– On był wielki, a my chcemy iść jego drogą. Zobaczenie relikwii kogoś, kto jest dla nas wielkim wzorem, to jak dla fana Michaela Jacksona noszenie jego kurtki – mówią młodzi wielbiciele ks. Jana Bosko. Nie jest ich mało. Udowodniły to zakończone właśnie w tym miesiącu peregrynacje relikwii świętego w naszym kraju.
Duszpasterz tłumaczy, że na początku trzeba było zebrać „elektorat”, który wystąpi z propozycją do prezydenta i Rady Miasta. Zaangażowali się w to proboszczowie oświęcimscy, dyrektor szkoły, prowincjał salezjanów, byli wychowankowie, prezes chóru parafialnego. Stosowną uchwałę podjął senat miejscowej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, były też pisma od honorowych obywateli Oświęcimia oraz wnioski czterech z ośmiu rad dzielnic. W grudniu ubiegłego roku Rada Miasta głosowała. Za było 18 jej członków, przeciw – 1 i 1 wstrzymał się od głosu. W styczniu ks. Nowak i prezydent udali się do księdza biskupa, który pobłogosławił temu przedsięwzięciu. Niezbędne dokumenty przetłumaczono na język włoski. Potem było czekanie i stres, czy zdążą na sierpniowe uroczystości, bo świat obiegła informacja o rezygnacji papieża Benedykta XVI. Na szczęście odpowiedź Stolicy Apostolskiej przyszła bardzo szybko, może dlatego, że papież Franciszek przyznaje się do tego, że jest salezjańskim wychowankiem.
A dlaczego św. Jan Bosko, a nie mimo wszystko św. Maksymilian Maria Kolbe albo rotmistrz Witold Pilecki? Odpowiedź jest prosta. – Św. Maksymilian jest już patronem całej naszej diecezji bielsko-żywieckiej – wyjaśnia mi ks. Nowak. – Poza tym, i nie jest to odkrycie, ciąży na Oświęcimiu piętno Auschwitz. Nawet kiedy byłem klerykiem i pracowałem w tutejszym internacie jako wychowawca, znajomi i rodzina pytali, jaki mi jest w tym obozie... Oczywiście, nie chcę uciekać od historii, nie chcę się od niej uwolnić, nie uważam jej za mało ważną. Ale oprócz pamiętania o przeszłości Oświęcim potrzebuje nadziei na przyszłość. Takiej nadziei, o której mówił bł. Jan Paweł II – że są nią młodzi ludzie. Wierzę, że ks. Jan Bosko będzie nam pokazywał, że Oświęcim ma przyszłość, że pokaże, jak kształcić młodzież na dobrych, uczciwych obywateli. Widzi pani, że uroczystości się udały, przyszło kilka tysięcy mieszkańców, wszyscy się cieszą. Ludzie dopisali, teraz trzeba czekać na owoce – zaciera ręce ks. Nowak.
Młodzież musi to czuć
A ponieważ oczkiem w głowie ks. Bosko byli ludzie młodzi, salezjanie liczą, że pięknie owocować będzie przede wszystkim młodzież. Dlatego w jej formację, zarówno duchową, jak i intelektualną, wkładają mnóstwo pracy. – Nasz patron mówił, że gdy boisko jest żywe, diabeł jest martwy i odwrotnie – kiedy boisko jest martwe, diabeł ożywa – mówi ks. Zenon Latawiec, dyrektor szkoły oraz dyrygent szkolnych trąbek, perkusji i saksofonów. – To święte słowa. Bo młodzież mamy wspaniałą, trzeba jej tylko pokazać, jak wiele ma możliwości. Jeśli dasz jej robotę do zrobienia, ona jest chętna do pomocy. Kończy pod budką z piwem tylko wtedy, kiedy się nudzi i skutki są opłakane.
Dlatego ks. Latawiec i zespół 93 nauczycieli szukają w szkole alternatyw. Stawiają nie tylko na teorię, ale i praktykę. Ponad 900 uczniów kształci się w gimnazjum, liceum, technikum i szkole zawodowej. Fachu uczniowie uczą się na miejscu. – Mamy np. własną stację kontroli pojazdów. Jeśli potrzebuje pani zrobić przegląd, zapraszamy. Uczymy też stolarki, więc nasi chłopcy zrobią pani meble na zamówienie, mimo że specjalizują się w stolarstwie sakralnym – robią ławki do kościołów, konfesjonały, ołtarze – wylicza i zachwala ks. Latawiec. Podkreśla, że dla wszystkich wychowawców najważniejsze jest to, co mówił ks. Bosko: gdzie są salezjanie, tam ma być klimat rodzinny. Tylko w przyjaznej atmosferze jest szansa na odkrywanie prawdziwych talentów. – Wszystko, co razem tworzymy, jest nasze, wspólne – dodaje dyrektor na zakończenie. – Uczymy życia i solidnego podejścia do swoich obowiązków. Jeszcze raz powiem, że młodzież jest kochana. Ale nie wystarczy jej mówić, że jest kochana. Ona musi to czuć.
Taniec w deszczu
I czuje, skoro na Salezjańskie Święto Młodych „Spełniony sen” ściągnęło 39 młodzieżowych grup z 25 miast Polski. – To najlepszy sposób na wakacje. Przyjechałyśmy z ok. 30 znajomymi i co więcej, spotkamy przyjaciół z całej Polski. Bo tu będą wszyscy, wszyscy, wszyscy! – cieszą się Karolina Oleś i Agata Rożniewska z Tarnowskich Gór, stałe bywalczynie salezjańskich spotkań, animatorki i absolwentki salezjańskiego gimnazjum. – Tu jest inna atmosfera niż gdzie indziej. Nie wszyscy rozumieją tę „inność”. Wiele osób zraża się, że to impreza religijna, nie ma papierosów i alkoholu. A my się dobrze bawimy bez tego. Może pani zajrzeć do naszych plecaków i nie znajdzie w nich piwa. To super, bo świetnie spędzamy czas, a przy tym nie zapominamy o wartościach. Jeśli można tak powiedzieć, to dobrze bawimy się nawet na Mszach św., dla nas one nie są nudne. Wszystko zależy od nastawienia, musi być pozytywne. Nawet gdyby nagle zepsuła się pogoda i zaczęło padać, to wszyscy będziemy tańczyć w deszczu z radości!
Spełniony sen
Ks. Tomasz Kijewski, salezjański delegat ds. duszpasterstwa młodzieży: – Nasze święto nazywa się „Spełniony sen”. To nawiązanie do historii z dzieciństwa Janka. Gdy miał 9 lat, zobaczył we śnie bijących się na podwórzu chłopców. Próbował ich rozdzielić, używając pięści i podnosząc głos. W tej chwili zobaczył jednak wspaniałego, jaśniejącego blaskiem mężczyznę, który powiedział mu, iż nie jest to droga do przemiany łobuzów. Wskazał mu tym samym na Piękną Panią, która pouczyła go, iż nie siłą i krzykiem będzie pozyskiwał chłopców, lecz łagodnością i wyrozumiałością – opowiada ks. Kijewski.
Ks. Jan Bosko się cieszy, bo jego sen się spełnia. Na pięciu kontynentach, w 129 krajach, które odwiedzają jego relikwie, dzieją się cuda. Polskę mógł pożegnać, bo dobrze wykonał swoją robotę – rozgrzał na nowo tysiące ludzkich serc.
Ks. Jan Bosko to opiekun i wychowawca młodzieży, jeden z największych pedagogów w dziejach Kościoła, założyciel zgromadzenia salezjanów i salezjanek. Jego działalność apostolska skupiona była na nauczaniu prawd wiary i niesieniu pomocy bliźnim w trudach ich codziennego życia. Uczył młodych ludzi, jak łączyć naukę z obowiązkami w domu i zabawą.
U progu nowego roku szkolnego zachęcamy wszystkich do modlitwy za wstawiennictwem ks. Jan Bosko, by wypraszał łaski potrzebne do dobrego życia oraz chronił dzieci i młodzież przed zagrożeniami, jakie niesie współczesny świat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.