Fatum, nadzieja, odpowiedzialność

Wieczernik 175/2010 Wieczernik 175/2010

Przykazania są tarczą, która ma nas samych chronić przed nami samymi: przed nieszczęściem spowodowanym własnym grzechem czy zaniedbaniem. Niestety, człowiek przykazania lekceważy

 

Może właśnie zanik tego poczucia absolutnej odpowiedzialności powoduje, że dziś człowiek podejmuje tyle błędnych, beztroskich decyzji. Wypływają one nie tylko z tego, że nie potrafimy bądź nie chcemy przewidywać skutków naszego działania, ale że przede wszystkim odrywamy to działanie od świata wartości, czyli wyłączamy je spod moralnych ocen. Liczy się tylko pragmatyzm, czyli doraźne korzyści, ale z pominięciem ubocznych skutków. Liczy się osiągnięcie konkretnego celu, ale z pominięciem środków, które do niego prowadzą. W ten sposób da się zbilansować i uzasadnić każdą, nawet najbardziej nieludzką i krzywdzącą decyzję.

Ale życia nie da się oszukać, podobnie jak nie oszuka się ziemi: jeśli wrzucisz w nią złe nasiona, zaniedbasz uprawę, wtedy wyrosną tylko chwasty. Każda beztroska i nieodpowiedzialność, każda pochopna decyzja, każde wybrakowane działanie – mści się na człowieku. W ten sposób najczęściej sami na siebie sprowadzamy nieszczęście. Potem lamentujemy, pytamy retorycznie: gdzie był Bóg, dlaczego do tego dopuścił, buntujemy się przeciwko cierpieniu i krzywdzie, ale pomijamy, że sami do tego doprowadziliśmy, że to nasza niefrasobliwość była powodem końcowego zła.

I właśnie dlatego, żeby nas ustrzec przed zgubnymi następstwami bezmyślności, Bóg mówi: nie będziesz! Nie będziesz zabijał, nie będziesz kradł, cudzołożył, mówił fałszywego świadectwa… Przykazania są tarczą, która ma nas samych chronić przed nami samymi: przed nieszczęściem spowodowanym własnym grzechem czy zaniedbaniem. Niestety, człowiek przykazania lekceważy. Myśli, że sam wie lepiej. Tłumaczy się, że wszystko dobrze przemyślał i jest ostrożny. Dla swoich planów znajduje pełne uzasadnienie w szczerych i dobrych chęciach, szlachetnych intencjach, ale skrzętnie pomija wszelkie znaki zapytania, wątpliwości i groźbę skutków ubocznych.

Zrazu, zgodnie z zasadą, że miłe złego początki, wszystko układa się pomyślnie i zapowiada bardzo optymistycznie, ale z czasem zaczynają się pojawiać niepokojące oznaki. Na ogół są one zgodne i potwierdzają wcześniejsze zastrzeżenia i wątpliwości, dowodzą, że teoria przewidująca pojawienie się tych trudności była słuszna i prawdopodobnie kiedyś sprawdzi się w całości, łącznie z całym czarnym scenariuszem. Zwykle wtedy jest jeszcze czas, aby się wycofać, coś zmodyfikować, poprawić lub zaprzestać. Niestety, często jednak ignorujemy tę ostatnią przestrogę i idziemy dalej. I bywa, że przekraczamy granicę krytyczną, po której nie ma już odwrotu. To tak, jakby ktoś uruchomił automatyczny zapalnik bomby zegarowej: zegar zaczyna tykać i nie da się go już zatrzymać. Dzieło zniszczenia, którego jeszcze w tej chwili nie widać, jest już jakby przesądzone.

Scenariusz jak z greckiej tragedii? Fatum? Przeznaczenie? Widać, tak było pisane? Nie. To tylko ludzka beztroska i nieodpowiedzialność, lekkomyślność i lekceważenie Bożych zasad. W greckiej tragedii katastrofy odwrócić się nie da. W chrześcijaństwie taka możliwość jest, ale do czasu. Działania naprawcze trzeba podjąć odpowiednio wcześnie. Nazywają się one: nawrócenie. Jak wskazuje sam źródłosłów: trzeba w porę zmienić kierunek swego życia, odwrócić się od zła, od siebie, swoich zamierzeń, a zwrócić ufnie ku Bogu.

Trzeba Boga posłuchać, i to odpowiednio wcześnie. Wtedy uniknie się wielu trudnych sytuacji i dramatów. Im szybciej człowiek się nawróci, tym mniejszą zapłaci cenę za swą grzeszność. Jeśli jednak się nie nawrócimy i poprzestaniemy przy swoim, wtedy zapłacimy gorzką cenę swego nieposłuszeństwa i głupoty. I tak zresztą taką cenę płacimy, ale w małym wymiarze, bo absolutną większość kosztów wziął na siebie Chrystus. Jeśli jednak uporczywie będziemy obstawali przy swoim, jeśli zamkniemy się na słowa Chrystusa, wtedy nawet On nas nie uratuje. Co gorsza: wywołamy sytuacje, które będą wielkim nieszczęściem dla ludzkości, skażemy innych, by ponosili konsekwencje naszych złych decyzji. Wpędzimy się w ślepy zaułek, z którego nie będzie wyjścia. A Bóg będzie patrzył bezsilnie, jak giniemy – na własne życzenie.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...