To nie przypadek, że w centrum obchodów tegorocznego Dnia Papieskiego jest rodzina. Pytanie o kondycję rodziny tak naprawdę ma u swych podstaw pytanie o godność człowieka.
„W wieku dwudziestu lat byłem już pozbawiony wszystkich, których kochałem, a nawet tych, których mógłbym kochać – mam tu na myśli starszą siostrę, która, jak mi powiedziano, zmarła sześć lat przed moim przyjściem na świat. Nie osiągnąłem jeszcze wieku Pierwszej Komunii, gdy straciłem matkę (...)” – zwierzał się Jan Paweł II. Śmierć matki, a trzy lata później, wskutek epidemii szkarlatyny, śmierć brata przyszłego papieża, Edmunda, i w końcu śmierć ojca nie mogły nie odcisnąć piętna na młodym Karolu Wojtyle. Te trudne doświadczenia w niemałym stopniu wpłynęły na całe późniejsze jego nauczanie na temat rodziny. Zintensyfikowały też kryterium oceniania przez niego problemów, z którymi borykały się i nadal muszą się mierzyć rodziny.
Kiedy prześledzi się wydane w ciągu ponad 20 lat papieskie dokumenty, to nie sposób nie zauważyć, jak była ona dla niego ważna. Wymowne słowa i równie wymowne gesty wobec rodzin wypełniały ten pontyfikat. Niemal cały świat obiegły relacje ze spotkań z pozaprotokularnych wizyt (odwiedził m.in. rodzinę Milewskich we wsi Leszczewo), a także informacje o ofiarowaniu pierścienia biedakom brazylijskiej faveli.
Nie będzie przesadą, jeśli postawi się tezę, że papież czuł w sobie imperatyw ochrony rodziny. Temat ten powracał w jego homiliach, przemówieniach czy listach.
Pytania o kondycję rodziny
Warto przywołać też obrazy z papieskich pielgrzymek czy inicjatywy, jak choćby zorganizowane po raz pierwszy w 1994 r. w Rzymie Światowe Spotkanie Rodzin, kontynuowane później w Rio de Janeiro, Meksyku i Manili. Jan Paweł II zawsze spotykał się z przedstawicielami rodzin kraju, który odwiedzał. Wielokrotnie dawał odczuć, że „człowiek jest drogą Kościoła”. To nie przypadek więc, że w centrum obchodów tegorocznego Dnia Papieskiego jest rodzina. Pytanie o kondycję rodziny tak naprawdę ma u swych podstaw pytanie o godność człowieka.
„Rodzina – z definicji w znacznie większym stopniu niż jakakolwiek inna wspólnota społeczna – ma strukturę osobową. Każdy z jej członków jest ważny – nie ze względu na pełnioną funkcję, na zasoby, jakich dostarcza, czy z jakiegokolwiek innego powodu, lecz przez sam fakt, że jest. Że jest «człowiekiem». Że jest «tą szczególną osobą»” – pisał Jan Paweł II.
Mówienie dziś o kryzysie tej podstawowej społeczności ludzkiej złożonej z małżonków i ich dzieci lub jak mówił św. Tomasz z Akwinu „naturalnej wspólnoty dnia codziennego”, powraca niemal przy każdej okazji, zataczając coraz większe kręgi tematyczne. Można odnieść fałszywe wrażenie, że nigdy nie było aż tak źle, jak jest teraz. A to niestety nie jest prawdą. Próby wykrzywienia obrazu małżeństwa i rodziny zgodnego z zamysłem Bożym były podejmowane już znacznie wcześniej. Jan Paweł II dostrzegał to i akcentował w swoim nauczaniu.
Papież Polak nieraz rozwijał myśl, że rodzina, podobnie jak nauczał Sobór Watykański II, jest pierwszą, naturalną, żywą komórką społeczną, stanowiącą fundament wszystkich społeczeństw.
O tym, jak wielką wagę przywiązywał do spraw rodziny i że dostrzegał niebezpieczne trendy, które jej zagrażały, świadczy fakt, że już w 1981 r. powołał Radę ds. Rodziny. Jednym z ważniejszych dokumentów poświęconych rodzinie jest wydana w tym samym roku adhortacja apostolska Familiaris consortio. Przedstawia tam rodzinę jako komunię osób. Podkreśla sakramentalny charakter małżeństwa oraz omawia problem dziecka jako najcenniejszego daru małżeństwa, odbicia i trwałego znaku miłości małżeńskiej. Rodzina ma swoją tożsamość i posłannictwo, z którego wynikają określone zadania. Adhortacja podkreślała cztery podstawowe płaszczyzny wypełniania zadań: tworzenie wspólnoty osób, służba życiu, udział w rozwoju społeczeństwa, uczestnictwo w życiu i posłannictwie Kościoła.
Uzupełnieniem dokumentu była Karta Praw Rodziny przedłożona przez Stolicę Apostolską wszystkim ludziom, instytucjom i władzom zainteresowanym misją rodziny w świecie współczesnym (22.10.1983 r.). Powstała w obronie rodziny wobec niesprzyjającej sytuacji społeczno-gospodarczej, zagrażającej prawom rodziny: polityka antypopulacyjna, antywychowawcza, zamiast sprzyjać rodzinie, prowadzi do jeszcze większej jej degradacji.
Prawa rodziny, jak podkreślono w dokumencie, wykazują szczególną bliskość prawom człowieka. Nie są matematyczną sumą praw człowieka, bo rodzina jest czymś więcej niż każdy z osobna człowiek.
Wspólnota w służbie człowiekowi
Rodzina jest przede wszystkim „sanktuarium życia”. Powołana jest po to, by życie – dar Boga, było przyjęte i chronione, i może się rozwijać zgodnie z wymogami ludzkiego wzrostu (por. Centissimus annus 39). Zawsze gdy mówił o rodzinie, stawał w obronie dzieci nienarodzonych. Tak było i w Polsce. (Kielce, 3 czerwca 1991 r.). Czwarta pielgrzymka do Polski i pierwsza po upadku reżimu komunistycznego. Lotnisko w podkieleckim Masłowie tonie w strugach deszczu. Papież odprawia Mszę dla tysięcy osób. Choć zawsze umiał panować nad sobą, modelować głos, tym razem dał się ponieść emocjom. „Trzeba najpierw zmienić stosunek do dziecka poczętego. Nawet jeśli pojawiło się ono nieoczekiwanie – mówi się tak: «nieoczekiwanie» – nigdy nie jest intruzem ani agresorem. Świat zmieniłby się w koszmar, gdyby małżonkowie znajdujący się w trudnościach materialnych widzieli w swoim poczętym dziecku tylko ciężar i zagrożenie dla swojej stabilizacji; gdyby z kolei małżonkowie dobrze sytuowani widzieli w dziecku niepotrzebny a kosztowny dodatek życiowy. Znaczyłoby to bowiem, że miłość już się nie liczy w ludzkim życiu. Znaczyłoby to, że zupełnie zapomniana została wielka godność człowieka, jego prawdziwe powołanie i jego ostateczne przeznaczenie” – wołał. Polacy nie widzieli dotychczas „swojego” papieża tak poruszonego.
Do problemu aborcji nawiązał też w homilii wygłoszonej sześć lat później, w Kaliszu. „Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się wzajemnie nie pozabijali?” – pytał retorycznie.
Analizując papieskie dokumenty, można zauważyć, że powtarza się w nich przekonanie, że rodzina jest wspólnotą w służbie człowiekowi, stanowi miejsce, gdzie człowiek uczy się dostrzegać w bliźnim Boga i uzdalnia do podejmowania ofiar. Jan Paweł II podkreślał wielokrotnie, że chrześcijańscy małżonkowie są dla siebie, swoich dzieci i innych domowników świadkami wiary. „Oni są dla swoich dzieci pierwszymi głosicielami wiary i wychowawcami; słowem i przykładem przysposabiają je do życia chrześcijańskiego i apostolskiego” (Dekret o apostolstwie świeckich, 11).
Apelował do rodziców o wychowanie dzieci do dojrzałego dysponowania darem wolności, do działania w poczuciu odpowiedzialności i prawdziwej miłości. „Rodzina jest pierwszą i podstawową szkołą uspołecznienia, uczynienie z siebie daru jest prawem nadającym kierunek i warunkującym wzrost” (Christifideles laici 40).
Małżeństwo i rodzina są szkołą świętości i szkołą wiary. Naturalną rzeczą jest więc potrzeba „modlitwy rodziny, modlitwy za rodziny, modlitwy z rodzinami”. Przekonywał, że modlitwa służy duchowej spoistości rodziny, sprawiając, że staje się ona silna Bogiem. Zachęcał do rozważania słowa Bożego, życia sakramentalnego i zaangażowania na rzecz Kościoła.
Jan Paweł II podkreślał, że zadania rodziny nie ograniczają się tylko do prokreacji i wychowania. Zwracał uwagę, że rodzina może służyć całemu społeczeństwu, prowadząc działalność dobroczynną, tworząc tradycję kultury współdziałania ludzkiego, zabiegając, żeby prawa i instytucje państwa sprzyjały wypełnianiu przez nią zadań.
Przyszłość ludzkości
W wydanym z okazji Roku Rodziny Liście do Rodzin (1994 r.) pisał: „Pośród tych wielu dróg rodzina jest drogą pierwszą i z wielu względów najważniejszą. Jest drogą powszechną, pozostając za każdym razem drogą szczególną, jedyną i niepowtarzalną, tak jak niepowtarzalny jest każdy człowiek. Rodzina jest tą drogą, od której nie może on się odłączyć. Wszak normalnie każdy z nas w rodzinie przychodzi na świat, można więc powiedzieć, że rodzinie zawdzięcza sam fakt bycia człowiekiem. A jeśli w tym przyjściu na świat oraz we wchodzeniu w świat człowiekowi brakuje rodziny, to jest to zawsze wyłom i brak nad wyraz niepokojący i bolesny, który potem ciąży na całym życiu. Tak więc Kościół ogarnia swą macierzyńską troską wszystkich, którzy znajdują się w takich sytuacjach, ponieważ dobrze wie, że rodzina spełnia funkcję podstawową. Wie on ponadto, iż człowiek wychodzi z rodziny, aby z kolei w nowej rodzinie urzeczywistnić swe życiowe powołanie”.
Wielowymiarowa troska Jana Pawła II o rodzinę była inspirowana personalizmem ontologicznym. Wynikała też z przekonania, że kondycja rodziny znajduje bezpośredni oddźwięk w kondycji danego narodu. Kryzys rodziny znajdzie swoje odzwierciedlenie w kryzysie społeczeństwa. A przecież „przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę” (Familiaris consortio 86). Czy przekonanie to straciło na swej aktualności?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.