W Papui-Nowej Gwinei Kościół wydaje mi się bliski z tego tytułu, że dostrzegam tam wiele elementów z naszej polskiej pobożności. Prawie w każdym kościele jest obraz Pana Jezusa Miłosiernego. W mojej parafii powstała grupa miłosierdzia, która kultywuje kult Bożego miłosierdzia
– Jak nakreśliłby Ksiądz sylwetkę tubylca? Czy można porównać tych ludzi do Europejczyków?
– Różnice są duże. Po pierwsze, ludzie ci są bardzo otwarci, co wypływa z ich wielkiej emocjonalności. Mają też swój sposób myślenia. Ilekroć wydaje mi się, że już ich rozumiem, okazuje się, że jestem w błędzie. Czasem trudno dojść do sedna ich rozumowania. Poza tym są to osoby, które trzymają się więzi naturalnych. Dla nich nie ma jednostki, wszystko robią, nawet myślą, we wspólnocie plemiennej. Podam może przykład: zachwycałem się ich zwyczajem dzielenia się między sobą wszystkim, co mają. To piękna cecha. Z czasem okazało się, że to dzielenie się różnymi rzeczami, które ktoś im przekaże czy znajdą w buszu (np. mięso), wynika z ich obaw i lęku: boją się, że jeśli się nie podzielą, to reszta rodziny, plemienia może im wyrządzić krzywdę, np. spalić dom.
– Jak u tych ludzi wygląda przeżycie religijne – modlitwa, sakramenty, poczucie Bożej Opatrzności?
– Nie wszystko, o czym mówię, odnosi się do całej Papui-Nowej Gwinei, panuje tam duże zróżnicowanie. Zasadniczo Papuas jest człowiekiem, który wierzy. Jest to człowiek modlitwy, a zatem kontaktu z Bogiem czy światem duchowym, co też wynika z wcześniej panującego tam animizmu, czyli wiary w obecność w ich życiu duchów przodków. Niestety, jest pewne zamieszanie w dziedzinie duchowej i religijności. Jeżeli na drodze, na bazarze spotykają się ludzie z ok. 30 różnych wspólnot wyznaniowych, to muszą w umysłach tych ludzi rodzić się pytania: Co jest prawdą? Zdarza się, że szczególnie młodzież czuje się w tym zagubiona i zaczyna oddalać się od Kościoła.
– Jacy są ludzie, z którymi Ksiądz spotyka się w pracy duszpasterskiej?
– Schemat powtarza się jak wszędzie na świecie. Trzonem religijności są kobiety. Jeśli chodzi o Msze św. niedzielne, przyjmowanie sakramentów św. – mężczyzn jest nieco mniej. Bardzo wiele dzieci w mojej parafii żywiołowo podchodzi do sprawy religii, lubią niedzielne Msze św.
U młodych obserwuję pewne zachwianie, o którym przed chwilą wspomniałem.
Przy naszej parafii działa wiele grup. Poza wspomnianą grupą miłosierdzia jest m.in. Legion Maryi. Stanowi on ogromną pomoc w duszpasterstwie. Cotygodniowe wyjścia parami do różnych grup społecznych – do rodziców, młodzieży, dzieci, do chorych przynoszą owoce w postaci osób chcących przyjmować sakramenty św. lub wracających po długiej nieobecności do Kościoła. Zdarzają się również wspólnoty ojców, którzy w tym czasie przemian kulturowo-ekonomicznych próbują odnaleźć własną drogę do tworzenia chrześcijańskiej rodziny. Zasadniczo bowiem kiedyś chłopcy – od 7. do 8. roku życia – byli wychowywani przez mężczyzn. W tej chwili zmienia się to dość mocno. Męskie wychowanie zostało niejako wycięte i młodzi próbują sobie to na różne sposoby rekompensować, niekoniecznie na właściwych drogach.
– Jak wygląda praca Kościoła na tym terenie? Jak funkcjonuje duszpasterstwo?
– Duszpasterstwo przede wszystkim opiera się na współpracy ze świeckimi. Nie jestem fizycznie w stanie odprawić Mszy św. niedzielnej we wszystkich moich dziesięciu kaplicach. Toteż tam, gdzie nie dotrę, przygotowane do tego osoby prowadzą nabożeństwo, katechiści głoszą kazania, nadzwyczajni szafarze Komunii św. rozdają Pana Jezusa wiernym, a rada parafialna podaje ogłoszenia. Są także osoby odpowiedzialne za śpiew, inne za czytania, jeszcze inne za przystrojenie kościoła. Podobnie ma się sprawa z sakramentami. Nie byłbym w stanie przygotować osobiście wszystkich chętnych do chrztu, I Komunii św., spowiedzi czy małżeństwa, toteż prowadzone są szkolenia na katechistów, którzy w swoich wioskach pomagają ludziom dojrzeć do sakramentów. Ja wchodzę już na koniec, sprawdzając lub dopowiadając to, co konieczne.
Praca Kościoła w Papui to jednak nie tylko głoszenie miłującego Boga, ale również wypowiadanie tej miłości w konkretach. Od samego początku Kościół stawiał tu na różnego rodzaju pomoc socjalną, zdrowotną i edukację. Nieprzypadkowo najlepszymi szkołami są tu najczęściej katolickie szkoły. Bardzo pięknie rozwinięty jest tu również program pomocy osobom zarażonym wirusem HIV. Co jakiś czas robione są w różnych częściach diecezji testy oraz dostarczane lekarstwa hamujące rozwój tej choroby. Duszpasterze zaś muszą swoją wiedzę wyniesioną z seminarium poszerzyć nieco o sprawy związane z mechaniką samochodową, stolarstwem, elektryką, budownictwem i z innymi dziedzinami na pozór niezwiązanymi z duszpasterstwem.
– Jak żyje się w Papui-Nowej Gwinei?
– Powiem o mojej parafii, gdyż często zupełnie inaczej jest w parafiach sąsiednich czy w miastach. Tu zdecydowana większość ludzi utrzymuje się z ogrodnictwa – sadzą przede wszystkim słodkie ziemniaki, co stanowi podstawę ich wyżywienia. Nadmiar sprzedają na bazarach. A gdy potrzebują więcej pieniędzy, to sprzedają świnię lub... córkę. Wciąż bowiem obowiązuje tu zapłata za żonę. Poza tym na terenie parafii są trzy szkoły – dwie podstawowe i jedno gimnazjum. Jest więc spora grupa nauczycieli, którzy otrzymują wypłatę. Są pewne struktury rządowe i osoby, które – pełniąc funkcje administracyjne – również zarabiają. Garstce, która w edukacji ma dobre wyniki, udaje się znaleźć pracę w mieście. Z mojej parafii – Kagua nieliczni pracują w stolicy czy poza granicami państwa i najczęściej przesyłają pieniądze swoim rodzinom. Tak mniej więcej wygląda sposób zarobkowania czy utrzymywania się Papuasów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.