To nie był żaden mezalians ani romantyczne porwanie, ni matrymonialny zabieg kawalera, który szuka towarzyszki życia, ot zwykłe, niezaaranżowane, można by rzec – przygodne spotkanie.
Połączyła ich Maryja
Izydor był ubogim najemnikiem, rzetelnie wykonującym swą pracę na roli, Maria biedną wieśniaczką, sierotą posługującą u bogatego ziemianina. Ich drogi połączyła cześć dla Najświętszej Maryi Panny. Spotkali się przy maryjnej figurze, by ustroić ją swymi bukietami. Tak sobie do gustu przypadli, że niemal natychmiast pojawiła się myśl o małżeństwie. Jednak, jako że obydwoje byli podlegli swym panom, musieli poprosić o pozwolenie na realizację swych małżeńskich planów. Izydor oświadczył się Marii przy studni, twierdząc, że jego zamiary wobec niej są tak czyste jak woda, którą z niej czerpią.
Uczucie było obustronne, mocne i żarliwe. Młodzi zapragnęli być ze sobą już przez całe życie. Prosili Boga o błogosławieństwo i wspólne kroczenie, by osiągnąć zbawienie. Kiedy dostali zgodę na ślub, postanowili aż do dnia zaślubin nie widywać się ze sobą – cóż za heroizm – po to, aby oddać się modlitwie, przygotowującej ich na tę zupełnie nową drogę życia.
Czy dzisiaj młodzi poznają się przy figurze Maryi bądź Chrystusa, czy modlą się o dobrą żonę / męża? Czy przeżywają czas narzeczeństwa jako swego rodzaju rekolekcje przed podjęciem życiowego powołania? Wyciszenie jest jedynym sposobem odnalezienia woli Najwyższego. Nic nie zaplanuję i nie zrealizuję, jeśli wcześniej nie poddam Mu swej woli.
Piękne jest czyste
Izydor i Maria „oddalili się” od siebie, by wytrwać w czystości aż do dnia zaślubin. Znali więc swoje słabości, byli świadomi ograniczeń ciała. A dziś, jakże wiele osób decyduje się na wspólne zamieszkanie razem, narażając się na różnego rodzaju pobudki zewnętrzne, jak często zostaje rozbudzona sfera erotyczna jeszcze daleko przed ślubem, bo trzeba się przetestować, czy pasujemy do siebie. Owo testowanie jest niezwykle niebezpieczne, bo pociąga za sobą dalsze konsekwencje, które nieraz bywają katastrofalne dla młodych ludzi. I nie myślę tu tylko o nieplanowanym poczęciu, które uderza przede wszystkim w dziecko, ale również o wzajemnych pretensjach i urazach, podejrzeniach i oskarżeniach wobec drugiej połowy, których reperkusje odczuwane będą nieraz nawet w małżeństwie. Nikt od nas nie wymaga separowania się od ukochanej osoby, przecież kontakt ze sobą jest bardzo ważny w procesie dojrzewania do małżeństwa. Małżonkowie doskonale wiedzą, jak istotne jest pielęgnowanie uczucia. Trzeba jednak zawsze pamiętać o należytym szacunku wobec drugiej osoby, z którą mamy spędzić resztę życia.
Izydor i Maria żyli w pełnym zaufaniu wobec siebie, realizowali przysięgę małżeńską w doskonałej jedności ze sobą i Stwórcą. Nie była to jednak sielanka. Zmagali się przez całe życie zarówno z niedostatkiem materialnym, jak też ze złośliwością ludzką, która płynęła ze zwykłej zazdrości o to, że dwojgu ludziom udaje się tak pięknie żyć w małżeństwie. Maria bardzo często chodziła do kaplicy, by się pomodlić, posprzątać i upstrzyć ją kwiatami. Ludzie o tym wiedzieli, a chcąc dać upust swej złośliwości, donieśli Izydorowi, że chodzi ona na schadzki z pastuchem. Izydor zbyt dobrze znał swą ukochaną żonę, by móc uwierzyć tym oszczerczym pomówieniom. Jak bardzo musiał być pewny czystości swej żony, że zignorował te kłamliwe donosy... Pewność tę daje tylko Bóg. Dziś zdrada jest jednym z najczęstszych asumptów do rozwodu małżonków.
Po co mi sakrament?
Ktoś powie: Po co mi sakrament? Nie chcę być wierny sakramentowi, ale drugiej stronie, bo to jej przysięgam, a nie księdzu... Jakież straszne niezrozumienie istoty sakramentu małżeństwa. Czym jest miłość ludzka, gdy nie jest wsparta Bożą miłością? Sami z siebie nic nie możemy, Bóg jest gwarantem wierności, miłości i uczciwości. To Jego prosimy podczas zaślubin, aby uświęcił naszą miłość i uwrażliwił ją na potrzeby drugiego człowieka. Małżeństwo jest przecież wyrzeczeniem się siebie z miłości dla drugiego człowieka. Izydor i Maria „wygrali” swoje małżeństwo pomimo wielu przeciwności: bieda, śmierć jedynego dziecka, zazdrość i złośliwość otoczenia. Nie można chyba mieć żadnych wątpliwości, czemu zawdzięczają sukces swego związku – oparli go na jedynej, prawdziwej i niezniszczalnej Miłości.
Warto dodać, że po śmierci swojego jedynego dziecka postanowili żyć w całkowitej czystości i zrezygnowali ze współżycia. Nie osłabiło to ich miłości, bo wspólne więzi pielęgnowali jeszcze przez wiele lat. Miejmy nadzieję, że i w dzisiejszych czasach małżeństwa będą – jak to Izydora i Marii – Bogiem silne, bo na Bogu zbudowane.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.