Przez wszystkie dni

Tygodnik Powszechny 48/2010 Tygodnik Powszechny 48/2010

Jego nadejście, objawienie się, nie jest jednostkowym wydarzeniem. By w nim uczestniczyć, nie trzeba wychodzić z domu, biec gdzieś w poszukiwaniu specjalnych przeżyć. Jest wszędzie, rozjaśnia całą rzeczywistość.


Nie jest tu. Ani tam. Jego nadejście, objawienie się, nie jest żadnym jednostkowym wydarzeniem. By w nim uczestniczyć, nie trzeba wychodzić z domu, biec gdzieś, w jakieś szczególne miejsce, w poszukiwaniu specjalnych przeżyć. Jest wszędzie, rozjaśnia całą rzeczywistość – jak błyskawica świecąca od krańca po kraniec nieba; taka, która „zaczyna się” i „kończy” w niebie, nie uderza o ziemię: rozjaśnia, lecz nie niszczy. Ale spróbujcie „złapać”, opanować taką błyskawicę. Świeci wszędzie, nieuchwytna.

Jak wyraził to czternastowieczny mistyk Mistrz Eckhart, Bóg tym różni się od wszelkiego stworzenia, że nie odróżnia się, nie dystansuje od niczego. Tożsamość, a więc i istnienie każdego bytu stworzonego zakłada istnienie granicy pomiędzy nim a tym, co nim nie jest. Dlatego też żaden byt stworzony nie jest pełnią bytu; brakuje mu tego, co stanowi o tożsamości innych bytów. Bóg jednak, absolutny, „nie jest tym ani tamtym”, czyli nie jest jakimś fragmentem rzeczywistości, choćby najdoskonalszym. Tak bardzo Inny (transcendentny), że nieodróżnialny (immanentny).

Mistrz Eckhart ostrzega zatem, że mijamy się z Nim zawsze, gdy szukamy Go jako kogoś odrębnego od wielości istot jakoby pozbawionych Jego bycia. Gdy jakieś poszczególne wydarzenie, doświadczenie, praktykę, sposób życia utożsamiamy z nadejściem Jego Królestwa, z miejscem Jego szczególnego przebywania lub najkrótszą drogą do takiego miejsca.

***

Jeśli jednak Królestwo Boga, Bóg sam, już jest w każdej i każdym z nas, i pośród nas – to dlaczego mówić o przychodzeniu, o adwencie? Co jest, jest. Można powiedzieć, że nadeszło, ale nie, że przychodzi. Dlaczego zatem Bóg nazywa samego siebie „przychodzącym”?

Jeśli królestwo Boga jest w nas, jeśli są nim – mówi tak nie tylko Eckhart – teraz właśnie wydarzające się narodziny Wcielonego Syna w duszy, jeśli Bóg jest Innym właśnie przez swą absolutną bliskość, nie-różność – to znaczy, że boska Obecność daje się doświadczyć nie obok, ale w samym doświadczeniu świata. Podstawową zaś cechą naszego świata, wszystkiego, co nas spotyka, jest przemijalność.

Jezus obiecał, że będzie z nami przez wszystkie dni – wszystkie, bo jest ich wiele, bo żaden nie trwa, każdy mija, a na jego miejsce nastaje następny. Wszelkie ludzkie doświadczenie jest doświadczeniem tego, co przemija, samego przemijania, przemijalności. Niczego, czego doświadczamy, żadnego doświadczenia nie możemy zatrzymać. Zjawia się – i w tej samej chwili „jest” zmienia się w „było”. Na to miejsce przychodzi coś innego. Może lubisz siadać i otwierać nowy numer „Tygodnika”? Lecz gdy czytasz, Czytelniku, ten tekst, tamtej chwili już nie ma. Ani tej, gdy czytałeś poprzednie zdanie. Nie ma tych chwil i nie ma Ciebie, jakim byłeś wtedy.

Świadomość powszechnej i nieustannej przemijalności może być trudna do zniesienia. Z tego też powodu bronimy się przed nią, konstruując ze wspomnień, wrażeń i oczekiwań w miarę stabilny obraz trwałej rzeczywistości. I tylko czasem, gdy doświadczenie przemijania uderza weń z siłą zdolną rozbić nasze konstrukty, stajemy twarzą w twarz z nietrwałością rzeczy. Nieco przerażeni, że „marność nad marnościami, wszystko marność”.

Więc skoro marność i „pogoń za wiatrem”, to może rację miał Mistrz Eckhart, gdy mówił, że stworzenia są nicością. A skoro Bóg nie-różny, w nich tylko doświadczony być może, to chyba i On niczym... Skoro nie ma żadnego „tu” ani nawet „tam”, które – co dałoby się zobaczyć – jest różne od wszystkiego przez to, że nie przemija, to cóż pocieszającego w stwierdzeniu, że w powszechnej marności obecne jest Królestwo Boże...

Lecz mimo to nie jesteśmy niczym ani nie żyjemy w pustce. Bo wciąż nadchodzi coś nowego. Można powiedzieć, że rzeczywistość nie tyle jest, co raczej (odchodząc) przychodzi. Albo: jest na sposób przychodzenia. Adwent. Wedle Mistrza Eckharta stworzenia są nicością same w sobie i dlatego właśnie doświadczenie tego, że są, że nie tylko odchodzą, lecz przede wszystkim przychodzą, objawia nam obecnego we wszystkim Boga.

***

Królestwo Boga nie jest tu ani tam, lecz w nas i pośród nas – to znaczy w całym naszym doświadczeniu. A jednocześnie można przeżyć życie, nie zauważając Przychodzącego.

To znaczy, że problem tkwi w nas, w naszej relacji do tego, co nas otacza. Można żyć „goniąc za wiatrem”, próbując złapać, zatrzymać to, czego złapać i zatrzymać się nie da. Biegać tu i tam w poszukiwaniu szczęścia, wypatrywać go – lecz wówczas będzie ono wydawać się zawsze daleko. Można też zgodzić się na przemijanie, przestać kurczowo chwytać to, co odchodzi, stać się wolnym – od rzeczy marnych i od marnego siebie – i w tej wolności otwartym na przychodzące wciąż nowe. Owszem, i nowe bywa trudne, czasami nawet bardzo. W tradycji chrześcijańskiej możemy jednak znaleźć wskazówki, w jaki sposób przyjmować wszystko, co przychodzi, tak by nas to nie niszczyło, lecz prowadziło do rozwoju i spełnienia. Liturgiczny okres adwentu to dobry czas, by trochę się nad tym zastanowić.

Marność nad marnościami, wszystko marność. Lecz jednocześnie: Królestwo. Wieczny Adwent.

Piotr Sikora (ur. 1971) jest doktorem filozofii, teologiem, wykładowcą filozofii religii; pracuje w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej „Ignatianum” w Krakowie.

Rekolekcje adwentowe Piotra Sikory będziemy kontynuować w dwóch kolejnych numerach „Tygodnika”.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...