Z Maciejem Grabysą i Michałem Królem, autorami filmu dokumentalnego zatytułowanego "Być Koptem", rozmawia Krystian Kratiuk.
Podkreślamy, że to wystąpienia w mediach. Proszę sobie zatem wyobrazić, co może być mówione w meczetach, na dalekiej egipskiej prowincji, na przykład, gdzieś w okolicach Asyut, gdzie dochodzi do olbrzymiej ilości pogromów. To po takich właśnie przemówieniach podczas piątkowych muzułmańskich modłów rozwścieczony tłum może zaatakować kościół, zabić księdza, porwać niewinnych ludzi.
Do tego typu zdarzeń ciągle dochodzi na egipskiej prowincji, w Górnym Egipcie, w okolicach Asyut, ale także w Kairze czy Aleksandrii. To jest codzienność, w której muszą żyć Koptowie. W Egipcie są oni obywatelami drugiej kategorii, mają ograniczone prawa i muszą siedzieć cicho, ba, mają olbrzymie problemy w egzekwowaniu prawa, nagminnie w stosunku do nich łamanego, gdyż egipskie sądy i policja trzymają stronę muzułmanów.
Dochodzi do tego olbrzymia korupcja, która paraliżuje wszelkie próby sprawiedliwego respektowania prawa. Wiemy, że istnieją pozarządowe organizacje zajmujące się pomocą prześladowanym Koptom, ale działają one pod olbrzymią presją i bardzo trudno jest im się przebić. Dla mniejszości koptyjskiej bardzo dużo robi koptyjski Kościół, a także olbrzymia koptyjska diaspora, która przypomina całemu demokratycznemu światu o istnieniu Koptów i ich dramacie.
Czy przeciętny Egipcjanin, karmiony antykoptyjską propagandą, rzeczywiście nienawidzi swych wyznających Chrystusa sąsiadów? Czy takie nastroje są wyczuwalne na ulicy?
– Trzeba pamiętać, że jest także wielu umiarkowanych muzułmanów, którzy na co dzień nie zieją nienawiścią do Koptów – to między innymi oni doprowadzili w ostatnim czasie do obalenia Mursiego – ale i tak bycie Koptem w Egipcie to swojego rodzaju wykluczenie społeczne, które skutkuje chociażby ograniczeniem w możliwości zdobycia zatrudnienia. Koptów zdradza imię zapisane w dowodzie osobistym i nawet przy najlepszych kompetencjach do pracy mogą zostać odrzuceni ze względu na wyznanie. To jawna dyskryminacja ekonomiczna. Ponadto za prezydentury Mursiego prześladowano także tych, którzy otwarcie nosili krzyżyk – mogli być za to zastraszeni, napadnięci, pobici.
Dramatyczny los ciągle spotyka koptyjskie kobiety – łatwo rozpoznawalne ze względu na różnice w codziennym ubiorze – narażone na porwania i gwałty. To od lat wielki problem, ale także temat tabu. Porwania koptyjskich kobiet są na porządku dziennym, ale nikt o tym nie chce mówić. Policja i służby bezpieczeństwa umywają ręce, co więcej, zdają się często aprobować i popierać takie działania.
Istnieją także olbrzymie problemy w zdobyciu pozwolenia na budowę i remonty świątyń koptyjskich – biurokracja egipska z sukcesem utrudnia takie starania. W egipskim pejzażu dominować mają meczety i wieże minaretów – to obowiązująca zasada.
Jak Panowie tłumaczą sytuację w najważniejszych mediach i serwisach informacyjnych w Polsce? Dlaczego w sytuacji, gdy – mówiąc brutalnie – „śmierć się w telewizji sprzedaje”, nie słyszymy wiadomości o zabijanych Koptach i ich palonych kościołach? Dlaczego redaktorzy programów informacyjnych w katolickim kraju potrafią zainteresować się bijatyką pijanych nastolatek, a nie donoszą o dziejących się codziennie dramatach chrześcijan?
– Prześladowanie chrześcijan to wielki temat, który ze względu na obowiązującą poprawność polityczną wydaje się być celowo pomijany w mainstreamowych mediach.
To, co w tej chwili dzieje się w stosunku do chrześcijan na całym świecie, nie tylko w krajach muzułmańskich, można nazwać chrześcijanofobią – media nie chcą o tym mówić, media chcą ten temat zepchnąć jak najdalej. To wielki wstyd i hańba dla Zachodu, który w tej chwili więcej uwagi poświęca rzekomej dyskryminacji mniejszości homoseksualnych niż rzeczywiście zabijanym i prześladowanym chrześcijanom. Ktoś porównał milczenie wobec prześladowań chrześcijan do milczenia amerykańskich Żydów podczas II wojny światowej wobec dramatu, jaki w tym czasie dotykał ich europejskich braci.
Politycy rządzący dzisiaj Unią Europejską to pokolenie roku 1968 – pokolenie, którego intelektualnym fundamentem jest myśl lewicowa wykluczająca chrześcijaństwo z dyskursu publicznego. Politycy ci więcej uwagi poświęcają wspieraniu obyczajowej i kulturowej rewolucji w świecie arabskim niż rzeczywistym dramatom mordowanych chrześcijan.
Powtarzamy – to wielki wstyd, ale także i dramat Europy – odejście od chrześcijańskich korzeni na rzecz ideologii multikulturalizmu. Jak każda utopia i ta ideologia wydaje się wężem zjadającym własny ogon – spójrzmy na postępującą islamizację Europy Zachodniej. Jeszcze trochę, a Europejczycy przestaną być tam większością i będą musieli zmierzyć się z islamem, który wyklucza demokratyczny dyskurs i genderową rewolucję. Mówiąc wprost: zachodnie demokracje wyhodowały potwora na własnej piersi, ślepo wierząc w asymilację muzułmanów. Nic takiego się nie stało – islamizacja Europy postępuje i wydaje się karą za odejście od chrześcijańskich korzeni i wartości.
Odpowiadając wprost na pytanie: polityka redakcyjna stacji telewizyjnych i innych mediów odzwierciedla poprawność polityczną narzuconą przez obowiązujący dyskurs, w którym nie ma miejsca na dramat prześladowanych chrześcijan, a także na wiele innych tematów dotyczących chociażby aborcji czy prawdy w kwestii katastrofy smoleńskiej.
Niechęć do mówienia o losie chrześcijan na Zachodzie wynika również z obawy przed drażnieniem europejskich muzułmanów, których reakcje na to mogą okazać się bardzo gwałtowne, a co za tym idzie: niekorzystne dla stabilności państw europejskich, w których wyznawcy Allacha stanowią – jak w Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii czy Niemczech – znaczącą mniejszość.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.