Między zemstą a przebaczeniem

Wstań 2/2014 Wstań 2/2014

Ich małżeństwo trwało już pięć lat. Bóg dał im zdrowe, wspaniałe dzieci. Ich dom stawał się przystanią nie tylko dla krewnych czy bliskich przyjaciół, także wielu znajomych mogło zaznać w nim przyjaznej atmosfery ogniska domowego. Bóg nie poskąpił im również środków materialnych, więc mogli żyć spokojnie w poczuciu bezpieczeństwa. Większość z tych, którzy ich znali – tak mi się dzisiaj wydaje – sądzili, że nawet jeśli nie jest to rodzina idealna, to na pewno z mocnym kręgosłupem moralnym. Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy dowiedziałem się, że on ją zdradził…

 

Czas dojrzewania

Żona niczego się nie domyślała. Po pewnym czasie sprawa wyszła na jaw. Zabrała dzieci, wyprowadziła się do swojej matki, nie chciała wysłuchiwać tłumaczeń. Nie pomagało „przepraszam” ani kwiaty. Zaczęła nawet mówić o rozwodzie. Nie była w stanie zrozumieć, jak mógł jej to zrobić, i walczyła ze sobą. Raz pragnęła mu przebaczyć, by za chwilę chcieć go upokorzyć. W tym samym sercu cały splot sprzecznych uczuć. Zaczęły się ścierać: miłość i wzgarda wobec męża, żal z pretensjami i nadzieja na odnowę, chęć zemsty i pragnienie wybaczenia oraz zapomnienia doznanych urazów.

Trwała w tym stanie kilka tygodni. Decyzja dojrzewała powoli. Finał całej historii jest taki, że dziś, po kilku latach od tamtej chwili, są razem. Trudno jest mi określić, na ile i jak to wydarzenie wpłynęło na jakość ich obecnej miłości. Droga do pojednania była długa i mozolna. Wiem też, że tamta zdrada aż po dziś dzień pozostawiła bliznę w sercu zranionej kobiety, ale jak by nie było – miłość zwyciężyła. Są razem, dzieci mają ojca i matkę, pojawiło się nawet kolejne dziecko.

Już nigdy więcej nie przebaczę

Ileż takich dramatów na naszym świecie! Zdrady i rozwody, porzucone dzieci, zawód w przyjaźni, rozczarowania… Ileż powodów, by się zamknąć i przestać wierzyć w człowieka, który miał być moim bliźnim! Ileż takich historii w nas i obok nas!

Wydaje się po ludzku, że w niektórych sytuacjach najlepszym wyjściem byłby brak przebaczenia, obstawanie przy swoich racjach, odcięcie się od tego, który mnie zranił i coś we mnie zabił. Bo jak? Znowu pozwolić krzywdzicielowi na to samo? Jeszcze raz zaufać komuś, kto mnie zawiódł? Nie lepiej zerwać relacje i więcej już go nie oglądać? Może na pierwszy rzut oka taka postawa wydaje się lepsza. Zapewne będzie wtedy trochę świętego spokoju. Ale co z moim sercem? Przecież ono pozostaje, a w nim rana. Serce nie zapomni. Ono dobrze pamięta, że miała być miłość, a jej nie było, że miał być przyjacielem, a okazał się wrogiem. Bez wątpienia każde serce chce być kochane i samo chce kochać. Tego się akurat nie da ani zamazać, ani zagłuszyć. Można udawać, że przeżyję bez miłości. Ale jak długo? Da się tak żyć, by czekać na miłość, a samemu się od niej odwracać? Nie przebaczyć? I co potem?

Miecz obosieczny spirali zła

Może się tak wydarzyć w życiu, że pojawi się rozczarowanie, później brak przebaczenia, a potem na dokładkę brak pojednania, zacięcie się w sercu. Co wtedy? Czy będę wierzył w człowieka, jeśli zamknę się w sobie i nie zdobędę się na przebaczenie? Moje zamknięte serce i zaciśnięta pięść uderzą nie tyle w innych, ile najpierw we mnie, bo przecież wtedy ja tracę wiarę, że jest możliwe, by człowiek był człowiekiem. W taki sposób ginie miłość na świecie, bo serce (być może i moje) krok po kroku zrywa to, co łączy. Jeśli pragnę miłości, to czyż będzie jej więcej, gdy postanowię odwrócić się plecami do drugiego człowieka… To prawda, że mógł wyrządzić mi zło i mam prawo się od niego odwrócić. Jednak prawo miłości zaprasza mnie, by rozerwać ten łańcuch zła i zło dobrem zwyciężać.

Otóż to! Nie ma innej drogi, by przerwać spiralę zła na świecie, niż przebaczenie. Bo co czyni zemsta? Jeśli mamy jedną krzywdę, zemsta dokłada kolejną i tak mamy już dwie krzywdy. Gdy po tym znowu się ktoś będzie chciał zemścić, będziemy mieli już trzy krzywdy… a potem cztery i tak bez końca… Czy to jest droga do świata miłości? Czy to przerwie spiralę zła? Zło do zła, krzywda do krzywdy, zemsta do zemsty? Gdy będzie obowiązywać zasada „oko za oko i ząb za ząb”, to łańcuch zła nigdy nie ulegnie zerwaniu. Pojawią się kolejne obręcze w szeregu krzywd i spirala się powiększy… I tak bez końca. Zła nie da się zwyciężyć złem. Zło zwycięża się dobrem.

Z Ewangelią na poważnie

„Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13,35) – powiedział Jezus. I to ma być naszą wizytówką. A jeśli nie będziemy się wzajemnie miłowali, to kto w naszym świecie pozna, żeśmy Jego uczniami? „Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? (…) Czyż i poganie tego nie czynią?” (Mt 5,46-47). Co to za sztuka szanować tych, którzy nas szanują, i kochać tych, którzy nas kochają? To nic szczególnego. Łatwo się wtedy mówi: „Kocham cię”. To nie jest takie trudne, bo oddaję to, co sam dostałem. Trudniej za to powiedzieć „przepraszam” albo „wybaczam”. A przecież nie ma „kocham” bez „wybaczam”. Nie ma „kocham” bez „przepraszam”. Nie ma „kocham” bez „proszę o przebaczenie”. Co pozostanie w moim „kocham”, gdy tego zabraknie?

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...