W jakim miejscu się znajdujemy?

Przewodnik Katolicki 38/2011 Przewodnik Katolicki 38/2011

Kiedy ogłaszano kard. Josepha Ratzingera następcą Jana Pawła II, jedna z niemieckich gazet dała na pierwszą stronę wielki tytuł: „Jesteśmy papieżem!”. Dziś nie ma śladu po tamtej euforii.

 

Kraj antypapistów

Skandale seksualne z udziałem duchownych, niż demograficzny, stale zwiększająca się populacja ludności muzułmańskiej – te powody, choć istotne, nie wyczerpują jednak wszystkich przyczyn obecnego kryzysu niemieckiego Kościoła. Wydaje się, że nadal zbyt mało mówi się o postępującej laicyzacji i protestantyzacji tamtejszych katolików. Niemiecki  katolicyzm od kilkudziesięciu lat uchodzi wszak za jeden z najbardziej postępowych, a miarą owego „postępu” jest stosunek wiernych do Benedykta XVI. Wbrew pozorom papież Niemiec nie cieszy się wcale specjalną estymą w swojej ojczyźnie. „W żadnym innym kraju Benedykt XVI nie jest tak krytykowany jak w Niemczech” – napisał jakiś czas temu tygodnik „Bild”. I to jest szczera prawda – niemieckie media pełne są zjadliwych i napastliwych uwag pod adresem rodaka na Stolicy Piotrowej, a hasło „wielki inkwizytor z Marktl” – to jedno z najłagodniejszych określeń. Na publiczne krytykowanie papieża pozwalają sobie nawet chadeccy politycy na czele z niemiecką kanclerz Angelą Merkel.

I tutaj znów warto powołać się na dane statystyczne. Według sondażu przeprowadzonego przez Instytut Badania Opinii Publicznej „Forsa” dla „Christ & Welt” – dodatku do tygodnika „Die Zeit” – zaufanie wobec papieża deklaruje  zaledwie 29 proc. ankietowanych, natomiast do Kościoła katolickiego jako instytucji tylko 21 proc. Wśród samych katolików te proporcje wyglądają nieco lepiej, ale także nie robią większego wrażenia: papieżowi i Kościołowi ufa ledwie co drugi niemiecki wierny. Pozostali krytykują Benedykta XVI za to samo, za co atakowali też Jana Pawła II. Nie podoba im się nadmierny konserwatyzm w sprawach seksualności i obyczajowości, „zacofanie” i nienadążanie za „duchem czasu”.

Zestaw obowiązkowych postulatów  serwowanych przez „postępowców” jest doskonale znany od dawna i sprowadza się do zniesienia celibatu, dopuszczenia kobiet do kapłaństwa, zmiany stosunku do antykoncepcji i związków homoseksualnych. To ma być rzekomo jedyne remedium na spadek liczby wiernych i złapanie wiatru w duchowe żagle Kościoła. Tak przynajmniej uważa grupa naukowców i duchownych, która podpisała się w lutym br. pod memorandum teologów z krajów niemieckojęzycznych „Kościół 2011: potrzeba przebudzenia”. Ponad 150 teologów z Niemiec, Austrii i Szwajcarii napisało m.in., że „Kościół musi zrozumieć ten znak i sam wyjść ze skostniałych struktur, aby w ten sposób zyskać nowe siły żywotne i wiarygodność” .

Bardzo szybko i niezwykle celnie odpowiedział im kard. Walter Kasper, były przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, stwierdzając, że nie rozumie, „dlaczego niemieccy teolodzy nie zauważyli, że Kościoły, które zdecydowały się na kapłaństwo kobiet i błogosławienie par homoseksualnych, wpadły w głęboki kryzys”. 

Pięć lat naprawy

Niemiecki episkopat nie zamierza oczywiście czekać z założonymi rękami. Wręcz przeciwnie. Podczas tegorocznego spotkania z papieżem w Castel Gandolfo delegacja biskupów Niemiec przedstawiła konkretny pomysł na proces dialogu wewnętrznego w Kościele. Sformułowany już został nawet plan działań zakrojonych na pięć lat, które mają przyczynić się do naprawy „krytycznego stanu Kościoła”. Aż do 2015 r. prowadzone będą szerokie „konsultacje społeczne” – kongresy, spotkania oraz inne formy dialogu z udziałem duchownych, osób świeckich, przedstawicieli ruchów kościelnych i organizacji społecznych. Każdy rok poświęcony zostanie innemu tematowi związanemu z wiarą i rolą Kościoła we współczesnym społeczeństwie. I tak będą to w kolejności: „Jak wierzyć dzisiaj. W jakim miejscu się znajdujemy?” (2011 r.), „Nasza odpowiedzialność w wolnym społeczeństwie (diakonia)” (2012 r.), „Oddawanie czci Bogu dzisiaj” (kwestie liturgii – 2013 r.), „Martyria – dawać świadectwo wiary we współczesnym świecie” (2014 r.), a całość zakończy w 2015 r. podsumowanie wszystkich omówionych wcześniej tematów.

Niemieccy biskupi przestrzegają jednak przed formułowaniem nierealnych żądań, przypominając, że „odpowiedzi na stawiane dzisiaj pytania należy szukać, opierając się na Objawieniu i nauczaniu Kościoła”. Ważna jest także granica debaty wokół reform, którą stanowi „jedność wiary i Kościoła powszechnego”.

Tak czy owak, proces dialogu został już zainaugurowany i zapowiada się na jedną z najciekawszych i najważniejszych debat ostatnich lat w łonie całego katolicyzmu.

Są również i tacy, którzy uważają, że na sytuację niemieckiego Kościoła należy patrzeć z optymizmem. Tak sądzi m.in. nuncjusz apostolski w Niemczech, abp Jean-Claude Perisset, który przekonuje, że wszelkie kontrowersje świadczą o żywotności miejscowego Kościoła. „Tylko dlatego, że jest żywy i coś znaczy, ściąga na siebie krytykę, a w tym wszystkim społeczeństwo widzi, jak Kościół jest dla niego ważny” –  stwierdza watykański hierarcha.

I kto wie, czy właśnie to zdanie nie jest dziś najbliższe prawdzie o kondycji niemieckiej duszy…

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...