Tysiące motocyklistów modlących się na Jasnej Górze, kibice piłkarscy porządkujący groby powstańców wielkopolskich czy warszawskich i setki młodych ludzi biorących udział w rekonstrukcjach historycznych najważniejszych wydarzeń z naszych dziejów to współczesna odmiana patriotyzmu i związanych z nim tradycji. Kto dziś kocha Boga i Ojczyznę?
– To nie władze państwowe o nas pamiętają. Gdyby pamięć o żołnierzach podziemia antykomunistycznego zależała wyłącznie od urzędników, już dawno pochłonęłyby nas mroki niepamięci – mówi płk Jan Podhorski, żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych i powstaniec warszawski. – Przypomniała i walczy o nas polska młodzież. To jej zawdzięczamy powrót do pamięci społecznej. Państwo polskie zapomniało o swoich obrońcach, młodzież pamięta.
Młodzi Polacy spontanicznie, od dwóch lat wykorzystując między innymi potencjał, jaki daje internet, organizują społecznościowe akcje przybliżające losy bohaterów naszej niepodległości. Co roku 24 lutego setki internautów biorą udział w akcji przypominającej o zamordowaniu przez komunistów w mokotowskim więzieniu gen. Augusta Emila Fieldorfa – „Nila”, dowódcy Kedywu Armii Krajowej.
Kibice pamiętają
Swój sposób na upamiętnianie ważnych historycznych wydarzeń mają też piłkarscy kibice. W roku 2009 fani Lecha Poznań postanowili uporządkować wszystkie mogiły i miejsca pamięci związane z powstańcami wielkopolskimi. To niełatwe – takich miejsc w Wielkopolsce, na Kujawach i ziemi lubuskiej jest ok. 2500 – udało się zrealizować dzięki zaangażowaniu fanklubów i wielu ochotników. Z kolei w 2011 r. ulicami Poznania przeszedł, też po raz pierwszy, Marsz Zwycięstwa mający upamiętnić zawarcie 16 lutego 1919 r. rozejmu w Trewirze, który zakończył działania zbrojne w powstaniu wielkopolskim i sprawił, że region znalazł się w granicach II RP. Specjalnie na tę okazję kibice uszyli setki replik powstańczych flag, które powiewały nad głowami uczestników marszu. – Chcemy przypominać Polakom o zwycięskim powstaniu, którego niestety wiele osób w ogóle nie kojarzy – tłumaczą. Marsz już na trwałe wpisał się w krajobraz obchodów związanych z powstaniem. Co roku bierze w nim udział kilka tysięcy osób.
O historii, a szczególnie o powstaniu warszawskim, pamiętają także kibice obu stołecznych drużyn: Legii i Polonii. W sierpniu 2006 r., kiedy Legia grała u siebie, na jednej z trybun stadionu rozłożona była czarna płachta. Widniał na niej znak Polski Walczącej, a obok napis: „To jest hołd dla tych, co noszą blizny, dla tych, co przelali krew w imię Ojczyzny”.
Co roku 1 sierpnia kibice Legii składają specjalne wiązanki i zapalają znicze w miejscach związanych z powstaniem. Od lat udają się też na Powązki, gdzie porządkują powstańcze mogiły. – Robiliśmy to już zanim – dzięki m.in. działalności Muzeum Powstania Warszawskiego – pamięć o bohaterskiej walce mieszkańców stolicy została nareszcie we właściwy sposób uczczona – podkreślają. Co roku fani Legii organizują spotkania z weteranami powstańczych walk. Mają specjalną grupę kibiców o nazwie Old Fashion Man Club, która zajmuje się codzienną pomocą dla tych ludzi. Postawiliśmy sobie za punkt honoru, że żadna z tych starszych już osób nie zostanie bez naszej pomocy – zapewniają fani warszawskiej drużyny. O powstańcach pamiętają też sympatycy Polonii. Również oni składają kwiaty na grobach poległych. W tym roku ma murze stadionu Polonii powstał 30-metrowy mural – malowidło przedstawiające sceny i hasła związane z powstaniem warszawskim. Swoje akcje, mające upamiętnić ważne wydarzenia historyczne, mają też fani innych drużyn, m.in. Śląska Wrocław czy Lechii Gdańsk. – Takich historii jest bardzo wiele. Często zdarza się, że to właśnie kibice są jedyną grupą, która pamięta o ważnych historycznych rocznicach czy oddaje hołd zapomnianym bohaterom – podkreśla ks. Jarosław Wąsowicz, kapelan kibiców, który od kilku lat organizuje patriotyczną pielgrzymkę kibiców na Jasną Górę. Kibice nie są jednak najbardziej „egzotyczną” grupą pielgrzymującą do Matki Bożej Jasnogórskiej. Na inauguracji sezonu w Częstochowie co roku spotykają się …motocykliści. W tym roku w kwietniu na Jasnej Górze było ich ponad 15 tys. Jeżdżą też na rajdy do Katynia.
Na motorach do Katynia
Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński organizowany jest już od 12 lat. Wytatuowani motocykliści w skórzanych kurtkach odwiedzają też inne ważne miejsca związane z historią naszego kraju, a położone dziś za wschodnią granicą Polski.
– Każda z miejscowości, przez które jedziemy, to kawał polskiej historii. Wszędzie spotkania z Polakami, z dziećmi w sierocińcach, z mieszkańcami i władzami miast. Winnica, polskie Termopile w Dytiatyniu i Zadwórzu, Katyń, Miednoje, Moskwa, gdzie złożyliśmy wieniec na symbolicznej mogile gen. Leopolda Okulickiego i Stanisława Jasiukowicza na Cmentarzu Dońskim – podsumowywał rajd Wiktor Węgrzyn, komandor Rajdów Katyńskich, ich pomysłodawca i organizator. Ostatnio, jak obliczył, grupą
70 motocyklistów przejechali w 22 dni ponad 6 tys. kilometrów. – Ani razu na trasie nie spotkała nas żadna nieprzyjemna sytuacja. Wręcz przeciwnie, wszyscy są nam niezmiernie życzliwi. Pamiętam, że na Wileńszczyźnie zobaczyliśmy grupę ludzi pozdrawiających nas z daleka z polskimi flagami. Podjechaliśmy do nich motocyklami, a oni zaczęli rzucać nam biało-czerwone kwiaty pod koła. Byliśmy tym bardzo poruszeni – wspomina Leszek Rysak, komandor trasy XII Rajdu Katyńskiego. Przypomina, że motocykliści angażują się także w projekty niezwiązane bezpośrednio z wyjazdem, ale wspierają inne inicjatywy patriotyczne. Jako przykład podał pomoc, jaką okazali uczestnicy rajdu podczas badań archeologicznych i prac ekshumacyjnych na terenie tzw. Łączki na Powązkach.
Jednym z ważnych elementów Rajdów Katyńskich jest zawiezienie darów Polakom na Wschodzie, w tym polskim dzieciom na Kresach, ich rodzinom i opiekunom. Od kilku lat środki na ten cel zbierane są wśród motocyklistów właśnie podczas wiosennych zlotów na Jasnej Górze. Noszą one imię ks. Zdzisława Peszkowskiego, nieżyjącego już kapelana Rodzin Katyńskich.
Inscenizacje cieszą się ogromną popularnością, zwłaszcza wśród młodzieży akademickiej, co jest najlepszym dowodem na to, że są one nośnikami cennych treści – uważa kulturoznawca prof. Jerzy Miziołek
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.