Kilka tygodni temu usunąłem konto na Facebooku, z listą znajomych liczoną w setkach. Krok radykalny i dyskusyjny, zważywszy na znaczenie portalu jako źródła informacji i narzędzia komunikacji. Dlaczego więc?
W przestrzeni milczenia
Aby usłyszeć i zrozumieć to Słowo, trzeba zamilknąć. Bóg przemawia głosem subtelnej ciszy. Nie dziwi więc, że tak trudno Go usłyszeć we współczesnym hałasie. Dokładnie ta sama reguła dotyczy komunikacji z człowiekiem. Dopóki nie zamilkniemy, dopóty nie usłyszymy kierowanych do nas słów, nie zrozumiemy ani ich, ani ich nadawcy. Sami również nie będziemy umieli posługiwać się słowami, jeśli te nie będą zrodzone z ciszy, tzn. nie będą przemyślane, przyswojone, prawdziwe. Tylko takie słowa ważą i mają moc opisywać i zmieniać rzeczywistość oraz docierać do drugiego człowieka. Wszystko inne jest bełkotem: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37). Raz jeszcze oddajmy głos Ojcu Świętemu, który kapitalnie opisuje znaczenie milczenia w komunikacji międzyludzkiej: Milczenie jest integralną częścią komunikacji i nie istnieją bez niego słowa bogate w treść. W ciszy słyszymy i poznajemy lepiej samych siebie, rodzi się i pogłębia myśl, wyraźniej rozumiemy to, co chcemy powiedzieć, albo to, czego oczekujemy od innego człowieka, dokonujemy wyboru, jak się wyrazić. Milknąc, pozwalamy drugiej osobie mówić, wyrazić siebie, a sobie samym na to, byśmy nie przywiązywali się bez odpowiedniej konfrontacji wyłącznie do własnych słów czy idei. W ten sposób tworzy się przestrzeń, w której dzięki słuchaniu się nawzajem możliwe jest nawiązanie pełniejszej relacji międzyludzkiej.
W milczeniu na przykład zauważa się najbardziej autentyczne momenty komunikacji między osobami, które się kochają: gest, wyraz twarzy, ciało są znakami, które objawiają osobę. W milczeniu wyraża się radość, zmartwienia, cierpienie, które właśnie w nim znajdują szczególnie intensywną formę wyrazu. Tak więc z milczenia rodzi się komunikacja bardziej złożona, wymagająca wrażliwości i umiejętności słuchania, która jest wskaźnikiem głębi i charakteru więzi. Tam, gdzie jest dużo komunikatów i informacji, milczenie staje się niezbędne, by rozróżnić to, co ważne, od tego, co zbędne lub marginalne. Głęboka refleksja pomaga nam odkryć, że istnieje związek między wydarzeniami, które na pierwszy rzut oka nie wydają się powiązane, a także ocenić, przeanalizować wiadomości, a dzięki temu można dzielić się opiniami przemyślanymi i wyważonymi i tworzyć autentyczną, wspólną wiedzę. Z tego względu konieczne jest tworzenie odpowiedniego środowiska, swoistego „ekosystemu”, w którym panowałaby równowaga między milczeniem, słowem, obrazami i dźwiękami. Dziś równowaga tego „ekosystemu” jest wyraźnie zachwiana na rzecz przede wszystkim obrazu, a w drugiej kolejności dźwięku. Te jednak nigdy nie zastąpią słowa i milczenia. Jeżeli ktoś z Was odczuwa w sobie jakiś niepokój, niedosyt, głód – może jest to właśnie głód prawdziwych słów i ciszy prowadzącej do kontemplacji?
Na zorganizowanej z okazji 70. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana Kolbego w Niepokalanowie Ogólnopolskiej Konferencji pt. Święty Maksymilian Kolbe – świadek Boga i sługa człowieka jedna z części sympozjum ukazywała Męczennika z Auschwitz jako geniusza mediów katolickich II RP. Istotnie św. Maksymilian miał wyjątkowy talent i zmysł oceny rzeczywistości i czasów, w których żył. Większość prelegentów snuła refleksję, jakby to było, gdyby żył dzisiaj, czego by dokonał, jak wyglądałby Niepokalanów i – pójdźmy dalej – czy mielibyśmy do czynienia z taką sytuacją, jak obecnie, kiedy media katolickie to niewielki odsetek wszystkich mediów w naszym kraju, a nadto jeszcze dyskryminowany i uznawany przez rządzących za niepotrzebny. Trudno wyrokować, co by było, gdyby... Jednak, podsumowując owe refleksje podczas panelu dyskusyjnego, jeden z prelegentów, dr Stefan Meetschen z Niemiec, który wygłosił referat Maksymilian Kolbe – dziennikarz poszukujący prawdy, wypowiedział zdanie, które dało uczestnikom spotkania do myślenia. Parafrazując: A może św. Maksymilian kazałby nam dziś wyłączyć radio, telewizję, komputer i zaproponował rozmowę z Bogiem w ciszy?...
Brzemienna cisza
Nie namawiam nikogo do uciekania od współczesnego świata czy do mojego fejsbukowego radykalizmu (telewizora w domu też nie mam...). Namawiam serdecznie do zorganizowania sobie przestrzeni ciszy, za którą, jak się okazuje, człowiek zawsze tęskni. Także człowiek młody i zanurzony w cyfrowym świecie. Nieprzypadkowo obserwujemy jako duszpasterze, iż na różnych spotkaniach młodzieży jednym z najczęściej i najliczniej odwiedzanych miejsc jest kaplica z wystawionym Najświętszym Sakramentem. Co jeszcze można zrobić? Wyznaczyć sobie czas na regularne i niewirtualne spotkania z Bogiem i człowiekiem. W ciszy i bez pośpiechu. Wyznaczyć godziny modlitwy. Jadać przy wspólnym stole. Rozmawiać z przyjaciółmi o sprawach istotnych, uważnie słuchając się nawzajem. Czytać jak najwięcej książek: wartościowych, papierowych (!), bez słuchawek na uszach i bez włączonego laptopa obok. Robić sobie co jakiś czas dłuższe przerwy od mediów (Wielki Post?), co pozwoli nabrać do nich dystansu, oraz – gwarantuję! – przejrzeć nieco na oczy i zdumieć się kiczem szkodliwej papki, jaka nieustannie jest wtłaczana w nasze głowy. Szanować słowo i język, tak ojczysty, jak i ten, którym się w danej chwili porozumiewamy. Zapewniam Was, że już tych kilka wskazówek, wcielonych konsekwentnie w życie, sprawi, że zaczniecie zupełnie inaczej postrzegać otaczającą Was rzeczywistość, która będzie się stawać w Waszych oczach coraz piękniejsza i prawdziwsza. Oczywiście bez naiwności zamykania oczu na otaczające nas zło, za to w coraz głębszym przekonaniu, że tylko Bóg o cichym i pokornym Sercu (Mt 11,29) może uczynić nas radosnymi i szczęśliwymi.
Są tacy, którzy odnoszą się sceptycznie do powoływania się dzisiaj na Pismo Święte. Twierdzą, że nie ma w nim nic na temat współczesnych dylematów ludzkości. W kontekście naszych rozważań spójrzmy od nowa na Jezusa spędzającego noce na modlitwie, i na Maryję, zachowującą wszystkie te sprawy i rozważającą je w swoim sercu (Łk 2,19). Na wszystkie sceny, w których cisza staje się brzemienną w skutki przestrzenią modlitwy i spotkań. Naprawdę nie ma w Biblii nic aktualnego? Wydaje się być dokładnie odwrotnie: trzeba nam dziś wyjątkowo uważnie i w ciszy wsłuchiwać się w Słowo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.