Katyń stał się nie tylko symbolem straszliwych zbrodni komunistycznych, ale również symbolem komunistycznego kłamstwa i fałszu wmawianego przez ponad pół wieku przez Moskwę, nie tylko Polakom, ale całemu światu.
Nie tylko Katyń!
Po agresji sowieckiej 17 września 1939 r. w wyniku działań bojowych Armia Czerwona wzięła do niewoli ponad ćwierć miliona (250 tys.) żołnierzy, podoficerów, oficerów i generałów Wojska Polskiego z ogólnej liczby ok. 900 tys., którzy wyruszyli na wojnę po mobilizacji powszechnej pod koniec sierpnia 1939 r. Rosjanie zresztą sami przyznali się do tego, kiedy premier rządu sowieckiego Wiaczesław Mołotow mówił o tym w swym przemówieniu na posiedzeniu Rady Najwyższej ZSRS w październiku 1939 r. Dopiero potem, późną jesienią i zimą z 1939 na 1940 r., NKWD aresztowało na zdobytych terytoriach II Rzeczypospolitej kilkadziesiąt tysięcy urzędników państwowych, nauczycieli, policjantów, księży, bankowców i leśników. To właśnie leśnicy stanowili po oficerach Wojska Polskiego największą grupę wśród uwięzionych, a następnie „rozwalonych” przez NKWD w wyniku morderczego rozkazu z 5 marca 1940 r.
Większość więźniów znajdowała się w trzech obozach: Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Między kwietniem a majem 1940 r. byli wywożeni grupami. Więźniowie Kozielska trafili do Katynia, Starobielska – do Charkowa, Ostaszkowa – do Miednoje. Tam każdego z nich stawiano nad dołem i zabijano strzałem w tył głowy. Nie znamy dokładnego losu „mniejszej” – choć kilkunastotysięcznej – grupy zamordowanych w innych miejscach imperium zła.
Wymordowanie kilkudziesięciu tysięcy bezbronnych polskich jeńców wojennych było bez precedensu w dziejach cywilizowanego świata. Już w epoce starożytnej jeńcy wojenni byli szanowani i otaczani należytą opieką, szacunkiem, chociaż zarazem byli troskliwie pilnowani. Wystarczy sięgnąć do „Iliady” Homera albo do Starego Testamentu. Rosja sowiecka – imperium zła – nie była jednak państwem cywilizowanym! Wydawało się, że po jego upadku Rosjanie udostępnią wszystkie tajemnice związane z ludobójstwem sowieckim na Polakach. Pewne pozytywne kroki w tym kierunku uczynił prezydent Borys Jelcyn po 1991 r.
Ale Rosja premiera Putina nie tylko nie poczuwa się do odpowiedzialności za ludobójstwo, ale nie chce nawet udostępnić Polsce archiwów NKWD, dotyczących zbrodni na polskich elitach. Dlaczego?! Przecież do samej zbrodni po pół wieku kłamstwa Moskwa przyznała się jeszcze za Gorbaczowa i Jelcyna. To prawda, ale Rosjanie nigdy nie przyznali się ani do skali zbrodni na Polakach, ani do miejsc, gdzie ta zbrodnia została popełniona. Katyń pod Smoleńskiem to miejsce egzekucji „tylko” ok. 4,5 tys. polskich jeńców. Wiemy też, że ponad 20 tys. pozostałych NKWD zgładziło w Charkowie, Bykowni, Miednoje, Kuropatach, a także nad Morzem Białym. Fakt, iż Rosja nie chce udostępnić nam żadnych dokumentów zbrodni na Polakach, pozwala domniemywać, że prawda o tym jest dużo gorsza i bardziej straszliwa, niż wiemy dotąd!
Są mianowicie nieudokumentowane, ale realne przesłanki, które wskazują, że ogólna liczba wymordowanych przez oprawców NKWD polskich elit przekracza 70 tys., a egzekucje odbywały się na całym ogromnym terytorium imperium zła. Katyń był jedynie najbardziej znanym miejscem zbrodni!
Rusofobia czy polska pamięć
Moskiewski wyrok śmierci z 5 marca 1940 r. dotyczył oficerów Wojska Polskiego i polskich elit nie tylko w latach wojny. W warunkach totalitarnego systemu i komunistycznego reżimu był on ponadczasowy i jego realizacja, jedynie na mniejszą skalę, miała miejsce już po 1945 r. Czym bowiem były wyroki kapturowych sądów komunistycznych na rotmistrza Pileckiego, majora Szendzielarza-Łupaszkę, generałów Fieldorfa, Okulickiego, Tatara oraz innych oficerów i dowódców Armii Krajowej? Nawet wyrok śmierci ze stanu wojennego na pułkownika Kuklińskiego był pośrednio związany z tamtym moskiewskim wyrokiem z 5 marca 1940 r. Nieprzypadkowo ks. prał. Peszkowski, który sam cudem uratował się od kuli NKWD nad dołem śmierci, wołał na apelu poległych przy pomniku Katyńskim na placu Zamkowym w Warszawie w 1998 r.: „Pułkowniku Kukliński – to ty jesteś ostatnim nierozstrzelanym oficerem (…). Na śmierć cię skazali, na straszną śmierć, za to samo, za co strzałem w tył głowy zabijali w Katyniu!”. Upłynęło ponad 70 lat od wyroku śmierci wydanego na Polskę 5 marca 1940 r. na Kremlu oraz od rozpoczęcia pierwszych masowych egzekucji na polskich jeńcach w Katyniu. Żyjemy na szczęście w zupełnie innej epoce i w zupełnie zmienionej Europie. Ale w tej Europie zarzuca się Polakom rusofobię. Takie opinie słyszeć można nie tylko w Moskwie, ale niestety również w Berlinie, Brukseli, Paryżu i innych stolicach europejskich. Tymczasem ta rzekoma polska rusofobia to jedynie nasza pamięć, którą w poetyckiej wizji utrwalił w latach II wojny światowej Kazimierz Wierzyński:
Twój żołnierz wciąż pamięta i jak ma zapomnieć
O tych lasach katyńskich, gdzie z gliny i pyłu
Straszny kopiec przed nami nie przestał ogromnieć,
Góra czaszek przebitych kulami od tyłu,
Pasmo rąk powiązanych, kalwaria męczeńska,
Którą choćby rozkopać sto razy od nowa,
Burzyć będzie się pamięć i wlec do Smoleńska
Pamięć – krzywda i pamięć – moc pozagrobowa.
Obecny premier Rosji generał KGB Władimir Putin całą swą polityką nawiązuje do imperium zła, czego symbolem jest monumentalny sarkofag mordercy, bandyty i dyktatora ludobójcy Stalina w najbardziej prestiżowym miejscu Rosji, pod murem Kremla na placu Czerwonym. Tysiące Rosjan dziennie (!) oddają tutaj hołd Stalinowi. To powinno być przemyślane nie tylko przez Polaków! Inaczej w Warszawie, w samym sercu Polski, na placu Zamkowym, znajduje się symboliczna skromna mogiła – pomnik Katyński z rozstrzelanym polskim orłem z oficerskiej czapki, pochylonym nieco do przodu, tak jak pochyleni byli nad dołami śmierci polscy jeńcy, zanim komunistyczny oprawca strzelił im w tył głowy. Taka jest w XXI wieku rosyjska, a taka polska pamięć. Taka ich, a taka nasza racja stanu. Takie jest rosyjskie odniesienie do imperialnej historii, a taka odmienna od tamtej jest nasza tradycja walki o wolność Polski i Europy. I niechaj nam nie wmawiają nie tylko w Moskwie, ale także w Berlinie i Brukseli, że my, Polacy, jesteśmy rusofobami i że jesteśmy przeczuleni na Rosję. My tylko pamiętamy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.