„Idziesz przekonać drugiego człowieka, żeby został katolikiem? Nie, nie, nie! Idziesz z nim się spotkać, jest twoim bratem! I to wystarczy. Idź mu pomóc, a resztę zrobi Jezus, zrobi to Duch Święty”. Zadziwiające słowa papieża Franciszka! Pozornie stawiają wszystko na głowie.
Patrząc na sprawę bardziej z praktycznego punktu widzenia, wydaje mi się, że wyjście naprzeciw drugiego wyraża się przez przede wszystkim przez postawę zrozumienia dla skomplikowanego świata jego myśli, zaakceptowania zawiłości nagromadzonych w nim doświadczeń, uczuć, przeżyć, przemyśleń, grzechów i zranień. Właśnie tam wejść może tylko ten, kto najpierw sam wyjdzie z siebie, swojego wygodnego świata, swoich uprzedzeń wobec ludzi, w końcu ze swojego przekonania, że jest kimś od innych lepszym. Jest to spotkanie w tym, co papież określa mianem skrytości serca. „Ewangelizacja – pisze w adhortacji – jest istotnie związana z głoszeniem Ewangelii tym, którzy nie znają Jezusa Chrystusa lub zawsze Go odrzucali. Wielu z nich, ogarniętych tęsknotą za obliczem Boga, szuka Go w skrytości, również w krajach o starej tradycji chrześcijańskiej”.
Na czym polega więc ryzyko spotkania, które nosi w sobie sił? ewangelicznej przemiany? Jest to ryzyę ewangelicznej przemiany? Jest to ryzyko zaangażowania. I nie tyle chodzi o zaangażowanie zewnętrzne, poświęcenie czasu czy zajęcie się problemami osób, które odeszły, ile najpierw o współczujące spotkanie, które nie pozwala pozostać dla siebie nawzajem kimś obcym. Jeszcze bardziej dosłownie papież Franciszek wyjaśnia istotę tego spotkania w innych zadziwiających mnie słowach: „Ja czasem pytam różne osoby: «Czy pan daje jałmużnę?». Odpowiadają: «Tak, ojcze». «A kiedy pan daje jałmużnę, czy patrzy w oczy osobom, którym ją daje?». «Och nie wiem, nie zwracam na to uwagi». «No to pan ich nie spotyka. Pan rzucił jałmużnę i sobie poszedł. Kiedy pan daje jałmużnę, dotyka pan ręki czy rzuca monetę?». «Nie, rzucam monetę». «A więc go pan nie dotknął. A jeśli go nie dotknął, to go nie spotkał»”.
Dla papieża Franciszka istotą Ewangelii jest spotkanie człowieka z Bogiem i drugim człowiekiem. Spotkanie w miłości, która wymaga wyjścia z siebie, aby spotkać delikatne towarzyszenie „Ty” Boga i „ty” drugiego człowieka. Wierzymy przecież, że Chrystus jest objawieniem Boga, który wychodzi z „wygodnego” nieba, aby spotkać grzesznego człowieka. „Umiłował nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami” – zapisał św. Jan w Nowym Testamencie. To więc, co moim zdaniem pogłębia dokument w rozumieniu ewangelizacji, to wyjaśnienie prawdy, że obok konieczności uproszczenia treści przekazu wiary, co odnosi się do głoszenia kerygmatu, potrzebne jest uczenie się wrażliwości adekwatnej do najgłębszej zawartości tego przesłania. Innymi słowami ujął to wcześniej papież Benedykt XVI, który napisał: „Punktem centralnym i ostatecznym ewangelizacji jest Jezus Chrystus, Syn Boży, natomiast krzyż jest w pełnym tego słowa sensie znakiem wyróżniającym tego, który głosi Ewangelię: znakiem miłości i pokoju, wezwaniem do nawrócenia i pojednania”. To więc, co dla mnie nie było tak oczywiste w odniesieniu do potocznego rozumienia ewangelizacji, jest jej wyjaśnienie w kontekście potrójnego zestawienia słów: „wyjście” z „wygody” na „spotkanie”. Stąd wniosek, że nasze duszpasterstwa staną się miejscami nowej ewangelizacji według modelu Franciszka nie tylko przez odnowione metody głoszenia, ale przede wszystkim przez pogłębioną wrażliwość na konkretne relacje, którą papież nazywa krótko „kulturą spotkania”.
Ewangelizacja jest istotnie związana z głoszeniem Ewangelii tym, którzy nie znają Jezusa Chrystusa lub zawsze Go odrzucali. Wielu z nich, ogarniętych tęsknotą za obliczem Boga, szuka Go w skrytości, również w krajach o starej tradycji chrześcijańskiej papież Franciszek
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.