O przyjaźniach w życiu kapłana i zakonnika opowiada ks. Maciej Szeszko SDS, duszpasterz Ruchu Młodzieży Salwatoriańskiej.
Czym z grona znajomych wyróżniają się przyjaciele?
To osoby, na które mogę liczyć w sytuacjach trudnych, ale też mogę do nich zadzwonić w zwyczajnych codziennych sprawach. Albo to oni dzwonią i pytają, co jest grane. Jak mówi już sama definicja przy-jaźni, przyjaciel to osoba, która współodczuwa, jest blisko mimo odległości.
Kiedy rodziły się Księdza przyjaźnie?
Są różne etapy życia. Z czasów szkolnych mam bratnie dusze – to ludzie z jednej miejscowości, z którymi nie tylko się uczyłem, ale spędzałem czas na boisku czy nad planszówkami, bo wtedy nie było komputerów. Kolejne grono przyjaciół znalazłem w seminarium a inną grupę w czasie mojej pięcioletniej pracy w parafii w Warszawie. Stanowią moje zaplecze. Nie… zaplecze to nie brzmi najlepiej.
Co Ksiądz ma na myśli mówiąc „zaplecze”?
Zawsze mogę na nich liczyć. Wracam skądś późno w nocy, dzwonię. Nie ma problemu, żebym zatrzymał się u kogoś o drugiej w nocy. To ludzie bardzo otwarci.
Ksiądz – jako duszpasterz młodzieży skupionej wokół salwatorianów w całej Polsce – musi być dość mobilny. Jak Ksiądz w takim układzie dba o przyjaźnie?
To specyficzny chichot Pana Boga, bo od trzech lat pracuję w apostolacie młodzieżowym, w którym sam rozwijałem swoją wiarę. To tam poznawałem salwatorianów a później wstąpiłem do zgromadzenia. Dziś korzystam także z doświadczenia wszystkich znajomych poznanych przed laty w Ruchu Młodzieży Salwatoriańskiej, a którzy dziś są w związkach małżeńskich i pozakładali swoje rodziny.
Organizacja różnych spotkań z młodzieżą, a co za tym idzie podróżowanie po całej Polsce, wbrew pozorom umożliwia spotkania z przyjaciółmi. Zawsze uda się wygospodarować jakąś chwilę, żeby kogoś odwiedzić. Poza tym głównie rozmawiamy telefonicznie.
Czym różnią się przyjaźnie między duchownymi a świeckimi?
Trudno to porównać. O zakonie mówi się, że to druga rodzina. Nie każdym doświadczeniem, które przeżywam jako zakonnik mogę podzielić się ze świeckimi. Niektóre mogą być dla nich zbyt trudne, obarczające. Z jednej strony jest zaufanie do tych ludzi, ale z drugiej jest troska o nich – mają swoje życie i swoje problemy. To jest największa różnica – tematy, które można poruszyć.
A o które przyjaźnie łatwiej dbać?
Ze współbraćmi spotykam się naturalnie w czasie różnych zakonnych uroczystości. Pozostałe spotkania trzeba specjalnie zaplanować, czyli włożyć więcej wysiłku, żeby z kimś się umówić i porozmawiać.
Przyjaźnie w zakonie są naturalne?
W moim przypadku było to dość naturalne. Praca na jednym froncie naprawdę mobilizuje. Wspólna praca i zaangażowanie; podzielanie tych samych obaw i trosk. A jeszcze, jak ktoś czuje bluesa, czyli jest bratnią duszą w pracy, a po pracy potrafimy dobrze wspólnie spędzać czas, to to niesamowicie łączy.
W takiej rozmowie nie może nie paść pytanie o możliwość przyjaźni między mężczyzną a kobietą.
Jest to możliwe przy jasno określonych granicach i ściśle przestrzeganych zasadach. Chociaż sytuacja jest specyficzna, bo mężczyzna i kobieta zawsze będą na siebie oddziaływać.
A kobiety z kapłanem?
To skomplikowana relacja. Nie zawsze jest to oczywiste i proste – wiele czynników składa się na to, żeby ta przyjaźń była sensowna, żeby nie pchać się w dwuznaczne sytuacje, żeby nie dawać cienia wątpliwości. Jest to możliwe, ale trzeba spełniać wiele warunków, żeby nie zniszczyć tego wszystkiego, co człowiek buduje poza tą jedną konkretna przyjaźnią. Nie bać się takich relacji, ale podchodzić do nich z głową i z pomysłem. Czynnik kobiecy w Kościele jest bardzo ważny. Trzeba słuchać kobiet, żeby nie przedstawiać wszystkiego tylko ze swojej, męskiej perspektywy.
Wśród Księdza przyjaciół są kobiety?
Przyjaźnie z kobietami pojawiają się w kontekście małżeństw. Zwłaszcza w czasie pracy w Warszawie często spotykałem się z małżonkami. Związek małżeński to jedność – przyjaźń z jedną stroną byłaby trochę dziwna. Oni dzielą się swoimi wspólnymi radościami i troskami.
A przyjaźnie z mężczyznami?
Cenię sobie męskie przyjaźnie. To jest konkret – wartość współodczuwania po męsku. W końcu różnimy się z kobietami pod kątem odbierania świata, odczuwaniem emocji. Przy czym nie oceniam drugiej strony.
A jak jest dziś z męską przyjaźnią?
Czas wirtualny nie przekłada się na spotkania w rzeczywistości. Wirtualny kontakt tylko podtrzymuje płomień przyjaźni. Bez realnego kontaktu trudno rozwijać przyjaźń, a dziś chyba trudniej o spotkania. Łatwiej nam z kimś pogadać na fejsie czy przez telefon. Każda relacja człowieka z człowiekiem wymaga odczuwania w pełni, a nie tylko werbalnego przekazu, który może nawet komunikować emocje. Mimo wszystko, to nie będę cały ja, nie będę przy kimś w budowaniu tej więzi.
Ksiądz tworzy młodym takie okazje do spotkań. Chętnie odpowiadają na te zaproszenia?
Udaje nam się zainteresować młodzież i wyciągnąć ją na wyjazdy, czasem nawet ekstremalne. Widząc powstawanie relacji przyjacielskich czy nawet miłosnych, zrodziła się myśl, żeby tegoroczne Forum Młodzieży Salwatoriańskiej poświęcić właśnie relacjom. Chcemy więcej o tym powiedzieć i mocniej przetrawić ten temat z młodymi. Hasło tegorocznego Forum to „Jesteś Boski”. Chcemy odkrywać wszystkie atrybuty, które Pan Bóg w nas zaszczepił albo przekazał nam stwarzając nas jako swój obraz. Także w kontekście budowania relacji damsko-męskich, żeby odkrywać to piękno w sobie nawzajem, cieszyć się nim. A dziś niestety często bardzo łatwo ludzie się ranią i to piękno niszczą. Ten obraz później przekłada się na wiarę. Widząc to wszystko stwierdziliśmy, że młodym potrzeba fundamentu na temat męskości, kobiecości i wzajemnych relacji, w perspektywie planowania związków na całe życie, czyli małżeństwa albo kapłaństwa.
Na koniec zapytam czy przyjaźnie się kończą?
Z naturalnych powodów znajomości, które mogły stać się przyjaźniami – wygasają. Mam na myśli zmianę miejsca zamieszkania, zmianę charakteru wykonywanej pracy, itp. Ale czasami po prostu nie dbamy o wspólne relacje. Czasami wynika to z szaleństwa dzisiejszego świata i zabiegania, które każdemu się udziela. To jest grzech przyjaźni.
Rozmawiał Przemysław Radzyński
Artykuł pochodzi z eSPe 6/2014. Całe czasopismo można za darmo pobrać ze strony: www.e-espe.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.