemy się na nią obrazić i udawać, że mamy pełne kościoły. Prawda jednak jest taka, że większość młodzieży nie chodzi regularnie do kościoła - średnio jedna osoba w klasie.
A jak do nich dotrzeć?
Ale do kogo? To bardzo ważne, aby to sobie dookreślić. Nie mogę pomóc ani nic dać drugiemu człowiekowi, dopóki go nie zrozumiem, nie odkryję, co jest dla niego ważne. Często poświęcamy się dla innych, a oni tego nie doceniają, bo dajemy im to, czego nie potrzebują.
Trzeba więc dać ludziom to, czego pragną, a czego nigdzie indziej nie znajdą. Nie ma w tym nic złego, że ktoś szuka Jezusa, a jednocześnie ze względu na historię swojego życia ma pragnienie bycia wysłuchanym albo zauważonym, szuka pomocy materialnej, psychologicznej... Tymczasem wiele ruchów, które przed laty dynamicznie się rozwijały, na pewnym etapie zaczęły zaspokajać wyłącznie swoje potrzeby.
To znaczy?
Mam np. złe zdanie o tym, co dzieje się w ruchach charyzmatycznych. Moim zdaniem od kogoś, kto przeżył przebudzenie w Duchu Świętym, można oczekiwać, że - zamiast dążyć do ponownego przeżywania tego doświadczenia - zacznie w bardzo konkretny sposób służyć innym ludziom. Jestem charyzmatykiem i prowadzimy też Seminarium Odnowy w Duchu Świętym, ale zaraz po jego ukończeniu każdy słyszy: „Masz charyzmat, no to do roboty!".
Była wiosna Kościoła, a teraz mamy lato: czas zbiorów?
Ogłoszono „nową wiosnę" Kościoła i pasjonowano się tworzeniem nowych wspólnot i ruchów. Nie towarzyszyła temu refleksja, na czym współcześnie ma polegać chrześcijaństwo. Kto się obecnie zastanawia nad tym, co jest istotą chrześcijaństwa? Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, uważam, że dzisiaj jest ono religią zupełnie nieznaną.
Ksiądz zadał sobie pytanie o istotę chrześcijaństwa?
Zanim Pani przyszła, rozmawiałem z człowiekiem, który zajmuje się PR w dużej firmie. Pył mnie, na czym polega skuteczność WIOSNY, bo nie wynika ona z żadnych znanych mu metod pracy w biznesie. Mówiłem mu, że nie da się tego wytłumaczyć: my mamy coś, co działa, a czego biznes nie ma. Tak duże zainteresowanie naszymi działaniami przy niewielkich środkach, którymi dysponujemy - w tym musi być jakaś siła nadprzyrodzona. Odkryliśmy, z czego to wynikało, że Ewangelia była kiedyś skuteczna i zmieniła świat. W WIOŚNIE realizuje się moja odpowiedź na pytanie o istotę chrześcijaństwa.
Moim zdaniem dzisiaj polega ono na tym, by pomagać ludziom wyzbywać się zacietrzewienia. Gdy zrobią coś złego, zamiast nieustannie im to wytykać, powiedzieć: „Wiem, że w tobie jest dobro". Tak postąpił Jezus z Zacheuszem, Szymonem, z Marią Magdaleną i wieloma innymi. On nie tylko uzdrawiał, ale wydobywał z ludzi to, co w nich było najbardziej wartościowe. Pokazywał im, że mogą być dobrzy, i dzięki temu udawało im się przezwyciężyć zło. Na tym polega istota chrześcijaństwa; to jest to zbawienie, które my niesiemy innym ludziom.
ks. Jacek Stryczek, wieloletni duszpasterz akademicki, współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia WIOSNA, opiekun wspólnoty młodych matek „Macierzanka". W 2007 r. został mianowany przez abp Stanisława Dziwisza Duszpasterzem Ludzi Biznesu oraz Duszpasterzem Wolontariatu w Małopolsce.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.