Z ks. prof. Stanisławem Warzeszakiem – sekretarzem Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski, dyrektorem krajowym Duszpasterstwa Służby Zdrowia – rozmawia Magdalena Kowalewska
– Ksiądz Profesor ma też na myśli lobbing wielkich koncernów zaangażowanych w przeprowadzanie zarówno aborcji, jak i zabiegów in vitro?
– Tak. W obu przypadkach jest to niesamowicie wielki biznes. Jeśli przeprowadzona byłaby uczciwa debata na temat in vitro, nie zaczynano by jej od sposobów finansowania. Żeby przeskoczyć wszystkie bariery, które nie pozwalają na prawne regulacje, zaczyna się rozmowę od wyasygnowania pieniędzy z budżetu na ten cel. A naszego społeczeństwa na to nie stać. Tym bardziej że nie stać nas na wspieranie rodzin, które mają dzieci. Wygląda to dość absurdalnie: chcemy wspierać płodność u niepłodnych, a zaniedbujemy owoce płodności istniejących rodzin.
– Czy z punktu widzenia Kościoła mogą być dozwolone jakieś przypadki stosowania metody in vitro?
– W żadnym wypadku in vitro nie jest dozwolone. Kościół zawsze jest za obroną życia, ale nie można stosować takich nadużyć i mówić, że dlatego powinien popierać in vitro. Niestety, słyszymy to od najważniejszych polityków w naszym kraju. Jeśli ktoś wyznaje chrześcijańską koncepcję człowieka (a powinien ją wyznawać, jeśli uważa się za katolika), nie będzie akceptował reprodukcji człowieka. Zapłodnienie in vitro jest zawsze aktem reprodukcji człowieka. Kościół rozumie, że małżonkowie bardzo się kochają i chcą mieć dziecko, jednak nie można chcieć czegoś za wszelką cenę. Dziecko jest darem, a nie celem. Wydaje się dziś wielu, że każdy może mieć wszystko, co chce. Wpisuje się w to także życie dziecka. Ale zauważmy także jeszcze inny rodzaj mentalności: małżonkowie przez 15 lat nie dążą do tego, by mieć dziecko, a mając 40 lat, myślą, że warto byłoby w jakiś sposób spełnić się i udowodnić sobie, iż mogą je mieć. Tymczasem okazuje się, że są już bezpłodni. Jeśli ktoś przez długi czas stosuje środki antykoncepcyjne czy też nawet dopuszcza się aborcji, wiadomo, że ma może 5 proc. szansy na poczęcie dziecka. Niszczymy własną zdolność prokreacyjną przez aborcję i antykoncepcję, a potem czynimy dramat z niepłodności.
– Co oznacza dla społeczeństwa zapowiedź refundacji zabiegów in vitro, obejmującej nie tylko pary małżeńskie?
– Jeśli nie tylko małżeństwa, to pewnie również partnerskie związki niesakramentalne, homoseksualne. Według tych zapowiedzi, prawdopodobnie takie pary mogłyby pretendować do tego, aby stać się rodzicami genetycznymi swojego dziecka. To bardzo daleko idące decyzje. Najpierw rozczulamy się nad małżeństwami, które są szczęśliwe, ale brakuje im jednego – dziecka. Władza chce im przyjść z pomocą. Ale, w zasadzie, dlaczego dziecko miałyby mieć tylko małżeństwa? Przecież nieformalne związki partnerskie również chcą je mieć. Tym samym otwieramy furtkę do posiadania dziecka dla wszelkiego rodzaju związków. Takie postępowanie jest głęboko nieuczciwe i niemoralne, ponieważ nie bierze się pod uwagę dobra dziecka, a jedynie myślenie o jego posiadaniu. W tym przypadku dziecko okazuje się tylko jakimś kaprysem.
– Tymczasem domy dziecka są przepełnione...
– Właśnie. Jeśli ktoś chce poświęcić swoje serce dziecku, może je zaadoptować. Niestety, na ogół te osoby nie są zdolne do wychowania dzieci. Traktują je jak zabawki. Przykład? Jeden z celebrytów obnosił się przed fotoreporterami, jak ze swoim partnerem mężczyzną będzie wspaniale wychowywał dziecko, ale najwyraźniej znudziło mu się już ojcostwo – znaczy rodzicielstwo, bo przecież teraz tak „poprawnie” winno się mówić. Pojawia się zatem pytanie, czy chodzi rzeczywiście o szczerą troskę o dziecko, czy o próbę ideologicznych manipulacji, które miałyby pokazać światu, że związki partnerskie są „przykładnymi” związkami rodzicielskimi.
Jeśli akt małżeński będzie aktem reprodukcyjnym, dziecko będzie towarem, a nie wyrazem miłości. Będziemy mieli pretensje do „producenta”, ponieważ źle skonstruuje nam „produkt” i ostatecznie nie będziemy chcieli mieć takiego „bachora”, bo nie odpowiada nam kolor jego oczu czy włosów. Dzisiaj mamy do czynienia z ideologiami, które są oparte na tzw. błędzie antropologicznym, co oznacza, że ich koncepcja człowieka nie jest prawdziwa. Opiera się na całkowitej wolności człowieka, prowadząc do absurdalnego libertynizmu, w którym wszystko wolno. Życie jest darem, a świadkiem tego jest natura. Otwieramy się na porządek natury. Ekologia nam to uświadamia, ale niestety, w obszarze ochrony zwierząt i roślin, a nie człowieka. „Greenpeace” nie chroni życia człowieka, ale ryby i żaby. Potrzeba nam naprawdę wrócić do prawdziwej koncepcji godności człowieka.
– Jakie konsekwencje moralne ponoszą politycy, głosując wbrew swojemu sumieniu?
– Popełniają bardzo ciężki, śmiertelny grzech. Dopuszczają nie tylko do jednostkowych aborcji, ale do tysiąca, a nawet milionów aborcji, które będą miały miejsce na przestrzeni kolejnych lat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.