O tym, że należy i warto modlić się na różańcu, z pewnością każdy słyszał nie raz. Nasuwa się jednak pytanie – dlaczego? Kiedy przesuwamy w dłoniach paciorki, rozważając wybraną część Różańca, i szepczemy „Zdrowaś Maryjo”, to wtedy Ona sama modli się z nami, pomagając nam poznać i zrozumieć tajemnice naszego zbawienia, prosi Boga w naszych intencjach i sprawach. Stąd taka modlitwa jest skuteczniejsza – gdyż dzięki wstawiennictwu Mamy jest ona bardziej miła Ojcu.
Zrozumieć zasady
Tę prawdę trzeba jednak odkryć i zrozumieć, by pokochać Różaniec. Pamiętam, że kiedyś sama, jako dorastająca dziewczyna, rozumująca po swojemu, zaczęłam buntować się przeciw rodzicom, którzy do codziennej wieczornej modlitwy dołączali przynajmniej dziesiątek Różańca, a ja denerwowałam się, że modlitwa jest za długa. Rodzice nie dawali za wygraną i modlili się dalej. I tak, modląc się wspólnie, przyzwyczaiłam się. Zbliżając się do Boga stopniowo, coraz bardziej odkrywałam wartość modlitwy różańcowej. I dziś jestem wdzięczna rodzicom za ten wspaniały przykład modlitwy i wdrażanie mnie do niej.
Pewna pomoc
O mocy Różańca miałam możliwość przekonać się osobiście, kiedy ucząc katechezy w jednej ze szkół podstawowych, dowiedziałam się, że moja pilna uczennica przeszła z mamą do zielonoświątkowców. W związku z tym Jagoda przestała uczęszczać na katechezę. Ból ścisnął mi serce i zrobiło mi się bardzo żal tej dziewczyny i jej rodziny. Przyszło mi na myśl, że trzeba coś robić, by wyrwać ich stamtąd, i pomyślałam o modlitwie różańcowej. Zaproponowałam uczniom krucjatę różańcową za Jagodę i jej rodzinę. Kto chciał, deklarował się do odmawiania codziennie dziesiątka Różańca w ich intencji, o powrót do Kościoła. Zapisało się do niej wiele dziewcząt i chłopców nie tylko z tej klasy, ale z całej szkoły. Okazało się, że w związku z tym miałam nieprzyjemności i byłam obiektem krytyk w pokoju nauczycielskim, także sąsiadującego gimnazjum, do którego uczęszczał brat Jagody. Zaczęto mi zarzucać nie tylko fanatyzm religijny, ale pojawiły się również głosy, że zmuszam uczniów do odmawiania Różańca, co było nieprawdą. Nawet ze strony rodziny Jagody płynęły słowa zdziwienia mamy – czemu to robię? A następnie, że ona nie chce, aby się za nich modlić. Pomimo tego modlitwa wytrwale płynęła do nieba. Przed samym zakończeniem roku szkolnego dowiedziałam się o powrocie tej rodziny do wspólnoty Kościoła. Dziękowałam Bogu i Matce Najświętszej, widząc ich modlących się w kościele. Mówiono mi, że także starszy brat Jagody, który stronił od Kościoła, zaczął uczęszczać na katechezę.
Możemy wiele
Modląc się za siebie nawzajem, możemy w ten sposób sobie pomagać. Ktoś kiedyś powiedział, że Różaniec jest jak lina ratunkowa, którą pomagamy Maryi pleść naszymi „zdrowaśkami”, połączonymi z rozważaniem tajemnic, a Ona rzuca ją tym, którzy są już bezsilni. Matka Najświętsza prosi szczególnie o modlitwę za zatwardziałych grzeszników. Jeżeli to czynisz, to kiedyś w niebie może niejedna osoba podziękuje ci, bo twój codzienny dziesiątek Różańca pomoże komuś, choćby w ostatniej chwili życia, otworzyć się na łaskę uświęcającą. Tak niewiele potrzeba, by uratować bliźniemu życie wieczne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.