To była straszna walka między piekłem a niebem, z moim udziałem - trwająca siedem lat. Dlatego dzisiaj proszę razem ze św. Pawłem: "Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła".
Przełom nastąpił w 2002 r. Wyprosiła mi to moja mama u Matki Bożej Częstochowskiej dla mnie nawrócenie. Po 11 latach niechodzenia do kościoła, ukląkłem na oczach mojego guru i poprosiłem Boga: "Boże, co tu jest grane? Gdzie ja jestem?"
I Pan zlitował się nade mną. Natychmiast w moim umyśle jakby zaświeciło światło Ducha Świętego i usłyszałem: "To jest sekta. Guru kieruje umysłami tych, którzy uczestniczą w zajęciach jogi". Zdecydowałem: odchodzę, uciekam. Niestety, wówczas czar prysnął i zwaliło się na mnie całe piekło. Skończyło się dobre samopoczucie, zbudowane przez szatana na piasku. Dzięki Bogu stało się to jeszcze za życia, a nie dopiero po śmierci, kiedy już na wszystko byłoby za późno...
Po zajęciach nie mogłem wejść do domu. Czułem obecność zła w całym bloku i że jestem skrępowany niewidzialnymi łańcuchami okultyzmu. Nie mogłem spać, jeść ani logicznie myśleć. W mieszkaniu gasły żarówki, nie działał telefon, radio... O mojej sytuacji chciałem poinformować lekarza, policję i sąsiadów, ale się bałem. W końcu po kilkunastu dniach, zdesperowany opuściłem mieszkanie. Klucze, wbrew zdrowemu rozsądkowi, przekazałem uczniowi guru, który nie miał gdzie mieszkać. W moim umyśle, sterowanym przez złego ducha, tkwiła myśl, że miasto Kraków zostanie zniszczone z powodu grzechów jego mieszkańców. Oddaliłem się o kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zamieszkania. Szedłem w pożyczonym ubraniu z ciucholandu, bez żadnego dowodu tożsamości i pieniędzy. Po drodze prosiłem o chleb i wodę w sklepach spożywczych. Groziła mi utrata mieszkania i normalnego życia. Byłem przeznaczony na śmierć, ale Pan Bóg zdecydował inaczej.
Dzisiaj wiem, że przywrócenie do normalnego życia kogoś, kto był po uszy uwikłany w jogę, okultyzm i magię, jest cudem, podobnym do wskrzeszenia Łazarza. Wiedziałem już, że jedynym ratunkiem dla mnie jest Kościół. Jednak miałem poważny problem: przez pół roku nie mogłem wejść do kościoła. Nie mogłem się modlić. Ginęły i rwały mi się różańce. Przyjeżdżałem pod sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie. Z pobliskiej łąki patrzyłem na krzyż na wieży bazyliki. Tu było mi nieco lżej.
W końcu wszedłem do tego sanktuarium i przystąpiłem do spowiedzi. Doświadczyłem, czym jest mądrość, miłość miłosierna i moc Boga Ojca i Jezusa Chrystusa, który działa przez kapłanów i Kościół.
W rękach Boga
Po opuszczeniu sekty postawiłem na Chrystusa, na Jego moc uzdrawiającą i uwalniającą w Kościele. Nie wziąłem leku psychotropowego przepisanego przez lekarza. Dzisiaj wiem, że w moim przypadku to mnie uratowało, gdyż tylko Jezus przywraca do życia owce, które się pogubiły i zaginęły, a te, które słuchają Jego głosu, prowadzi do wiecznej szczęśliwości. Dzisiaj jestem świadomy, że ciałem i duszą byłem w przedsionkach piekielnych. Przez siedem lat byłem reanimowany w szpitalu Jezusa Chrystusa - Kościele, z posługą księży charyzmatyków, egzorcystów, Mszy świętych i rekolekcji.
Podczas trwania rekolekcji zrozumiałem, że jeżeli chcę być trwale uzdrowiony, uwolniony i zbawiony, muszę dokonać radykalnego wyboru, a przede wszystkim odciąć się od źródeł zła, szczególnie od liberalno-masońskich środków przekazu. Po rekolekcjach:
- zerwałem kontakt ze wszystkimi uczestnikami grupy - sekty;
- wyrejestrowałem i przestałem oglądać telewizję publiczną i słuchać radia - jako nośników największego spustoszenia w mojej psychice i osobowości;
- przestałem czytać codzienną prasę i literaturę o treści pornograficznej;
- przestałem chodzić na zakupy w niedzielę i święta oraz robić zakupy w sklepach noszących nazwy okultystyczne;
- zrezygnowałem z dystrybucji w firmach zajmujących się sprzedażą sieciową (piramida wynagrodzeń) i przestałem korzystać z produktów tych firm;
- wyrzuciłem literaturę okultystyczną i pornografię, drzewko szczęścia, piramidkę, posążek Buddy, kamienie szlachetne i inne rzeczy skażone mantrami i magią.
Osobiście do 2002 r. nie wierzyłem w realną obecność szatana i w to, że działa on poprzez swoich ludzi, przedmioty, zwierzęta. Przez 10 lat, będąc pilnym uczniem, stawałem się medium i poznawałem mechanizmy szatańskiego działania, tzw. wiedzę tajemną. Gdy chciałem opuścić sektę, natychmiast doświadczyłem skutków tejże wiedzy.
Doświadczając łaski nawrócenia i uwolnienia, gorąco proszę ludzi pracujących w mediach i prasie: Nie reklamujcie zła, nie współpracujcie z nim, gdyż w odpowiednim czasie zniszczy ono was, wasze rodziny i znajomych.
Media zniszczyły duchowo Europę. Jeśli chcemy uratować nasze dzieci, młodzież, Ojczyznę, to najwyższy czas, aby zbojkotować złe media i prasę. Oto, co mówił bp Zwerger (1884): "Kto daje pieniądze na złą prasę, ten prowadzi wojnę przeciwko Kościołowi i nie może zwać się prawdziwym katolikiem". Zaś ludowy pisarz Wetzl słusznie zauważa: "Bezbożna prasa nigdy by była nie doszła do takiego rozwoju, gdyby miliony katolików nie popierało wrogich Kościołowi i tzw. bezbarwnych pism i dzienników, czy to abonowaniem, czy też współpracą".
Na początku mojego nawrócenia nie byłem w stanie słuchać Radia Maryja, gdyż treści tam usłyszane były prawdziwe i Boże. Dzięki łasce otrzymanej darmo od Pana dziś słucham tylko tej rozgłośni. Służy mi ona do zbierania informacji, co dzieje się w Ojczyźnie, w świecie, a przede wszystkim do pogłębienia wiary i więzi z Jezusem Chrystusem, jedynym Uzdrowicielem ducha, psychiki i ciała, który działa przez sakramenty święte i kapłanów sprawujących posługę w Jego Kościele. To On, Jezus Chrystus, sprawił, że zostałem uzdrowiony: z dyskopatii, miażdżycy kończyn dolnych, cukrzycy i nerwicy neurastenicznej, arytmii serca oraz okultyzmu.
Do 56. roku życia nie brałem pod uwagę i nie traktowałem poważnie Jezusa. Skutki tego były opłakane. Pomimo to Jezus Chrystus nigdy o mnie nie zapomniał!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.