Dzisiaj w muzyce rozrywkowej „miłość” została skomercjalizowana i poddana wszelkim możliwym przeróbkom. „Miłość” kojarzy się z seksem, a nie z uczuciem pochodzącym jako dar od Boga. „Miłość” kojarzy się także z sukcesem, młodością, pieniądzem, jako „miłość” własna – wystąpienie przeciw przykazaniu miłości Boga i bliźniego. „Miłość” będąca gloryfikacją egoizmu, promocją wcielania w życie marzeń i planów w kontekście tylko własnego rozwoju.
„Nawrócenie” na marihuanę
Skomercjalizowanie „miłości” w muzycznym showbiznesie nosi znamiona diabelskiego paktu. W 2001 roku zostało „wypuszczone” na rynek wydawnictwo quasi muzyczne „Snoop Dogg’s Doggystyle”, będące w rzeczywistości filmem dla dorosłych. Jako ścieżkę dźwiękową, obok jęków, wykorzystano muzykę Snoop Dogga, który na dodatek osobiście wziął udział w kręconych scenach, stylizując je na muzyczne klipy. Nie rozbierał się jednak przed kamerą, ani nie brał udziału w aktach. Towarzyszył im. Sceny były kręcone w domu rapera w Claremont, w Kalifornii. Był to businessowy ruch mający na celu fuzję muzyki rap z magazynem dla dorosłych „Hustler” Larrego Flynta. Okazał się finansowym sukcesem. Także inni raperzy ochoczo włączyli się do akcji „sprzedając” muzykę rap. Niestety jednocześnie ją degenerując w dużym stopniu pod kątem zwykłej pornografizacji. Rap nigdy grzeczny nie był, unikał jednak prostego zestawienia z tanią erotyką, co niestety zmieniło się właśnie od czasu wkroczenia Snoop Dogga.
Calvin Cordozar Broadus Junior znany do niedawna także jako Snoop Dogg był gwiazdą Orange Warsaw Festival, który odbył się w czerwcu 2014 roku na Stadionie Narodowym. Wykonawca reklamowany był podczas tego muzycznego wydarzenia m.in. jako producent filmów dla dorosłych. W taki sposób następuje powolne i systematyczne osłabianie wrażliwości na nieprawość nie tylko młodocianych fanów muzyki, ale przede wszystkim uśpienie czujności ich rodziców. Skoro poważane media promują pornografię jako artyzm, to raper nie może stanowić duchowego zagrożenia…
Snoop Dogg zapragnął ostatnio odciąć się od swojej przeszłości i ogłosił nawrócenie na… rastafarianizm jako Snoop Lion, nowe wcielenie Boba Marleya. Oficjalnie dotychczasową seksualizację zastąpił narkomanią, paleniem marihuany (co czynił już od dłuższego czasu, lobbuje za legalizacją tego narkotyku). Choć przemiana duchowa nosi znamiona biznesowego działania, zmiana w Snoop Liona została w muzycznym świecie zaakceptowana, a nawet część muzycznego środowiska reggae z Jamajki przyjęła ją z radością. Nic dziwnego, gdyż dzięki temu można będzie dobrze zarobić. Wizyta Snoop Liona na Jamajce była ożywcza finansowo. A przesłanie Boba Marleya? Stało się narzędziem w napędzającej rodzimy biznes machinie. Lion zyskał w swojej przemianie poważnego orędownika, który otworzył mu wiele drzwi na Jamajce – Rohana Marleya, syna Boba Marleya, ambasadora marki House of Marley. Pojawił się ponownie bożek mamony, tak jak w przypadku produkcji filmów dla dorosłych. Zresztą w ostatnich teledyskach „duchowego ozdrowieńca” jest na tyle dużo erotyki, że naiwnie można mówić o przemianie. Trudno nie zauważyć, że bez wyrzeczenia się swojej przeszłości, z ciągłym „upalaniem się ziołem”, Snoopy Lion jest mało wiarygodny. Natomiast nawrócenie jest nietrafionym zwrotem, gdyż rastafarianizm nie jest wyznaniem, ani religią. Muzyk nadal promuje zafałszowany obraz „miłości”, który niezwykle mocno jest wchłaniany przez młode pokolenie wychowane na telewizjach MTV i VIVA. Ostania jego produkcja „Bush” (ponownie pod szyldem Snoop Dogg) z odnoszącym olbrzymie sukcesy Pharrellem Williamsem, zrealizowana jest w narkotycznym stylu Dogga, a utwór promujący album „Peaches N Cream” jest w każdej warstwie (muzycznej, tekstowej i teledyskowej) przepełniony odniesieniami do seksu.
***
W kontekście wynaturzeń i deprawacji płynącej z mediów, podpartej autorytetami, tak niezwykle ważne jest oddziaływanie rodziny, która jako podstawowa wspólnota Kościoła przekazuje od narodzin człowiekowi podstawową prawdę o nim, że JEST Z MIŁOŚCI. Tak agresywnej fali antywartości, podpartych kapitałem muzycznych oligarchów, nie może się oprzeć tylko społeczna niezgoda na nie. Potrzeba modlitwy. Wielu z artystów, którzy przedstawiają wypaczony obraz „miłości”, przeszło w swoim dzieciństwie poważną traumę, która spowodowała, że zamknęli się na działanie Boże i w konsekwencji nawet nie udźwignęli tego ciężaru, jak Kurt Cobain z Nirvany, czy Ian Curtis z Joy Division, przekazując swoim fanom w spadku depresję i nihilizm oraz niewiarę w „miłość”. Doświadczyli deprawacji, fałszywej pobożności, rozwodu rodziców, ich odrzucenia, a zwłaszcza zachwiania roli ojca. Dlatego tak niezwykle ważne jest, by rodzice, a przede wszystkim ojcowie błogosławili każdego dnia swoim dzieciom, a dzieci rodzicom. By błogosławieństwo promieniowało w rodzinie wzajemną miłością – Bożą miłością.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.