Kilka dni po śmierci Papieża listonosz przyniósł do domu Stanisława Grześka wielkanocną kartkę. Drżącą ręką było na niej napisane: „Mane nobiscum, Domine! Jan Paweł II pp. Z serdecznymi życzeniami, Wielkanoc 2005”. Kartka była w białej kopercie ze stemplem Citta del Vaticano. Data: 2 kwietnia 2005 r.
Sobota, 9 kwietnia 2005 r.
Stanisław Grzesiek miał obawy, czy nazajutrz po pogrzebie Jana Pawła II ludzie przyjdą na Łęgi Dębińskie. Modlili się za Papieża cały tydzień w kościołach, na placach, przy ulicach. – Przecież – myślał – w końcu musi nastąpić przesyt.
Mylił się. Przyszło 25 tys.
– Będziemy się spotykać tutaj co miesiąc – powiedział wtedy ks. Magas.
Potem żałował tego, co powiedział. – Myślałem, że zapał zgaśnie i ludzie nie będą przychodzić.
* * *
Stanisław Grzesiek spotkał Jana Pawła II kilka razy.
W 2003 r., kilka dni po Bożym Narodzeniu, był na kolacji w papieskich apartamentach. Od sióstr usługujących Janowi Pawłowi II wyprosił świecę w kształcie kuli, która paliła się na papieskim stole.
Przywiózł ją do Poznania.
* * *
Czasem „drugiego” panował potworny ziąb i wydawało się, że nikt nie przyjdzie. Ksiądz Magas był pewien, że jedzie pod Krzyż Papieski na próżno. Mylił się – ludzie na niego czekali.
* * *
2 kwietnia 2006 r., 1. rocznica śmierci Papieża. Pod krzyżem tłum ludzi. Ks. Magas dziękuje im, że przychodzili cały rok. Mówi, że zdali wielki egzamin. I że to ostatnie spotkanie.
– A co będzie ze mną? – odezwał się tamten mężczyzna. – Jak Papież umarł, przestałem pić. Boję się, że jak tych spotkań nie będzie, nie wytrwam w postanowieniu.
Ks. Magas pamięta, że mężczyzna mówił stanowczo. – Jakby miał do mnie żal.
Proboszcz odwołał swoje słowa. 2 maja 2006 r. pod Krzyżem Papieskim odbyło się kolejne spotkanie.
* * *
Kilka dni po śmierci Papieża listonosz przyniósł do domu Stanisława Grześka wielkanocną kartkę. Na jednej stronie było spotkanie uczniów z Jezusem w Emaus. Na drugiej – słowa abp. Dziwisza: „Ojciec Święty bardzo dziękuje za życzenia i zapewnienia o duchowej bliskości w cierpieniu i wspierające go modlitwy. Serdecznie błogosławi Panu”.
Pod spodem dopisane drżącą ręką (widać, jak pismo idzie nierówno): „Mane nobiscum, Domine! Jan Paweł II pp. Z serdecznymi życzeniami, Wielkanoc 2005”.
Kartka była w białej kopercie ze stemplem Citta del Vaticano. Data: 2 kwietnia 2005 r.
Stanisław Grzesiek: – To nie mógł być przypadek.
* * *
2 marca 2008 r. Prawie 3 lata od śmierci Papieża. Chcemy odnaleźć nieznajomego, który dwa lata wcześniej nalegał, żeby spotkania na Łęgach były nadal.
Ks. Magas poprosił, żeby – jeśli jest – podszedł do nas. Nikt nie podszedł.
– Może już nie przychodzi, a może się krępował? – mówił ks. Magas. Nie wiedział, czy nieznajomy mężczyzna wytrwał bez picia.
Ksiądz mówił, że nie jemu oceniać. Że najważniejsze, iż tamten człowiek zmagał się sam ze sobą. Nawet jeśli to trwało tylko pewien czas.
– I zawstydził mnie.
* * *
Stanisław Grzesiek kartki od Papieża i papieskie błogosławieństwo traktuje jak zobowiązanie. A czasem – jak wyrzut sumienia.
– Gdy odstępuję od przykazań, to czuję, jak mnie ten papieski krzyż na czole pali – mówi.
– Nie zawsze żyję tak, jak uczył Ojciec Święty.
* * *
Nieznajomy, którego 3 lata temu szukaliśmy pod Krzyżem Papieskim, ma na imię Henryk. Podczas ostatniego czuwania podszedł do ks. Magasa i przedstawił się.
– Jestem nałogowym alkoholikiem. Od śmierci Papieża nie piję. Dzięki temu, że tu przychodzę – wyznał.
Ks. Magas: – Może przez te 6 lat uratował się tutaj przynajmniej jeden człowiek.
Korzystałem z własnych reportaży: „Macie całą moją genealogię”, zamieszczonego w miesięczniku „W drodze”, oraz „Tam, gdzie był Piotr” – w dzienniku „Polska. Głos Wielkopolski”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.