Każdego człowieka można nawrócić, dopóki żyje. Można nawrócić i Francję, i Polskę – nie możemy być tanimi optymistami i twierdzić, że w Polsce nie ma nic do roboty, a trzeba nawracać tylko Francję.
Oczywiście, biskup może mieć swoich współpracowników, ale to on musi ich stymulować, inspirować i w jakimś sensie kontrolować. Często też sam bardzo się angażuje, chociaż np. wierni świeccy w Kościele francuskim są chyba bardziej aktywni niż w Polsce. W każdej z pięciu moich parafii jest ktoś, kto pełni funkcję proboszcza, funkcję administracyjną, i jest skarbnik lub ekonom – od spraw finansowych, są osoby odpowiedzialne za szerzenie wiary oraz za dzieła miłosierdzia. Ja nie zostałem mianowany do konkretnej parafii, tylko do sektora pastoralnego złożonego z pięciu parafii. Mam te parafie nadzorować, służyć im posługą kapłańską, ale wspólnoty te zarządzane są przez takie właśnie osoby.
– W Polsce mówi się o laikacie jako o śpiącym olbrzymie. Czy potrafiłby Ksiądz rozruszać taki laikat?
– Na pewno próbowałbym. W Polsce jest nieco inna sytuacja: nie brakuje księży – w małej parafii jest jeden ksiądz, w średniej bywa 2-3 księży – dlatego nie muszą oni być wspomagani przez ludzi świeckich. W Kościele francuskim w sposób naturalny ta odpowiedzialność za Kościół spada na świeckich, wspomaganych przez kapłanów. Myślę, że starałbym się jednak pewne elementy odpowiedzialności za Kościół parafialny przekazać świeckim, np. organizację katechezy, sprawy materialne, dzieła miłosierdzia. Rozpocząłem teraz w swojej francuskiej parafii odwiedzanie osób chorych, samotnych i starszych, które pozostają w domach. W każdej z parafii osoba odpowiedzialna za dzieła miłosierdzia zna te osoby, odwiedza je, proponując im poznanie swojego proboszcza. Odwiedzam tych ludzi po to, by mnie poznali. I bardzo często po pierwszej czy drugiej wizycie jest prośba o spowiedź, o Komunię św. Zaskoczyło mnie to, że były osoby, które przez 4-5 lat nie miały osobistego kontaktu z kapłanem.
– Dotykamy tu problemu sakramentów świętych. Jak Ksiądz radzi sobie z tą sprawą jako proboszcz pięciu parafii?
– Jeśli chodzi o Eucharystię, to tak mam zorganizowane odprawianie Mszy św., że w każdej parafii jest Msza św. 2 razy w miesiącu: w sobotę wieczór i w niedzielę rano, a w każdą niedzielę w Vivonne, gdzie mieszkam. Gdy chodzi o spowiedź, wytknąłem kilkakrotnie moim kolegom, księżom francuskim, że w tym Kościele bardzo często z wyjątku robi się regułę. Chodzi o rozgrzeszenie kolektywne, które jest na porządku dziennym. Ludzie przychodzą na nabożeństwa pokutne z okazji Wszystkich Świętych, Bożego Narodzenia, Wielkanocy, jest, oczywiście, rachunek sumienia, modlitwa, adoracja Krzyża, a potem jednym ruchem ksiądz rozgrzesza wszystkich obecnych. Ta forma rozgrzeszenia istnieje w Kościele, ale jest uwarunkowana. Ja nie rozgrzeszam zbiorowo, zapraszam ludzi do spowiedzi indywidualnej. Współpracuję z dwoma księżmi, z Włochem i z księdzem z Kongo, i spowiadamy indywidualnie. Na początku było trudno, ludzie byli zaskoczeni, że ksiądz zaprasza ich do spowiedzi indywidualnej. Ale przekonali się, że warto. Spowiadam najczęściej na prośbę – ktoś do mnie dzwoni i umawia się na spowiedź, wyznaczam dzień, godzinę.
Bierzmowanie jest we Francji mało popularne, zostało zastąpione wyznaniem wiary. Katecheza trwa tam cztery lata, przeznacza się na nią dwie godziny w miesiącu. Na zakończenie katecheza prowadzona jest przez rodziców lub osoby dobrej woli. Dziecko kończy czwarty rok katechezy, wyznaje swoją wiarę – a potem czasami spotykamy się dopiero przy ślubie.
Raz w miesiącu w sobotę spotykam się z wszystkimi dziećmi na wspólnej katechezie. Kiedy na początku zaprosiłem dzieci do kościoła, by im pokazać wystawienie Najświętszego Sakramentu, zachwycone oświetloną monstrancją, dymami kadzielnymi, zapytały katechetkę, jak się to słoneczko nazywa. Odpowiedziała, że nie wie, i wysłała je do księdza...
– Jak to odbiera biskup, który przecież osobiście udziela bierzmowania?
– Akceptuje to. Dlatego wspomniałem wcześniej o biskupie pobożnym, eucharystycznym, który by zaproponował częstsze bierzmowanie – obecnie raz na 5 lat. I bardzo mocny katechumenat. Przez 5 lat mojej pracy przygotowałem 8 osób dorosłych do chrztu. Ostatnią osobą był 33-letni mężczyzna, którego narzeczona chciała mieć ślub kościelny. Przyszli na rozmowę, okazało się, że trzeba prosić o dyspensę w kurii i przygotować się do chrztu. Po roku ten mężczyzna odkrył Chrystusa i prosił o chrzest, by być chrześcijaninem. W przygotowaniu dorosłych do chrztu towarzyszy mi 6-osobowa ekipa. Jest wśród nich pan, który skończył 6-letnie studia teologiczne, a z zawodu jest elektronikiem. Być może będzie diakonem stałym. W diecezji mamy ok. 270 księży i prawie 140 diakonów stałych.
– Pamiętam pierwszą wizytę Ojca Świętego Jana Pawła II we Francji i jego pytanie: „Francjo, co zrobiłaś ze swoim chrztem?”. Co należałoby zrobić we Francji, żeby odnowić chrześcijaństwo? Czy misja, którą Ksiądz zamierzał wypełnić w Afryce, może być realizowana we Francji?
– Każdego człowieka można nawrócić, dopóki żyje. Można nawrócić i Francję, i Polskę – nie możemy być tanimi optymistami i twierdzić, że w Polsce nie ma nic do roboty, a trzeba nawracać tylko Francję. Natomiast nie można porównywać nawracania Afryki i Francji. W Afryce, żeby głosić Ewangelię ludziom, trzeba ich najpierw nakarmić – jak nie da się im jeść, nie będą słuchać. We Francji nie trzeba ludzi karmić, bo jest obfitość jedzenia, natomiast jest wiele problemów o podłożu psychologicznym. Nie spotkałem w Polsce tylu osób o tak słabej psychice. Nasza religijność powoduje, że jesteśmy mocni psychicznie, że widzimy sens życia, mimo że jest czasem trudno, i trzymamy się. Francuzi są nieodporni psychicznie, łatwo się zniechęcają, załamują.
Mówiąc o nawracaniu Francji, trzeba tu tego, o czym mówił Benedykt XVI w swoim wywiadzie: przywrócić miejsce Boga w życiu każdego człowieka. Moim wiernym parafianom powtarzam wciąż, że bez życia w jedności z Jezusem nie ma chrześcijaństwa. Bóg jest wielką tajemnicą, nawet dla wybitnych teologów, jak np. św. Hilary, trzeci biskup Poitiers, specjalista od Trójcy Świętej. A Jezus stał się człowiekiem, jest naszym bratem, przyjacielem. Jezus ze swojej natury jest Bogiem, Zbawicielem, ale ofiaruje nam zwykłą ludzką przyjaźń i poprzez nią wprowadza nas w misteria wielkości wiary i życia Bożego. Od tej strony wszyscy mnie znają – że lansuję Jezusa Przyjaciela. Myślę, że to jest klucz do nawrócenia nie tylko Francji, ale i Polaków – by Jezus był obecny, konkretny w naszym życiu, by był kimś bliskim, normalnym, kto nam towarzyszy, kto dla nas się narodził, umarł i zmartwychwstał, dla nas pozostał w Eucharystii. Bez Jezusa nie ma mowy o wielkim Kościele, o religii, bo Bóg jest tak wielki i święty, że dla nas jest to niepojęte. Dzięki Jezusowi Chrystusowi Bóg Ojciec staje się kimś bliskim i Duch Święty działa konkretnie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.