We Francji uderza to, że ludzie nie wierzą na mocy autorytetu – Kościoła, księży czy nawet rodziców.
„Ostatni Mohikanin” – tak zwykł się określać 70-letni proboszcz dwóch parafii położonych na północnym skraju diecezji Chalôn w samym sercu Szampanii. Jeszcze niedawno pasterzował czterem tysiącom dusz jednej parafii – do czasu, gdy sąsiedni proboszcz przeszedł w wieku 80 lat na emeryturę. – Po mnie prawdopodobnie nikogo już tu nie będzie, bo kogo biskup miałby przysłać? – przyznaje nieco zmęczony p?re Louis. W całej diecezji Chalôn-en-Champagne pracuje 73 księży. To mała część tego, ilu księży działa w przeciętnej diecezji w Polsce – a „czynnych zawodowo” (poniżej 65. roku życia) pozostało w diecezji Chalôn tylko ośmiu. Młodszych, poniżej 44 lat, nie ma w ogóle. Kiedy więc ksiądz osiąga wiek emerytalny, ale jest w stanie pracować, biskup nie godzi się na przerwanie jego aktywności.
Brak powołań jest największym problemem diecezji. Jak w całej Francji, na niedzielną Mszę św. regularnie przychodzi nie więcej niż 4 proc. mieszkańców. Dla dwóch parafii (kilkudziesięciu wiosek) w niedzielę p?re Louis odprawia tylko jedną liturgię, na którą przychodzi kilkadziesiąt osób. Znamienne, że nieco wyższą frekwencją cieszy się Eucharystia w sobotni wieczór: „bo wtedy ma się wolną niedzielę”.
Czy to oznacza, że Kościół we Francji już umarł, a piękne kamienne kościółki ze strzelistymi dzwonnicami stojące niemal w każdej z 50 tysięcy wiosek Francji można zrównać z ziemią albo inaczej zagospodarować? Na szczęście nie, bo z małymi wyjątkami wszystkie z nich to zabytki pierwszej klasy, a wiele pamięta pierwsze wieki chrześcijaństwa europejskiego. W wiosce wśród winnic, gdzie proboszczem jest p?re Louis, ten wybudowany ok. 1000 r. kościół parafialny dorównuje niejednej polskiej katedrze nie tylko romańską bryłą, ale i gotyckim wnętrzem. Samorządy, które zgodnie z prawem z 1905 r. są właścicielami budynków sakralnych, skrzętnie opiekują się nawet pustymi świątyniami.
Na dalsze losy Kościoła we Francji wpływa jednak nie tylko przeszłość. Właśnie w tym wymierającym religijnie kraju dwa lata temu w wigilię paschalną odbyło się 3 tys. chrztów osób dorosłych. Powstają nowe wspólnoty i zgromadzenia. Wiele z nich albo już dotarło, albo powoli dociera do Polski: ostatnio w Warszawie zamieszkali mnisi i mniszki z założonej w Paryżu Wspólnoty Jerozolimskiej.
Zmuszeni brakiem księży, wierni sami podejmują wiele funkcji, także takich, które w Polsce zarezerwowane są dla duchownych. Prowadzą katechezę, organizują stowarzyszenia wolontariackie, przeprowadzają pogrzeby i animują liturgię. W większości parafii każda niedzielna Msza jest solidnie przygotowana przez świeckich. Ktoś otwiera kościół (nie jest to opłacany kościelny), inny gra na organach (i nie jest to opłacany organista), ktoś inny drukuje „scenariusz” Eucharystii. Nie ma na ogół problemów ze znalezieniem lektora i przygotowaniem modlitwy wiernych. W każdej parafii są nadzwyczajni szafarze Eucharystii.
We Francji wzrasta też liczba stałych diakonów. Obecnie jest ich ponad 2,5 tys. To zwykle dojrzali mężczyźni, żonaci, cieszący się poważaniem w parafii. Asystują w czasie Mszy, głoszą homilie, chrzczą, błogosławią małżeństwa.
Inny od polskiego jest też sposób funkcjonowania księdza: istnieje np. tradycja pozdrawiania po Mszy wszystkich wiernych. Ksiądz utrzymuje z nimi bezpośredni kontakt. P?re Louis nie zatrudnia gospodyni, bo jak przyznaje: – Ciągle mnie gdzieś zapraszają.
Co jest powodem tego, że Kościół we Francji tak wyraźnie różni się od naszego? Czy to rezultat wyłącznie odmiennej historii, rozdzielenia patriotyzmu i religijności? A może to tylko kwestia czasu, gdyż tak samo będzie w Polsce?...
We Francji uderza to, że ludzie nie wierzą na mocy autorytetu – Kościoła, księży czy nawet rodziców. Na Mszy nie spotyka się raczej całych rodzin. Jeśli trafi się ktoś młody, to najczęściej taki, który do wiary doszedł bez pomocy rodziny, albo nawet wbrew niej.
Inna jest też świadomość świeckich. Z powodu braku powołań są skazani na siebie. Nie oznacza to jednak, że nie potrzebują księży. Nawet diakoni wszystkiego nie załatwią. Diakon Gerard z miejscowości Cuis skarży się, że nie lubi przygotowywać homilii. – Z natury jestem małomówny, a poza tym nie czuję się dobrze przygotowany. Kilkanaście spotkań biblijnych w czasie formacji to stanowczo za mało – przyznaje. Poza tym diakoni mają rodziny. Nie wiadomo, kiedy będą na miejscu, a biskup do niczego nie może ich zobowiązać.
Polacy wyjeżdżający na Zachód dziwią się, dlaczego w kościołach nie ma konfesjonałów. Francuzi sami przyznają, że się nie spowiadają. Duszpasterze organizują nabożeństwo pokutne w Wielkim Poście i to wiernym wystarcza, bo do Komunii na każdej Mszy idą wszyscy. Jarek i Ewa, Polacy mieszkający od 10 lat we Francji, opowiadają, jak uświadamiali pewne małżeństwo niesakramentalne o przeszkodzie przystępowania do Komunii św.: – Początkowo byli zaskoczeni, a nawet zbuntowani, po upewnieniu się jednak, że rzeczywiście tak to w Kościele wygląda, podchodzą teraz do księdza w czasie Komunii jedynie po błogosławieństwo.
To jednak wyjątek. P?re Louis pokazuje monumentalny drewniany neogotycki konfesjonał. – Nie używamy go już od Soboru, podobnie jak tej pięknej monstrancji, która stoi w zakrystii – mówi.
Na Boże Ciało o procesji nie ma mowy. W kaplicy domu starców w Avize zdumiewa tabernakulum umieszczone po przeciwnej stronie ołtarza oraz krzyż postawiony w czasie Eucharystii na ziemi, bo na ołtarzu leżą śpiewniki.
Niektórzy nie wytrzymali. Jeżdżą do kościołów, gdzie Msze sprawuje się tyłem do ludzi i po łacinie. Czują, że tam dostaną gwarancję, iż w przeżywaniu Eucharystii nie będą im przeszkadzały ekstrawaganckie pomysły celebransa. Inni uważają, że tak nie wolno, i ofiarnie chodzą na Msze do własnej parafii. Starają się nie zwracać uwagi na nieporządek, ale czasem uciszają rozgadanych przed liturgią wiernych.
Wtedy wyzywa się ich od tradycjonalistów, stawia na marginesie Kościoła. Czują się wyobcowani, bo również księża nie są po ich stronie. Mama Marie i Helen, która wyjątkowo z całą rodziną uczestniczy w każdej Mszy, żali się, że chciała z mężem w Roku Eucharystii zorganizować raz w tygodniu adorację Najświętszego Sakramentu i spotkania formacyjne. Proboszcz nie popierał, ale zezwolił. Gdy jednak z mężem weszli w polemikę z proboszczem, który dowodził, że szatan nie istnieje, zostali podczas jednej z Mszy wyproszeni z kościoła. Dzisiaj żyją z księdzem w zgodzie. Ale Jean-Paul, najmłodszy syn, przestał być ministrantem.
W jednej z parafii na dwadzieścia katechetek, które przygotowują dzieci do Komunii, p?re Louis dziewiętnastu nie widuje w niedzielę na Mszy. Nie wie, czego nauczają dzieci. Dobrze, że chociaż podręczniki są znacznie lepsze niż kiedyś. Dziesięć lat temu jedna z mam przygotowująca dzieci do Komunii nie wytrzymała i napisała do ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Ratzingera list pełen żalu, skarżąc się na błędy doktrynalne w zatwierdzonych przez francuski episkopat podręcznikach do katechezy.
Otrzymała z Rzymu zachętę do „nauczania dzieci zgodnie z katolicką wiarą”.
Ks. Wojciech Sadłoń (ur. 1983) jest pallotynem, socjologiem, pracownikiem Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego. Duszpasterz studentów w Akademiku Pallotti-Hostel w Warszawie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.