Fascynacja radykalnym islamem dotyczy coraz częściej rodowitych Europejczyków: młodych, wykształconych, z wielkich miast.
Główną tubą propagandową islamistów są jednak media społecznościowe: Facebook, YouTube, Twitter, na których zamieszczają pogadanki radykalnych imamów, a także prowadzą zakamuflowany werbunek. Dżihad, wojna na Bliskim Wschodzie, a także pokazowe egzekucje „niewiernych” przedstawiane są za pośrednictwem perfekcyjnie zmontowanych filmach propagandowych, jakich nie powstydziliby się najwybitniejsi spece od reklamy. Niemiecki kontrwywiad mówi wprost o „wysoce profesjonalnej aktywności w mediach” Państwa Islamskiego. „Bestialskie obrazy wykorzystuje się jako element wojny psychologicznej. Walka z cyberdżihadem należy do głównych obowiązków BfV” – oświadczył Hans-Georg Maaßen, dodając, że internet stał się dla radykalnych islamistów przedłużeniem „walki z niewiernymi”.
Stacja końcowa: zamach
Prędzej czy później nastroje wśród świeżo upieczonych salafitów zaczynają ulegać stopniowej radykalizacji. Część z nich chwyta za broń. Jak podał niemiecki tygodnik „Welt am Sonntag”, powołując się na rządowych ekspertów, przynajmniej co piąty Niemiec, który zdecydował się na wyjazd na Bliski Wschód, aby tam prowadzić dżihad, miał kontakty właśnie z salafitami, które rozpoczęły się od otrzymania bezpłatnego egzemplarza Koranu. Natomiast Federalny Urząd Ochrony Konstytucji szacuje, że na ogarnięte walkami terytoria Syrii i Iraku wyjechało z Niemiec co najmniej 680 osób, z czego około 85 poniosło śmierć. Wśród nich był m.in. Philip Bergner student z Dinslaken w Nadrenii-Westfalii, który dokonał samobójczego zamachu w pobliżu Mosulu, zabijając 20 ludzi.
BFV podaje także, że statystycznie co trzeci z dżihadystów wraca do Niemiec. Część z nich rozczarowana wojennymi przeżyciami odsuwa się od dżihadu, a niekiedy w ogóle od islamu, zamiary reszty pozostają jednak nieznane. „Jest możliwe, że są też gotowi, by tu, w Niemczech, dokonywać ciężkich, wręcz najcięższych przestępstw” – ostrzegł szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji Hans-Georg Maaßen. Zdaniem BFV istnieją zresztą uzasadnione obawy, że radykalni islamiści chcą założyć własne państwo na terytorium Niemiec. Ich celem ma być – jak podaje Deutsche Welle – „całkowite przekształcenie państwa, porządku prawnego i społecznego w RFN i wprowadzenie na to miejsce <<Państwa Bożego>>, w którym konstytucja by nie obowiązywała”.
W ciągu kilku miesięcy tego roku w Niemczech zanotowano co najmniej kilkanaście sygnałów o możliwych zamachach terrorystycznych. Część z nich udaremniono dosłownie w ostatnim momencie. Tak było m.in. kilkanaście dni temu w Oberursel pod Frankfurtem, gdzie policja aresztowała 35-letniego Niemca pochodzącego z Turcji oraz jego żonę – Turczynkę. Mężczyzna od dawna był podejrzewany o związki ze środowiskiem niemieckich salafitów. W ich domu znaleziono uzbrojoną bombę oraz broń i amunicję. Z tego powodu władze kraju związkowego Hesja odwołały nawet wyścig kolarzy we Frankfurcie nad Menem.
Sen z powiek niemieckim służbom specjalnym spędza również działalność rozmaitych antyislamskich ruchów, w rodzaju saksońskiej PEGIDY, które rosną w siłę niemal tak samo szybko jak szeregi islamistów. To zaś stwarza pole całkiem realnego otwartego konfliktu i eskalacji napięć, a przecież tak naprawdę dokładnie właśnie o to chodzi dżihadystom: o doprowadzić do polaryzacji nastrojów w społeczeństwie, wzajemnej nieufności, a w końcu do wybuchu otwartej nienawiści.
Niemieccy eksperci wskazują, ze jedynym sposobem zapobiegania temu zjawisku – oprócz prewencyjnych działań policyjnych – jest solidna edukacja w szkołach i w społeczeństwie na temat tego, czym tak naprawdę jest islam, na czym polega jego salaficka radykalna odmiana i do jakich aberracji może ona prowadzić. Zdaniem Floriana Endersa z Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców, coraz częściej można bowiem stwierdzić, że „osoby, które skłaniają się ku salafizmowi, mają niewielką wiedzę i doświadczenie w tym zakresie”. Jest to droga żmudna, niełatwa, niedająca bynajmniej żadnych gwarancji skuteczności, ale na dłuższą metę chyba naprawdę jedyna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.