O wypaleniu

Życie Duchowe Lato/2014 Życie Duchowe Lato/2014

Każdy kryzys można potraktować jednak jako punkt wyjścia do budowania życia „od nowa”. Utrata pracy, zmiana miejsca zamieszkania, doznana krzywda, zdrada współmałżonka to oczywiście bardzo kryzysowe sytuacje, ale także one mogą stać się nowym początkiem. Warto na każdy kryzys patrzeć od strony pozytywnej, traktować go jako daną od Boga szansę. W życiu wszystko może być pożyteczne.

 

Czy głęboko wierzący człowiek może uniknąć kryzysu w życiu duchowym?

Nikt nie może uniknąć ludzkiego i duchowego kryzysu, jeśli chce wzrastać, ponieważ wzrasta się poprzez krzyż, walkę i zmaganie. Tylko przez wysiłek i pracę nad sobą można tworzyć jakąś nową rzeczywistość. Małe dziecko buduje sobie świat, ale kiedy dorasta i staje się nastolatkiem, nie przystaje on do nowej sytuacji, musi więc go zburzyć i zbudować nowy. Z kolei świat nastolatka nie przystaje do świata młodego człowieka, który zaczyna budować więzi narzeczeńskie, małżeńskie, rodzinne i zawodowe. Ponownie potrzebny jest wysiłek tworzenia nowej rzeczywistości.

Ludzkie życie to nieustanne budowanie i burzenie. Możemy powiedzieć za Koheletem: jest czas burzenia i czas budowania (Koh 3, 3). Tyle że burzymy nie po to, by niszczyć. Nasze burzenie winno być raczej swoistą rezygnacją z tego, co mniej doskonałe i na niższym poziomie, na rzecz tego, co bardziej doskonałe i na wyższym poziomie. Tę niemal potrzebę kryzysu w życiu ludzkim doskonale oddaje teoria dezintegracji pozytywnej Kazimierza Dąbrowskiego. Integrujemy pewien świat, pewną rzeczywistość, ale w określonym momencie musimy go opuścić i z elementów podobnych do wcześniejszych stworzyć coś nowego. Proces ten przypomina obumieranie ziarna, o którym mówi Jezus: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity (J 12, 24).

Oczywiście kryzys kryzysowi nierówny. Niektóre wynikają z naturalnego rozwoju człowieka, inne to skutek moralnego nieładu, wewnętrznego chaosu i nieuczciwości. Bywają też kryzysy spowodowane wyrządzoną krzywdą, załamaniem nerwowym czy chorobą psychiczną. Kryzys duchowy jest więc pojęciem bardzo rozległym i w konkretnej sytuacji trzeba rozeznać, jakie są jego przyczyny.

Każdy kryzys można potraktować jednak jako punkt wyjścia do budowania życia „od nowa”. Utrata pracy, zmiana miejsca zamieszkania, doznana krzywda, zdrada współmałżonka to oczywiście bardzo kryzysowe sytuacje, ale także one mogą stać się nowym początkiem. Warto na każdy kryzys patrzeć od strony pozytywnej, traktować go jako daną od Boga szansę. W życiu wszystko może być pożyteczne.

Czy niechęć do samego siebie i postrzeganie siebie jako kogoś najgorszego ze wszystkich to także przejaw pychy, koncentracji na sobie prowadzącej do zniechęcenia sobą i wypalenia?

To bardzo ważne pytanie. Jeśli odpowiemy na nie twierdząco i do wszystkich naszych ujemnych stron dołożymy jeszcze pychę, możemy w ten sposób wpaść w zupełny dołek. Dlatego w patrzeniu na siebie nie powinno się zaczynać od oskarżania się.

Niska samoocena, poczucie pogardy do siebie pojawiają się najczęściej u osób niekochanych, surowo osądzanych, odrzuconych i skrzywdzonych. Ludzie, których nikt nigdy bezinteresownie nie kochał, nie potrafią kochać, także siebie. W osobach surowo osądzanych, na przykład w dzieciach, którym ojciec i matka nieustannie powtarzają, że nic nie potrafią, rodzi się niechęć do siebie. Ludzie odrzuceni są przekonani, że na miłość i akceptację, również siebie samych, muszą sobie zasłużyć, spełniając określone warunki.

Dla postawy odrzucenia siebie charakterystyczna jest nieustanna autoobserwacja z domieszką podejrzliwości i porównywanie się z innymi. Sprzyja temu postawa rodziców, którzy bardzo często porównują swoje młodsze dzieci ze starszymi lub odwrotnie albo z dziećmi sąsiadów czy znajomych. Przeważnie wynikają z tego niesprawiedliwe, wręcz brutalne oceny, które powodują u dziecka negację samego siebie. Ważne, by zrezygnować ze śledzenia swoich wad i niedoskonałości, z badania, jak wypada się w porównaniu z innymi.

Niechęć do samego siebie może być przejawem pychy, jeśli wynika z próby zadowolenia swojego nienasyconego „ja”. W tej pogoni za nasyceniem swojego „ja” człowiek zapomina jednak, że nie pomoże mu w tym żaden sukces. Kariera, osiągnięcia, stopnie naukowe, bogactwa, konsumpcja nie doprowadzą do miłości siebie. Mądrej miłości siebie może przysłużyć się mądra przyjaźń z drugim człowiekiem oraz poczucie, że jest się przez kogoś szanowanym i kochanym. Jeśli człowiek czuje się kochany, łatwiej mu pokochać samego siebie. Stąd warto budować i szukać takich relacji, w których możemy być kochani i kochać bezinteresownie.

Trzeba jednak pamiętać, że doświadczenie ludzkiej miłości jest zawsze w jakiś sposób ograniczone. Dlatego ostatecznym źródłem doświadczenia miłości siebie samego jest miłość Boga: absolutna i bezwarunkowa. Warto zagłębić się w prawdę, że Bóg kocha mnie nie dlatego, że jestem dobry czy doskonały, ale dlatego że zostałem przez Niego stworzony, że jestem Jego dzieckiem. A jeśli Bóg mnie kocha, to ja nie mam prawa nie kochać siebie samego. Jeśli Bóg mnie przyjmuje, ja nie mogę siebie odrzucać. Jeśli Bóg mnie szanuje, ja także muszę się szanować. To doświadczenie wiary staje się ostatecznym i najpełniejszym źródłem autentycznej miłości siebie, która broni nas zarówno przed niechęcią do siebie, jak i przed odrzuceniem i wypaleniem.

Czy pustka egzystencjalna, zniechęcenie, depresja i rozpacz zawsze są winą człowieka? Czy także Pan Bóg może dopuścić na człowieka taki stan oschłości?

Pustka, zniechęcenie do życia czy rozpacz to niestety często konsekwencje stylu życia danej osoby, podejmowanych decyzji, zachowania, przeżytych doświadczeń, zaniedbania moralnego i duchowego. Ile w tym jest ludzkiej winy i odpowiedzialności, trudno oceniać. Najczęściej bowiem nasze działania wpływające na poczucie pustki czy zniechęcenie pozostają nieuświadomione. Rzeczywiście jednak życie chaotyczne, rozbite, niemoralne i wbrew swojemu sumieniu rodzi pustkę, a nieraz stan, który można określić jako depresyjny. Ale – jak mówiłem – to pewne konsekwencje, skutki. Trudno oceniać, ile w tym winy moralnej człowieka. Jeśli na przykład ktoś nie został wychowany w poczuciu konieczności przestrzegania zasad moralnych, czy można go za to winić?

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...