Żyć bez ręki, bez nogi, bez oka… Niemożliwe? A jednak. Choć przyjdzie to z trudem, to jednak jest to do wykonania. A bez duszy, bez serca, bez woli… Czy da się tak żyć? Czy bez relacji z Bogiem jesteśmy w stanie przeżyć? Odpowiedź jest bardziej skomplikowana.
Człowiek jest w stanie przeżyć wiele rzeczy i doświadczeń. Niektóre z nich mogą go osłabić, sprawić, że będzie się czuł kompletnie nieprzydatny, odrzucony przez innych. Defekty ciała z pewnością mają wielki, negatywny wpływ na życie człowieka. Dlaczego tak się dzieje? Być może dlatego, że są one tak bardzo widoczne dla innych ludzi. Często widząc człowieka kalekiego, przychodzą nam do głowy pytania: Dlaczego wygląda on tak, jak wygląda? Co musiało się stać? Dlaczego jego ciało nie wygląda normalnie? I są to pytania, od których nie jest wolny żaden człowiek. Ale czy równie często zadajemy sobie pytania: Dlaczego ktoś wewnętrznie wygląda tak, jak wygląda? Dlaczego jego zachowanie jest takie, a nie inne? A może jeszcze ściślej: Dlaczego ja w moim wnętrzu wyglądam tak, jak wyglądam?
Duchowe kalectwo
Często niestety za bardzo zwracamy uwagę na to, co zewnętrzne, zapominając o tym, co dzieje się wewnątrz. Zewnętrznie człowiek może być oszpecony, może być po amputacji kończyn, ale wewnętrznie może być rzeczywiście szczęśliwy, i odwrotnie – ciało może pozostawać w pełni sprawne, ale może się okazać, że to duch jest po amputacji. Brzmi dość dziwnie, ale taka może być prawda. Nasza dusza, choć jest to trudne do pojęcia, także może okazać się kaleką. I co bardziej przykre, my sami często na to kalectwo duchowe się zgadzamy, kiedy decydujemy się na porzucenie relacji z Bogiem. Wtedy nasza dusza przechodzi zabieg amputacji…
Bez energii
Nie potrafię się modlić… Ta moja modlitwa jest jakaś taka sucha… Podczas modlitwy tylko wypowiadam słowa, a nie potrafię się wewnętrznie do niej zmotywować, skupić… Ile tych i podobnych stwierdzeń słyszał każdy ksiądz. Choć czasami są one na wyrost, to jednak pokazują dobrze, jak człowiek wewnętrznie wygląda i co się z nim w środku dzieje. Każde takie zdanie niesie ze sobą konkretną informację, że nasz kontakt z Bogiem ulega osłabieniu i przygasa to, o co często z takim zapałem zabiegamy. Nie jest to jednak do końca dobre podejście. Ważne, że chcemy się modlić i podtrzymywać kontakt z Bogiem. Ważne, że staramy się wchodzić w dialog z Tym, który nas stworzył. Problem zacząłby się dopiero wtedy, kiedy sami zrezygnowalibyśmy z tego kontaktu. Tak naprawdę nasze kłopoty zaczynają się właśnie tam, gdzie kończy się nasza modlitwa, nasz kontakt z Bogiem. Problem zaczyna się, kiedy sami rezygnujemy z modlitwy, a nie kiedy przychodzi oschłość. To właśnie wtedy, gdy sami porzucamy modlitwę, dobrowolnie zaczynamy odcinać się od źródła naszej mocy – od Boga. Niestety za to zerwanie relacji ponosimy już odpowiedzialność. Stajemy się jak wtyczka wyciągnięta z kontaktu, zapominając, że o własnych siłach nie jesteśmy w stanie długo funkcjonować.
Wszyscy żyjemy po amputacji?
Każdy z nas jest dzieckiem swojego czasu. Każdemu z nas czegoś brakuje. Dzisiaj, niestety, wiele rzeczy może wpływać na pogorszenie naszej relacji z Bogiem, na odcięcie się od Niego. Telewizja czy Internet to te najczęściej wymieniane czynniki, które sprawiają, że dla Boga nie pozostaje już wiele miejsca w naszym życiu. Jednak zamiast zastanawiać się, jak bardzo nam one przeszkadzają, może warto byłoby dostrzec, jak można wykorzystać je na naszą korzyść. Pan Bóg stworzył nas jako bardzo dobrych i nigdy nie powinniśmy o tym zapominać. Grzech pojawił się dopiero później. Człowiek powinien więc nauczyć się panować nad wszystkimi stworzeniami i nie dopuścić, aby one zapanowały nad nim. Zawsze w pierwszym rzędzie powinniśmy szukać dobra w naszym otoczeniu, bo gdzie jest więcej dobra, tam naturalnie jest mniej zła. Pan Bóg, jeśli pozostajemy z Nim w łączności, nigdy nie postawi nas w sytuacji, z której nie moglibyśmy wyprowadzić dobra. Dlatego ta łączność z Nim jest tak ważna.
Zadbajmy więc o to, żeby nasz kontakt z Bogiem ciągle się rozwijał, wzrastał i żeby nikt z nas nie musiał kiedyś powiedzieć, że jego relacja z Bogiem została odcięta, amputowana i odrzucona z jego życia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.