Bożki współczesnej Europy

Zeszyty karmelitańskie 2/2013 Zeszyty karmelitańskie 2/2013

Demokracja i prawa człowieka – oba pojęcia w wypaczonej formie stały się w postnowoczesnej Europie nową świecką religią, wręcz bożkami. Jej kapłani rywalizują z duchownymi o rząd dusz, okazałe siedziby różnych instytucji zajmują miejsca pustoszejących kościołów. Specyficzna interpretacja tych pojęć przywodzi na myśl świat Orwellowski, w którym wolność to niewola, a wojna to pokój.

 

Geneza

            Za kolebkę demokracji słusznie uważa się starożytne Ateny. Tam po raz pierwszy szerokie masy dostały możliwość decydowania o tym, co się wokół nich dzieje. Ale nie zapominajmy o dwóch czynnikach. Po pierwsze, z przywilejów demokracji pewne grupy społeczne nie mogły korzystać – kobiety, cudzoziemcy i niewolnicy byli pozbawieni prawa głosu. Na dobrą sprawę chrześcijaństwo i Nowy Testament stały się pierwszym w pełni demokratycznym, w obiegowym rozumieniu tego słowa, systemem społecznym, który zrównał wszystkich ludzi. Po drugie – to argument dla zlaicyzowanych współczesnych apologetów cywilizacji antycznej – ówczesna demokracja istniała w ścisłym połączeniu z religią i kultem religijnym. Bezbożnikom i ludziom profanującym wiarę w skrajnych przypadkach groziła kara śmierci. Podstawą prawną do wytaczania filozofom greckim procesów o bezbożność stało się tak zwane prawo Diopeitesa, uchwalone w Atenach za archonta Eutydema przed wybuchem wojny peloponeskiej, w roku 432 przed naszą erą. Ustawa ta przewidywała karę śmierci dla „tych, którzy nie wierzą w istnienie bóstw”. To była też podstawa do skazania Sokratesa. Podkreślam ten fakt, gdyż dzisiejsi obrońcy demokracji często odwołują się do Aten i ówczesnego modelu demokracji.

            Współczesne formy demokracji pojawiły się już u oświeceniowych myślicieli. Kamieniem milowym, który jednocześnie dokonał rozróżnienia od demokracji ateńskiej i nakreślił nowe spojrzenie na relacje człowiek–Bóg–społeczeństwo, była słynna sentencja Kartezjusza „myślę, więc jestem” (cogito ergo sum). Usytuowanie na głównej pozycji myślenia, czyli subiektywnego poznania świata oznaczało zmianę percepcji w odbiorze świata i rzeczywistości. Od tej pory to człowiek i jego wewnętrzny ogląd był w centrum. Bóg stał się elementem naszego poznania, a nie bytem niezależnym. Konsekwencją tego było odejście od boskiego porządku i prawa Bożego na rzecz prawa określonego przez człowieka, to znaczy kreowanie prawa i rzeczywistości, w której Bóg może, ale nie musi być, bo wszak Bóg jest naszym wyobrażeniem. Pisze o tym Ojciec Święty Jan Paweł II w Pamięci i tożsamości: „Jaki jest korzeń tych ideologii postoświeceniowych? Odpowiedź jest jednoznaczna i prosta: dzieje się tak dlatego, że odrzucono Boga jako Stwórcę, a przez to źródło stanowienia o tym, co jest dobre, a co złe”.

Świat bez Boga

            Kolejnym przełomowym – i to już nie w domenie idei, lecz czynów – wydarzeniem była rewolucja francuska. Ideologicznie oparta na fundamentach oświeceniowych wytoczyła wojnę nie tylko monarchii, ale i Kościołowi katolickiemu, i religii katolickiej w ogóle. Palono kościoły i klasztory, mordowano duchownych. Niszczono, także w sferze ideologicznej, przejawy religijności i wiary. W którymś jednak momencie jeden z najbardziej intrygujących przywódców rewolucji, Luis Saint-Just, zwany „aniołem śmierci”, dostrzegł niebezpieczeństwo kryjące się w negowaniu wszystkiego, co duchowe. Jak możemy czytać w jego pismach, doszedł do wniosku, że lud pozbawiony bóstw i duchowego wymiaru dziczeje i staje się niedającym się opanować i podporządkować motłochem. Postanowił zatem przywrócić „jakąś” formę religijności. „Siłę wyższą”. W swoich Fragmentach o instytucjach republikańskich pisze: „lud francuski uznaje Byt Nadrzędny i nieśmiertelność duszy. Pierwszy dzień każdego miesiąca będzie poświęcony wieczności”. Tak więc w ślad za tym wprowadzono nowy kalendarz, a kościoły – te, których jeszcze nie zniszczono – przetworzono w Świątynie Rozumu. Francja wyznaczyła nową drogą, którą zaczęły podążać i inne kraje. Nie chodzi tylko o samo wcielenie modelu laickiego, ale o zastąpienie Boga bożkami, prawdziwej religii – przekonaniami, kapłanów – świeckimi guru.

            Rewolucja październikowa była zmodernizowaną realizacją tej koncepcji. Znów Kościół, chrześcijaństwo i Bóg okazali się wrogami dla nowego porządku społecznego. I ponownie też nie pozostawiono pustego miejsca. Wprowadzenie kultu jednostki sprawiło, że zamiast Boga obywatele zaczęli czcić Lenina, a później jeszcze bardziej Stalina. Sferę myśli wypełniły nowe pojęcia, których celem było podporządkowanie ludzi systemowi. Wprowadzono nowy system wartości.

            Podobnie działo się w Niemczech w przypadku ideologii nazistowskiej. I tam nie było miejsca dla Boga personalnego. Dlaczego? Bo wiara w istnienie takiego Boga zakłada podporządkowanie się Jego prawom i porządkowi. Tymczasem i Hitler, i Stalin, i inni reżimowi przywódcy chcieli wprowadzać nowy porządek społeczny, stawiający człowieka na miejscu Boga. Pozwalał on na dokonywanie eksterminacji na masową skalę, eliminowanie jednostek uznanych za nieprzydatne (czy to Żydów, homoseksualistów, Cyganów, Słowian, czy innych „wrogów ludu”).

            Jednocześnie w ślad za tym szła rewolucja językowa, odwracanie naturalnego porządku także w warstwie leksykalnej za pomocą eufemizmów czy nawet skrajnego odwracania znaczenia słów i pojęć. „Odbierz ludziom pierwotny sens słów, a otrzymasz właśnie ten stopień paraliżu psychicznego, którego dziś jesteśmy świadkami. To jest w swej prostocie tak genialne, jak to zrobił Pan Bóg, gdy chciał sparaliżować akcję zbuntowanych ludzi, budujących wieżę Babel: pomieszał im języki” – napisał przed laty Józef Mackiewicz. I dodał: „Słowa mają w komunizmie znaczenie odwrotne albo nie mają żadnego”. Podobne zjawisko dotyczyło, rzecz jasna, nazizmu.

Nowe znaczenia starych słów

            Upadek ideologii zła, komunizmu i nazizmu nie oznaczał powrotu do prawdziwych wartości i odstępstwa od chociażby zasady decydowania przez człowieka o życiu innego człowieka. Znów zacytuję Jana Pawła II: „Po upadku ustrojów zbudowanych na »ideologiach zła« wspomniane formy eksterminacji w tych krajach wprawdzie ustały, utrzymuje się jednak nadal legalna eksterminacja poczętych istnień ludzkich przed ich narodzeniem. Również i to jest eksterminacja zadecydowana przez demokratycznie wybrane parlamenty i postulowana w imię postępu społeczeństw i całej ludzkości”. Chodzi oczywiście przede wszystkim o aborcję, ale również eutanazję, a także pośrednio eksperymenty genetyczne.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| BOŻKI, EUROPA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...