Nie da się wierzyć w Jezusa i jednocześnie dopuszczać, że założony przez Niego Kościół wiarę w Niego chronił za pomocą ukrywania lub nawet przekręcania jakichś faktów.
W czasach internetu przeciętny katolik spotyka się wielokrotnie częściej, niż to było dawniej, z zarzutami przeciwko swojej wierze. Ich liczba, sprzeczności między nimi, bijąca dość często w oczy nierzetelność – dowodzą, że autorom i propagatorom tych zarzutów zazwyczaj nie chodzi o przekonanie do głoszonych przez siebie twierdzeń. Kiedy się słyszy z różnych stron, że Kościół coś ukrył, zafałszował, błędnie zrozumiał, że jakieś najnowsze odkrycia wstrząsną samymi podstawami wiary chrześcijańskiej – łatwo utracić zaufanie do Kościoła i dojść do wniosku, że sprawami wiary lepiej się wcale nie interesować albo że nauką Kościoła w swojej wierze nie trzeba się specjalnie przejmować.
A przecież Panu Jezusowi zależało na tym, żeby Jego wyznawcy mieli zaufanie do Kościoła. „Kto was słucha – mówił do swoich apostołów – Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał” (Łk 10,16). W ustach kogokolwiek innego słowa te byłyby bezczelną uzurpacją. Toteż, kto swoje religijne poszukiwania opiera na Piśmie Świętym, a jednocześnie zapomina w swoim religijnym myśleniu o tym pouczeniu Pana Jezusa, ten prawdę o Nim, że jest On Synem Bożym, posłanym przez przedwiecznego Ojca dla naszego zbawienia, przynajmniej pośrednio, neguje.
Nie da się wierzyć w Jezusa i jednocześnie dopuszczać, że założony przez Niego Kościół wiarę w Niego chronił za pomocą ukrywania lub nawet przekręcania jakichś faktów albo że Jego Kościół kompletnie nie zrozumiał Jego nauki lub w ciągu wieków, choćby nawet bez złej woli, ją przeinaczył. Na zdrowy rozum: Jeżeli naprawdę Bóg aż tak nas umiłował, że własnego Syna nam przysłał, to przecież On z pewnością zatroszczył się o to, żeby autentyczny dostęp do Jego nauki i do Niego samego miało każde kolejne pokolenie Jego Kościoła.
Owszem, zapowiadał nam Pan Jezus, że bramy piekielne będą nacierały na Jego Kościół (por. Mt 16,18), i już apostoł Paweł musiał ostrzegać wiernych, ażeby „nie przechodzili do innej Ewangelii; jednak innej Ewangelii nie ma, są tylko jacyś ludzie, którzy sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową” (Ga 1,6–7). Z kolei apostoł Jan nie wahał się takiego mędrka, który przeinacza prawdę o Chrystusie, nazwać „zwodzicielem i antychrystem” (2 J 1,7).
Niektórzy ze współczesnych budowniczych religijnej wieży Babel lubią odwoływać się do Pisma Świętego. Nie zauważają jednak, że to właśnie Pismo Święte ustami apostoła Pawła poucza, iż „Kościół Boga żywego jest filarem i podporą prawdy” (1 Tm 3,15). Z kolei apostoł Piotr przypomina: „żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia” (2 P 1,20).
Źródłem nauczycielskiego autorytetu Kościoła jest Duch Święty, czuwający nad tym, aby każde pokolenie wierzących miało autentyczny dostęp do słowa Bożego. Ducha Świętego obiecał swojemu Kościołowi Pan Jezus: „Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i będzie wam przypominał wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14,26). Bóg ze swoich obietnic wywiązuje się zawsze, zatem dotrzymuje również tej obietnicy.
Toteż kiedy docierają do nas dziesiątki, a może nawet setki zarzutów przeciwko wierze Kościoła, warto zdać sobie sprawę z tego, że chodzi w nich nie tyle o przeciwstawienie nauce Kościoła jakiejś wizji konkurencyjnej – bo jaka wizja konkurencyjna może się ukształtować z setek wzajemnie sprzecznych ze sobą twierdzeń i argumentów, ile przede wszystkim o dekonstrukcję. O dekonstrukcję jednej i tej samej poprzez pokolenia, trwającej już dwa tysiące lat, wiary Kościoła. Tym mnóstwem sprzecznych ze sobą zarzutów próbuje się nas, katolików, przymusić do zgody na to, żebyśmy swoją wiarę uznali za tylko jeden z bardzo wielu głosów składających się na zgiełk wieży Babel.
Ponieważ z napaściami na wiarę katolicką spotykamy się nieustannie, dobrze jest nie przejmować się nimi. W dwóch jednak przypadkach trzeba szukać odpowiedzi na przychodzące do nas argumenty przeciwko wierze katolickiej: po pierwsze wtedy, kiedy jakiś zarzut zmącił moją wiarę, po drugie – gdy jest szansa, że moja obrona wiary katolickiej zostanie usłyszana przez kogoś, kto właśnie z powodu tego zarzutu w nią zwątpił.
Kim jest Duch Święty?
Powyższe spostrzeżenia napisałem pod wpływem dwóch listów na ten sam temat, które dopiero co otrzymałem. Autor jednego z nich zdecydowanie przeczy temu, że Duch Święty jest kimś osobowym; autor drugiego nabrał co do tego poważnych wątpliwości i o wiele bardziej prawdopodobne wydaje mu się, że jest On tylko bezosobową siłą boską. Obaj panowie zapewne wiedzą o tym, że nie tylko Kościół katolicki, ale również Kościół prawosławny oraz wszystkie pozostałe Kościoły wschodnie, a ponadto zdecydowana większość Kościołów protestanckich wyznaje, że Duch Święty jest trzecią osobą Trójcy Świętej. Wydaje im się jednak, że wiara ta nie ma dostatecznych podstaw biblijnych. Toteż obaj panowie poprosili mnie o wskazanie biblijnych tekstów, potwierdzających wiarę Kościoła, że Duch Święty jest kimś osobowym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.