Z Hansem Zollnerem SJ, dziekanem Instytutu Psychologii Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, rozmawia Józef Augustyn SJ
Był Ojciec jednym z organizatorów sympozjum zatytułowanego „Ku uzdrowieniu i odnowie”, które odbyło się w Watykanie od 6 do 9 lutego 2012 roku i które poświęcone zostało problemowi pedofilii księży.
Sympozjum to było inicjatywą Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie. Władze naszej uczelni we wrześniu 2010 roku postanowiły zorganizować międzynarodowe spotkanie w odpowiedzi na to, co wydarzyło się w Niemczech, Austrii, Szwajcarii i we Włoszech. Skandale z udziałem osób duchownych w tych krajach zrodziły pytanie o to, jak zapobiegać nadużyciom seksualnym w Kościele katolickim ze strony księży i ich współpracowników. Po skandalach, które miały miejsce w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych dwadzieścia pięć lat temu, a także w Irlandii, Anglii, Belgii, Francji i Niemczech ważne było stworzenie forum wymiany myśli na temat tego, co Kościół powinien zrobić, by wziąć odpowiedzialność za grzechy i przestępstwa szafarzy Kościoła, aby Kościoły lokalne, w których świadomość wykroczeń związanych z pedofilią nie jest jeszcze tak jasna, przygotowały się i zrobiły wszystko, by w przyszłości tego rodzaju przypadki nie miały miejsca.
W naszych przygotowaniach wspierało nas bardzo wiele osób. Zapraszając do udziału w sympozjum, braliśmy pod uwagę kompetencje teologiczne, kanoniczne i psychologiczne prelegentów, a także kontakty z mediami. Zdecydowaliśmy, że sympozjum nie będzie spotkaniem wąskiego grona ekspertów, ale zaprosimy na nie przedstawicieli Kościoła z całego świata – po jednym delegacie ze wszystkich Konferencji Episkopatów.
Ilu więc było uczestników sympozjum?
W Kościele są sto dwadzieścia cztery Konferencje Episkopatu. Na nasze sympozjum przyjechało stu dziesięciu biskupów – przedstawicieli Episkopatów i delegatów wszystkich Konferencji z krajów o znaczącej obecności Kościoła katolickiego. Nie przybyli biskupi z niektórych małych krajów albo z tych, w których mieszka niewielu katolików. Można więc mówić o pełnej reprezentacji Kościoła katolickiego. Oprócz tego przybyło trzydziestu pięciu przedstawicieli przełożonych zakonnych zgromadzeń męskich i żeńskich. Gościliśmy też rektorów kolegiów rzymskich i przedstawicieli niektórych instytucji kościelnych. Zaprosiliśmy także kilku ekspertów – kanonistów i psychoterapeutów. W sumie w sympozjum uczestniczyło dwieście dwadzieścia osób.
Kto przyjechał z Polski?
Bp Marian Rojek z Przemyśla oraz dr Ewa Kusz, przewodnicząca Federacji Instytutów Życia Konsekrowanego. Jest ona seksuologiem interesującym się problematyką poruszaną na sympozjum.
Jaki był udział Watykanu w organizowaniu i przebiegu tego sympozjum?
Dla Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego było oczywiste, że sympozjum winno odbyć się w Rzymie. Zwróciliśmy się do dwóch dykasterii watykańskich bezpośrednio zaangażowanych w problem nadużyć księży, a więc do Kongregacji Nauki Wiary oraz do Sekretariatu Stanu. Od obu dykasterii dostaliśmy zielone światło. Później obie te watykańskie instytucje przez cały czas nas wspierały, widząc poważny charakter naszej propozycji.
Już w czasie samego sympozjum prefekt Kongregacji Nauki Wiary William Joseph Levada wygłosił pierwsze przemówienie. Ks. prałat Charles J. Scicluna, promotor sprawiedliwości, odpowiedzialny za traktowanie spraw kościelnych z punktu widzenia karnego, wygłosił ważną konferencję. Było obecnych również wielu innych współpracowników Kongregacji Nauki Wiary. Natomiast prefekt Kongregacji do spraw Biskupów kard. Marc Ouellet przewodniczył liturgii pokutnej przewidzianej w kontekście tematu sympozjum i wygłosił mocną homilię, cytowaną potem obszernie przez media. W trzecim dniu sympozjum celebracji eucharystycznej przewodniczył kard. Fernando Filoni, prefekt Kongregacji do spraw Ewangelizacji Narodów. Za pośrednictwem Sekretarza Stanu otrzymaliśmy również przesłanie Ojca Świętego.
Chcieliśmy nadać temu wydarzeniu charakter i eklezjalny, i akademicki. Docenili to uczestnicy, mówiąc, że podczas spotkań panował klimat wzajemnego dzielenia się i wolności, a jednocześnie czuć było więź z przedstawicielami Kurii Rzymskiej. Sympozjum odbywało się w czterech językach: włoskim, angielskim, francuskim i hiszpańskim.
O czym mówili prelegenci?
Jednym z głównych celów sympozjum było udzielenie głosu ofiarom, by – po pierwsze – przekazać Kościołowi sygnał, że powinniśmy wziąć odpowiedzialność za te nadużycia, a po drugie dać sygnał opinii publicznej – społeczeństwu i mediom – że naprawdę pragniemy coś zmienić w tym zakresie. Biorąc pod uwagę charakter sympozjum, chcieliśmy zapewnić globalne uczestnictwo, ale także reprezentatywność prelegentów. Nie wybraliśmy ich tylko ze Stanów Zjednoczonych czy Europy, choć moglibyśmy znaleźć z tych kontynentów wystarczającą liczbę relatorów. Naszym celem było ukazanie, że problem nadużyć seksualnych w stosunku do nieletnich istnieje na całym świecie. Nie ma kraju, w którym nie byłoby tego problemu. I Kościół reaguje na niego.
Jednym z naszych prelegentów był werbista kierujący w Brazylii ośrodkiem terapii dla księży, również tych, którzy dopuścili się nadużyć seksualnych. Mieliśmy księdza z Republiki Południowej Afryki zaangażowanego w program prewencji opracowany przez Konferencję Episkopatu tego kraju. Bardzo ważne wystąpienie miał abp Manili Luis Antonio G. Tagle. Zabrał on głos w imieniu tej części świata, która traktuje problem w niewystarczającym jeszcze stopniu. Jednak i on sam, i Kościół na Filipinach poczynili znaczne postępy w uświadomieniu sobie problemu pedofilii. Na sympozjum głos zabrał także biskup z Meksyku Jorge Carlos Patrón Wong, który był rektorem wyższego seminarium duchownego oraz przewodniczącym rektorów wyższych seminariów Ameryki Łacińskiej. Mówił o selekcji kandydatów do kapłaństwa oraz o tym, na co należy zwracać uwagę przy przyjmowaniu do seminariów i udzielaniu święceń kapłańskich.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.