Z teologiem Elżbietą Wiater, patrologiem Henrykiem Pietrasem SJ oraz poetą i publicystą Wacławem Oszajcą SJ rozmawia Jacek Siepsiak SJ
Elżbieta Wiater: Ale może Go bez końca poznawać.
Henryk Pietras SJ: To się zgadza. Rzecz więc idzie sinusoidalnie.
Wacław Oszajca SJ: Jeśli już mówimy o tamtym świecie, o którym lepiej milczeć, to można by opisywać go za pomocą sztuki. Weźmy na przykład obraz Jacka Malczewskiego Zmartwychwstanie. Przedstawia kobietę trzymającą w dłoniach dwie kryształowe półkule, z których wylatują biało-niebieskie motyle. W rozwoju gatunkowym motyla mamy gąsienicę – mało ciekawe zwierzę. Później następuje niby śmierć, bo wydaje się, że kokon to coś martwego. Naraz ów kokon pęka i wylatuje z niego motyl. Czy są jakieś powiązania między gąsienicą a motylem? Praktycznie rzecz biorąc, nie ma żadnych. I tylko w ten sposób można powiedzieć coś sensownego o tym, co nazywamy niebem, zmartwychwstaniem, życiem po śmierci…
Mamy problem natury językowej, bo używając ograniczonego języka, chcemy mówić o czymś, co jest nieograniczone.
Wacław Oszajca SJ: To nie jest kwestia tylko języka, ale także naszej mentalności. Ponownie odwołam się do Leszka Kołakowskiego, który mówił, że ludzie już dawno dali sobie spokój z oświeceniem i scjentyzmem, natomiast w Kościele oświecenie ma się świetnie. Dawno już zapomnieliśmy o światopoglądzie naukowym, ale ciągle jeszcze próbujemy podchodzić tą metodą do spraw wiary i nic nam z tego nie wychodzi. Trzeba by wreszcie dowartościować pytania i problemy, na które sama nauka nie odpowie. Nawiązując do słów Papieża Franciszka, warto przyznać prawa ludzkim marzeniom, a nie tylko twierdzeniom matematycznym.
Jak mówić o Zmartwychwstaniu? Czy to w ogóle możliwe? Wiele mówi się o doczesnym wymiarze chrześcijaństwa. Na przykład Wielki Post jest w kulturze szeroko obecny, na różnych jej poziomach. Zmartwychwstanie już mniej.
Henryk Pietras SJ: Tego się po prostu nie da opisać, namalować. Jedyne, co możemy namalować, to zmartwychwstałego Jezusa. Natomiast post, a zwłaszcza jego walkę z karnawałem, możemy malować do woli.
Elżbieta Wiater: Problem ten doskonale pokazują też kościelne pieśni. W śpiewnikach mamy wiele stron z pięknymi starymi pieśniami pasyjnymi, gorzej z pieśniami poświęconymi Zmartwychwstaniu. Jest tak dlatego, że łatwiej nam uchwycić cierpienie. Ono jest bardziej materialne, bo jest fizyczne. W tym sensie Zmartwychwstanie jest czymś nieuchwytnym. To temat trudny.
Wacław Oszajca SJ: Ale Zmartwychwstanie jest – jakby to ująć – środkiem do celu, a nie celem. Istotą tego wydarzenia związanego z Chrystusem jest to, że On przeżył śmierć, że On żyje.
Henryk Pietras SJ: Zmartwychwstanie w takim ujęciu jest aktem, a nie rzeczywistością.
Wacław Oszajca SJ: To ujawnienie innej prawdy o śmierci. Dlatego wolę mówić o śmierci jako o fragmencie życia, a nie jak o pewnej przerwie.
Henryk Pietras SJ: Przerwa nie – życie i śmierć to jak awers i rewers.
Wacław Oszajca SJ: Nie tyle poczęcie, co narodzenie. Tu bym szukał analogii: zmienia się sposób istnienia, zmienia się sposób bytowania, który sprawia, że czas i przestrzeń już mnie nie ograniczają.
Elżbieta Wiater: Jeśli po zmartwychwstaniu odzyskamy ciało, to będziemy przestrzenni.
Wacław Oszajca SJ: Myślę, że nie potrzebujemy odzyskiwać ciała.
Elżbieta Wiater: Zmartwychwstanie polega jednak na tym, że zmartwychwstaje ciało.
Wacław Oszajca SJ: Węgierski teolog László Boros mówi, że moment śmierci jest momentem zmartwychwstania. I nie wiem, czy tego nie znajdziemy w Biblii. Jest taki fragment, z którym nie radzą sobie egzegeci. Mówi on, że w momencie, w którym Jezus umierał na krzyżu, otworzyły się groby…
Henryk Pietras SJ: To w Ewangelii św. Mateusza. Jest to powiedziane jasno i klarownie, a Jezus jest przecież pierwszym spośród umarłych. Groby się otwierają, wychodzą z nich umarli i obecni tam ludzie widzą świętych[1]. W momencie śmierci Jezusa jest zmartwychwstanie. Nie wiem tylko, do czego była Ewangelistom potrzebna katecheza o pustym grobie. Zamiast o Zmartwychwstaniu mówią o pustym grobie.
Elżbieta Wiater: Może po prostu opisywali zaistniały fakt. Poza tym nikt nie był świadkiem Zmartwychwstania, więc pusty grób to była jedyna rzecz, o której mogli opowiedzieć.
Wacław Oszajca SJ: Świętego Pawła natomiast w ogóle nie interesuje, czy grób był pusty, czy nie. Karl Rahner SJ twierdzi, że wszystkie te barwne opisy – pusty grób, wędrówki kobiet itd. – były potrzebne po to, by w jakiś sposób przedstawić fakt, że Chrystus żyje, że nie ma takiej mocy, która byłaby w stanie eksmitować Go z tej rzeczywistości, ponieważ stoi za nim Pan Bóg. Przyznam, że to mi odpowiada.
Elżbieta Wiater: Jezus po Zmartwychwstaniu się objawia, w związku z czym Ewangeliści nie musieli chyba używać argumentu pustego grobu. Opowieść o św. Tomaszu, do którego Jezus zwraca się ze słowami: Włóż rękę do mego boku[2], jest bardzo sugestywna.
Wacław Oszajca SJ: Dla mnie najważniejsza jest w niej puenta: Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli[3]. Wniosek jest taki: szczęśliwi są ci, którzy nie potrzebują znaków i objawień, ponieważ rzecz się rozgrywa na innej płaszczyźnie.
Elżbieta Wiater: Jezus ukazujący św. Tomaszowi swoje rany podkreśla jednak materialność tego opisu.
Henryk Pietras SJ: Tylko że Pan Jezus po Zmartwychwstaniu miał rany jedynie w scenie ze św. Tomaszem. Kiedy ukazał się Marii Magdalenie, nie ma o nich mowy. Maria Magdalena nie poznała Jezusa, wzięła Go za ogrodnika. Podobnie uczniowie idący do Emaus nie rozpoznali Go po ranach, tylko po łamaniu chleba. Oczywiście Pan Jezus mógł w sposób prestidigitatorski zmienić ich postrzeganie. Czy jednak Pan Jezus po Zmartwychwstaniu nie wyglądał tak, jak chciał? Jak chciał mieć rany, to je miał, a jak nie chciał, to nie miał. Dla mnie najważniejsza jest tu pełna wolność, pełne panowanie nad własnym ciałem. Po zmartwychwstaniu każdy będzie miał takie ciało, jakie zechce. W niebie każdy będzie wyglądał tak ładnie, jak będzie chciał. Nie wiem, jak będzie w piekle. Natomiast wracając do pustego grobu. Niewykluczone, że w Kościele pierwotnym pierwszą rzeczą, jaką po chrzcie w Wigilię Paschalną robili nowo ochrzczeni, było odwiedzenie grobu Jezusa. Kto wie, być może towarzyszył temu jakiś ryt. Byłoby to symboliczne podkreślenie tego, że oto ja także wychodzę z tego, co było moim grobem.
Wacław Oszajca SJ: Przecież w Biblii mamy pojęcie śmierci nie tylko w sensie fizycznym. Mowa jest także o śmierci dla grzechu i o tym, że grzech jest śmiercią.
Henryk Pietras SJ: A chrzest odrodzeniem i ożywieniem.
Elżbieta Wiater: Nawiedzenie grobu jest dziś obecne w Kościele w rycie chrztu dorosłych. W Wigilię Paschalną nowo ochrzczeni idą w procesji do Grobu Pańskiego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.