Polska inwigilowana

Niedziela 29/2013 Niedziela 29/2013

O większej niż w czasach zimnej wojny rosyjskiej aktywności szpiegowskiej, beztrosce i słabości polskich służb i braku rzetelnego opisu rzeczywistości z płk. Andrzejem Kowalskim – wieloletnim oficerem służb specjalnych (SKW, ABW, UOP), p.o. szefa SKW (2007-08) – rozmawia Wiesława Lewandowska

 

– Skąd pewność, że raporty naszych obecnych służb takie nie są?

– Sądząc głównie po widocznych skutkach, naprawdę można mieć co do tego poważne wątpliwości. Polskie służby wydają się dziś bardzo pogubione... Można się zastanawiać, dlaczego brakuje im tej umiejętności – może woli? – rzetelnego opisu rzeczywistości. Mogę tylko odesłać do rocznego raportu ABW i na stronę SKW, gdzie służba chwali się sukcesami. Nie trzeba tego dodatkowo komentować.

– Tragicznym testem sprawności polskich służb była katastrofa smoleńska.

– Bardzo źle się spisały już przed katastrofą – przygotowując ochronę prezydenckiej wizyty – a jeszcze gorzej po niej. SKW powinno bardzo pilnie przyglądać się remontowi samolotu, bo przecież taki samolot w państwie był tylko jeden...

– Czy można powiedzieć, że ten remont został oddany w ręce rosyjskich służb?

– Nie jestem politykiem, więc nie mogę pewnych rzeczy mówić „na skróty”, ale mogę powiedzieć, że niewątpliwie stworzono taką sytuację, w której rosyjskie służby miały ułatwiony dostęp do naszego samolotu. Naprawdę trudno to zrozumieć, dlaczego ten samolot znalazł się praktycznie całkowicie poza kontrolą polskich służb, bo nie można przecież za nią uznać obecności jednego Polaka w zakładzie remontowym, i to w ograniczonym czasie. Myślę, że kontrwywiad nie był w stanie na żadnym etapie tego, co się działo z samolotem, sporządzić profesjonalnej opinii na temat prowadzonych tam czynności. A już wprost niewyobrażalne byłoby, gdyby kontrwywiad miał te wszystkie informacje i nic z nimi nie zrobił...

– A tego nie można wykluczyć?

– Miejmy nadzieję, że kiedyś państwo polskie będzie w stanie wszystko wyjaśnić. W każdym razie jest to dziś ogromny problem najnowszej historii Polski oraz historii polskich służb specjalnych. Niestety, Smoleńsk kładzie się wielkim cieniem na naszym kontrwywiadzie...

– Nie tylko na kontrwywiadzie, lecz chyba na wszystkich polskich służbach specjalnych, które okazały wielką bezradność...

– Trudniej mi o tym mówić, jako że nie zajmuję się np. wywiadem pracującym za granicą. Wydaje się jednak, że ma on takie możliwości, które pozwalały na lepsze opisanie tego, co się działo w 2010 r. po stronie rosyjskiej. Ostrzeżenia o zagrożeniach i odpowiednie zalecenia –jeśli w ogóle były – powinny były dotrzeć do prezydenta.

– Jak ocenić zachowanie służb po katastrofie?

– Było ono całkowicie zdefiniowane zachowaniem polskich polityków. Trudno sobie wyobrazić, żeby po przekazaniu Rosjanom właściwie wszystkiego, po zdaniu się na rosyjskie służby, były jeszcze jakiekolwiek dyspozycje polskiego ośrodka rządowego, aby nasze służby prowadziły ostre rozpoznanie.

– A powinny i mogły prowadzić takie rozpoznanie?

– Nawet jeżeli nie miały żadnych możliwości, to powinny je jak najszybciej stworzyć. Bo to była sytuacja, w której się krzyczy: wszystkie ręce na stół! Chodziło o to, żeby zebrać maksimum informacji. A tak naprawdę najwięcej można było ich zebrać na samym początku, gdy w Smoleńsku panował jeszcze pewien chaos. Tymczasem, chyba tylko pro forma, wysłano z Polski zaledwie kilku specjalnych funkcjonariuszy, którzy w dodatku szybko zostali zneutralizowani przez rosyjskie służby i prawie zupełnie nie mogli działać. Mogli się tylko karmić tym, co ewentualnie Rosjanie im podsuną.

– Za to rosyjskie służby stanęły na wysokości zadania?

– Trudno sobie wyobrazić, by mogło być inaczej. Nawet jeżeli wykluczyć zaangażowanie rosyjskich służb rządowych w jakieś negatywne scenariusze – chociaż jeszcze nie wiemy, co się tam dokładnie wydarzyło – to z pewnością rosyjskie Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych, które tam operowało poprzez swoich licznych funkcjonariuszy, było w stanie zablokować dosłownie wszystko, cokolwiek my byśmy chcieli tam zrobić. A bez stanowczej postawy naszego rządu nie mogliśmy wtedy zrobić nic! Mimo wszystko mam nadzieję, że polskie służby nadal różnymi sposobami szukają informacji związanych z katastrofą smoleńską, ale raczej nie widać do tej pory efektów. To powoduje, że narasta wątpliwość, czy w ogóle coś w tej sprawie robią...

– Czy uważa Pan, że w sprawie Smoleńska polskie służby zbyt potulnie abdykowały?

– Jedno jest pewne, nie było wtedy – 10 kwietnia – żadnej odprawy, która by w siedzibie SKW na ul. Oczki skupiła wszystkich dyrektorów jednostek, na której szef by jasno wyznaczył kierunki pracy. To jest naprawdę bardzo dziwne i zagadkowe. Niepokojąca była informacja o tym, że tegoż dnia po południu w centrali kontrwywiadu wojskowego odbyło się tylko jakieś spotkanie towarzyskie... Z tego wniosek, że blokada polityczna służb w tej sprawie była całkowita. Tylko w takim przypadku służby mogą sobie pozwolić na odpuszczenie tematu, a szefowie i tak otrzymają później awanse na wyższe stopnie.

– Stany Zjednoczone oraz niemal wszystkie państwa europejskie informują o wzmożonej działalności służb rosyjskich na ich terenie. Tego chyba nie było od czasu zimnej wojny?

– Tak naprawdę to już od co najmniej 10 lat narasta fala aktywności rosyjskiego wywiadu. Mówił o tym były agent rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Siergiej Tretiakow po wydaniu swojej książki na ten temat, w kilku wywiadach mówił o tym też były oficer KGB Aleksander Kuzminow. Warto wspomnieć także tragiczną historię Aleksandra Litwinienki lub zacytować dokumenty wielu rządów – brytyjskie, amerykańskie, kanadyjskie, niemieckie, czeskie, litewskie. Bardzo jasno pokazują one, że istnieje obecnie ogromny problem aktywności rosyjskiego wywiadu. Myślę, że nie jest to przerysowana ocena, iż poziom rosyjskiej aktywności szpiegowskiej jest nawet wyższy niż w czasach zimnej wojny. I taka jest rzeczywista ocena pracy rosyjskiego wywiadu, a nie taka życzeniowo beztroska, jak ta formułowana dziś nad Wisłą.

– Można dziś mówić o wzmożonym działaniu rosyjskiej agentury także na terenie Polski?

– Nie ma wątpliwości, że dziś w Polsce mamy do czynienia z ekspansją rosyjskich służb wywiadowczych. Ta ocena nie wynika z jakiegoś strachu lub fobii, a ponieważ pojawia się jednocześnie w tylu różnych miejscach na świecie, to trzeba uznać, iż jest to ocena wysoce zobiektywizowana.

– A mimo to nasze polskie służby mogą spać spokojnie...

– Można tak powiedzieć, oczywiście z przekąsem i stosownie do zapewnień rządu Donalda Tuska oraz wtórującego mu ośrodka prezydenckiego: nie ma dziś w Polsce wielu rosyjskich szpiegów i nie potrzebujemy silnych służb. No, chyba że będziemy, jak to obserwowaliśmy w sprawie prokuratora Marka Pasionka, znów ścigać szpiegów amerykańskich...

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...