Jako chrześcijanie jesteśmy ciągle w drodze. Prowadzeni przez Ducha Świętego spotykamy innych, z którymi mamy dzielić się doświadczeniem miłości Boga i przez to umacniać ich w wierze, abyśmy wszyscy mogli iść za wolą Bożą do samego końca.
Abraham, odpowiadając na Boże wezwanie, wyruszył z Ur chaldejskiego, z domu swego ojca, i rozpoczął wędrówkę, której głównym celem było odnajdywanie drogi wskazanej przez Boga i podążanie nią. W całej historii Narodu Wybranego droga była niezwykle wymownym symbolem. Czytamy np. o wyjściu z Egiptu i wędrówce do Ziemi Obiecanej, a Psalm 1 opisuje dwie drogi życia – sprawiedliwych i występnych.
Maryja, która wyrusza z pośpiechem do Elżbiety, by pomóc starszej kuzynce, symbolizuje cały Izrael, który zawsze jest w drodze do Boga. Matka Boża, będąc pierwszą spośród wierzących, reprezentuje także wszystkich, którzy w Kościele tak samo jak Ona podejmują wędrówkę wiary. W Niej widzimy konkretny przykład wiernego podążania drogą wskazaną przez Boga.
Prowadzeni przez Ducha Świętego…
W chwili nawiedzenia w Maryi, Elżbiecie, a nawet w dzieciach, które są jeszcze w łonach matek, działa Duch Święty. Działał On w czasie stwarzania świata, inspirował proroków i przygotowywał czasy mesjańskie, a gdy nadeszły, sprawił, że Elżbieta rozpoznała swego Pana w Dziecięciu Maryi i wydała okrzyk wdzięczności. To On sprawił, że Jan Chrzciciel już w łonie swej matki przeżył radość ze spotkania z Mesjaszem. To On prowadził Jezusa od narodzin aż po krzyż i to On namaścił Apostołów w dniu Pięćdziesiątnicy, zapoczątkowując nową historię świata. Bez pomocy Ducha Świętego nikt nie może powiedzieć, że Panem jest Jezus (zob. 1 Kor 12, 3). Maryja jest Przybytkiem Ducha Świętego, jest najlepszą Nauczycielką życia w Duchu Świętym, czyli słuchania Jego natchnień i wierności Bożym obietnicom. Jej związek z Trzecią Osobą Trójcy Przenajświętszej jest wzorem twórczej współpracy człowieka z Bogiem.
…aby spotykać innych…
Może zadziwić nas fakt, że Maryja po zwiastowaniu nie biegnie do świątyni, aby podziękować za dar wybrania i powołania, ale śpieszy do ludzi, by zanieść im radość Ducha Świętego i ofiarować swoją pomoc. Nawiedzenie rozpoczyna się od pozdrowienia Maryi skierowanego do Elżbiety. Nie było ono zwyczajnym pozdrowieniem, w którym ludzie Wschodu życzyli swoim przyjaciołom i znajomym pokoju oraz wszelkich innych Bożych darów, ale było pozdrowieniem mesjańskim. Elżbieta rozpoznała, że Maryja nosi w sobie wypełnienie obietnicy, że kończy się czas oczekiwania, że oto Pan nawiedza swój lud. Maryja i Elżbieta to dwie święte kobiety, które wiedzą, co jest prawdziwym błogosławieństwem. Ich spotkanie to także spotkanie dwojga świętych dzieci, które są błogosławieństwem dla swoich matek, dla nas i dla całego świata. Zachowanie Maryi i Elżbiety pokazuje nam, że pierwszym krokiem w naszej relacji z Bogiem jest nie tyle ofiarowanie Mu tego, co my dla Niego robimy, ale przyjęcie tego, co Bóg czyni dla nas. Zbyt wielu katolików myśli według schematu: muszę się modlić, chodzić na Mszę świętą, czytać Biblię, angażować się w służbę bliźnim. Tymczasem człowiek dojrzałej wiary myśli nie o tym, co musi zrobić dla Boga, ale najpierw dostrzega to, co Bóg uczynił dla niego, i przyjmuje ten dar, by potem na niego odpowiedzieć. Maryja potrafiła przyjąć ogromną miłość Boga i pozwoliła, aby ona Ją prowadziła.
Elżbieta podczas tego spotkania wypowiedziała znamienne słowa: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1, 45). Nie powiedziała: „Błogosławiona jesteś, bo widziałaś anioła” lub: „Błogosławiona jesteś, bo słyszałaś Bożego posłańca”. Słowa Elżbiety wyrażają błogosławieństwo, które jest wynikiem jej czystej wiary. Matka Jana Chrzciciela wypowiada pochwałę wiary Maryi. Czyni to jako ta, która w swoim łonie nosi dziecko poczęte mimo niewiary jego ojca Zachariasza, który niemy czeka na dowód wierności Boga.
W momencie spotkania Maryi z Elżbietą dokonuje się przedziwna wymiana darów i doświadczeń, a jest ona możliwa dzięki temu, że obie kobiety pozostawały w autentycznym dialogu z Bogiem i odpowiedziały wiarą na Jego niezwykłe łaski.
…i umacniać się w wierze
Nawiedzenie uczy nas, jak bardzo potrzebni są ci, którzy potrafią oddać siebie do dyspozycji Boga, tak jak to uczyniła Maryja, Służebnica Pańska, i w duchu tego oddania pójdą do bliźnich, gotowi spotkać ich, aby coś się w nich przemieniło. Jest wielu ochrzczonych, którym brakuje dojrzałej wiary. Więcej jest w nich z postawy Zachariasza niż Elżbiety czy Maryi. Potrzeba nam dzisiaj ludzi, którzy są gotowi, tak jak Maryja, w duchu służby nieść owoc swej wiary bliźnim, aby i w nich wzbudzić wiarę. Potrzebne jest świadectwo, które pomoże im pójść drogą wskazań ewangelicznych. Brakuje nam wiary, która uczy błogosławić Boga za Jego pomysły i przyjmować je jako dobre dla nas.
Miejscem, gdzie możemy się uczyć, jak mówić o Bogu i dawać świadectwo o Nim, są nasze spotkania, czyli tzw. zmianki. Nie mogą one stać się wyłącznie spotkaniami towarzyskimi, ale powinny być czasem dzielenia się swoją wiarą.
W piosence Maryjo, Matko mojego wezwania śpiewamy: „Bo tak jest z tymi, którzy z Ducha narodzili się, nikt nie wie, dokąd pójdą za wolą Twą”. Rozważanie wydarzeń z życia Maryi w kolejnych konferencjach formacyjnych ma nam pomóc całym sercem zasłuchać się w Słowo, aby je przyjąć i dzięki prowadzeniu Ducha Świętego wypełnić. Maryja ani w momencie zwiastowania, ani nawiedzenia nie wiedziała jeszcze, dokąd zaprowadzi Ją Boży plan, ale napełniona Duchem dała się prowadzić, bo wiedziała, komu zawierzyła.
Zadania na marzec:
1. Spotkam się z osobą, o której wiem, że jej wiara jest „uśpiona”, niedojrzała, aby podzielić się swoim doświadczeniem Boga i świadectwem Jego działania w moim życiu (może to być połączone z pomocą tej osobie).
2. Będę częściej modlić się do Ducha Świętego, aby w ten sposób bardziej otwierać się na Jego działanie i pozwolić, by On mnie prowadził.
3. Narodzenie Dziecięcia w stajni, ucieczka do Egiptu, towarzyszenie Synowi w czasie Drogi krzyżowej i agonii na krzyżu – czy rzeczywiście uznaję życie Maryi za najszczęśliwsze? Zastanowię się, co było źródłem Jej szczęścia i co jest źródłem mojej radości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.