XXVI Światowe Dni Młodzieży w Madrycie, gdzie posługiwałam jako wolontariuszka, umocniły mnie w przekonaniu, że Chrystusowi zawdzięczam to, kim jestem oraz to, co w życiu osiągnęłam. Zaufałam bezgranicznie mojemu Przyjacielowi. On zna moje potrzeby i pragnienia. Pokazuje mi trudną, ale dobrą drogę życia.
Światowe Dni Młodzieży w stolicy Hiszpanii przebiegały pod hasłem: „Zakorzenieni w Chrystusie i zbudowani na Nim, mocni w wierze”. Zgromadziły one ponad 1,5 miliona młodych z blisko 200 krajów świata. Madryt na pięć dni został opanowany przez „młodzież papieża”. Takiego świadectwa wiary i entuzjazmu Hiszpanie dotychczas nie doświadczyli.
Dom zbudowany na skale
Mój przyjazd do ojczyzny Diego Velázqueza zbiegł się z uroczystościami ku czci Virgen de la Paloma. Miejscem, które służyło mi za dom, było Centrum Wystawowo-Targowe, zwane IFEMĄ. Dawało ono schronienie wolontariuszom posługującym w Madrycie. Za posłanie służył mi śpiwór i karimata. Zadowoliłam się niewielkim metrażem. Dzieliłam go z dziewczętami z Meksyku i Peru. Chłopcy nocowali w sąsiedniej hali. Wszyscy chętnie ze sobą współdziałali. Dyskutowaliśmy, poznawaliśmy bogactwo swoich kultur. Uczyliśmy się od siebie nawzajem. Pozwoliło to nam zrozumieć, jak pięknie można się różnić.
Wolontariusze, w zielonych koszulkach z napisem „voluntario”, chętnie uczestniczyli w porannej Eucharystii. Każdego dnia w IFEMIE zapełniali kilkadziesiąt rzędów białych krzeseł. Kapłani odprawiali Msze Święte w kaplicy powstałej na terenie jednej z hal. Codziennie adorowano ukrytego w tabernakulum Chrystusa. Adoracja, połączona z modlitwą i śpiewem, trwała nawet do godziny drugiej nad ranem. Czas ten wspominam z wielkim sentymentem. Zanurzałam się wówczas w Bogu. Jemu powierzałam wszystkie swoje troski i pragnienia serca. Trwałam, mimo zmęczenia, w pełnym skupieniu. Temu czuwaniu towarzyszyła patronka Madrytu, Matka Boża z Almudeny, której figurka została umieszczona w kaplicy. IFEMA była nie tylko miejscem zakwaterowania, ale również modlitwy.
Tryumf miłości
Zadaniem, które z ochotą podjęłam, było wznoszenie sektorów na wojskowym lotnisku Cuatro Vientos („Cuatro Vientos” – znaczy „cztery wiatry”). Na tymże lotnisku miała odbyć się Eucharystia z udziałem Ojca Świętego Benedykta XVI. Pracowałam wytrwale w międzynarodowym zespole przy upale sięgającym czasem 40 stopni Celsjusza. Moje serce radowało się, ponieważ miałam swój mały wkład w przygotowanie miejsca spotkania młodzieży świata z Piotrem naszych czasów. Ceremonię powitania Ojca Świętego w stolicy Hiszpanii śledziłam z ekranu telebimu na Cuatro Vientos. Namiestnik Chrystusa przybywał do laicyzującego się, i coraz bardziej niechętnego Kościołowi, hiszpańskiego społeczeństwa. Antyklerykałowie bezskutecznie próbowali zakłócić papieską wizytę. Na Placu Puerta del Sol byłam świadkiem jednej z antypapieskich demonstracji.
Wolontaryjna posługa była wypełnieniem przykazania miłości Boga i bliźniego. Benedykt XVI podczas Światowych Dni Młodzieży świadczył, że Pan Bóg jest Miłością, która wydobywa nas z każdego upadku i bezsensu życia. W czasie Eucharystii na Plaza de Cibeles Ojciec Święty wypowiedział wiele cennych słów. Najbardziej poruszyły mnie te, które skłaniały do refleksji nad postawą wobec tego wszystkiego, co oferuje świat, a co prowadzi do zatracenia i śmierci duchowej. Ojciec Święty wskazywał, że podążając za swoimi popędami, zmierzamy donikąd: „Dobrze wiecie, że kiedy nie kroczymy obok prowadzącego nas Chrystusa, gubimy się na innych drogach, jak choćby naszych własnych ślepych i egoistycznych popędów, tych propozycji, które pochlebiają, ale są interesowne, kłamliwe i niestałe, pozostawiając za sobą pustkę i frustrację”.
W krzyżu zbawienie
Nabożeństwo Drogi Krzyżowej na Plaza de Cibeles przeżyłam bardzo głęboko. Chrystusowy Krzyż podjęli młodzi z regionów świata, w których panują prześladowania, głód, wojna, niesprawiedliwość społeczna i choroby. Młodzież z Ziemi Świętej, Iraku, Albanii, Rwandy i Burundi, Sudanu, Haiti i Japonii łączyła się ze wszystkimi ofiarami maltretowania i wykluczenia. Wielu obecnych na nabożeństwie Drogi Krzyżowej do serca przyjęło sobie słowa z Mateuszowej Ewangelii: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28).
Widziałam uśmiech na twarzach tylu młodych ludzi! Przełamywał on bariery nieśmiałości i burzył mury obcości. Jak mawiał Dale Carnegie, uśmiech „nic nie kosztuje, ale wiele daje, wzbogaca tych, którzy go otrzymują, nie zubożając tych, którzy go dają”. Do dnia dzisiejszego przed mymi oczyma ukazuje się poruszający obraz płaczącego Irakijczyka. W momencie dźwigania Krzyża przez reprezentantów Iraku na twarzy młodego mężczyzny ujrzałam łzy wzruszenia. Światowe Dni Młodzieży były świętem radości i świadectwa wiary. Rozentuzjazmowanego tłumu rówieśników nie zapomnę do końca życia. Podczas trzytygodniowego pobytu w Madrycie poznałam wielu wspaniałych ludzi.
Cztery wiatry
Moc w słabości się umacnia. Uświadomiłam sobie w czasie czuwania na Cuatro Vientos, że Ojciec Święty Benedykt XVI jest mocny mocą Chrystusa. Ta siła również mnie się udzielała, kiedy stałam w strugach deszczu i przeszywającego chłodu. Trwałam mocna wiarą. Na hiszpańskim niebie, krótko przed przyjazdem Ojca Świętego, pojawiły się ciemne chmury. W chwili, kiedy Piotr naszych czasów skierował przekaz do zgromadzonej młodzieży, zerwał się silny wiatr i zaczął padać deszcz. Ulewa nasilała się z minuty na minutę. Zdumiona młodzież w ciszy trwała z Biskupem Rzymu. Wolontariusze podjęli modlitwę różańcową. Po kilkunastu minutach nawałnica ustała. Wiatr na lotnisku Cuatro Vientos ucichł. Burza dokonała jednak dzieła zniszczenia. Namioty, w których miała mieć miejsce adoracja Najświętszego Sakramentu, uległy zawaleniu...
Niedzielna Msza św. wieńczyła XXVI Światowe Dni Młodzieży w Madrycie. Wspomnienia z ubiegłej nocy natarczywie powracały. Młodzież, która czuwała przez całą ubiegłą noc, rozważała, co miałyby oznaczać te znaki. Wszyscy byli pod wrażeniem następstwa wydarzeń. Podczas Eucharystii zebrani wyciszyli się. W homilii wygłoszonej na lotnisku wojskowym Cuatro Vientos Ojciec Święty nazwał młodych ludzi „misjonarzami Chrystusa”. Prosił, aby świadczyli oni o Zbawicielu na co dzień.
Młodzież Benedykta XVI
Ostatnim punktem papieskiej wizyty było Centrum Wystawowo-Targowe IFEMA. Przed odlotem do Rzymu Ojciec Święty spotkał się z wolontariuszami, aby podziękować im za trud pracy i ofiarowany czas. Gdy Następca św. Piotra pojawił się w hali młodzi zaczęli z entuzjazmem skandować: „Oto młodzież papieża”. Tej atmosfery spotkania nie można zapomnieć. Najpiękniejszym momentem dla mnie był przejazd Namiestnika Chrystusa obok mojego sektora. Pamiętam, że popłynęły mi wówczas łzy radości.
W Panu Jezusie wszystko ma swój sens: cierpienie, choroba i życiowe rozczarowania. Wyniosłam to z lekcji danej przez Ojca Świętego Benedykta XVI. Młodzi ludzie, w czasach wszechogarniającej konsumpcji, potrzebują autorytetu – ojca dobrego, ale wymagającego. Obecność rzeszy młodzieży w stolicy Hiszpanii była tego wyrazem. Wolontaryjna posługa pozwoliła przewartościować swoje życie. Ojciec Święty wskazał drogę, po której warto kroczyć. Od nas zależy, czy nią podążymy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.