Nie mogliśmy powstrzymywać kapłana, by przestał głosić Ewangelię. A ks. Popiełuszko zajmował się właśnie jej głoszeniem. Całe jego nauczanie wypływało z Ewangelii. Nie wiem, by coś innego czynił poza modlitwą i przepowiadaniem słowa Bożego. Niedziela, 21 października 2007
– Księże Prymasie, ale przecież gdyby nie ta męczeńska śmierć, gdyby ks. Jerzy się uratował, nie byłby teraz sługą Bożym.
– Tak, jeżeli ks. Popiełuszko zostanie beatyfikowany, to znaczy, że Pan Bóg tak chciał.
– Czy te złożone sprawy odda powstający teraz film „Popiełuszko”, z którym Ksiądz Prymas miał możność się zetknąć w czasie jego realizacji?
– Nie wiem, czy uda się oddać te wszystkie niuanse, ale chciałbym, aby się udało, aby ta sprawa przeszła do historii w prawdziwym świetle. Dlatego zresztą zdecydowałem się wziąć udział w tym filmie.
– To będzie hit: Prymas Polski w jednej z głównych ról w filmie „Popiełuszko”!
– Mnie to niczego nie ujmuje. Jest to powtórzenie rzeczywistych zdarzeń, artystyczne ujęcie przeszłości, która miała miejsce, którą przeżywałem. Skoro ojcowie paulini mogą zagrać siebie w sytuacjach, w których przed wieloma laty uczestniczyli, czy podobnie inne osoby, na przykład pani Maja Komorowska, to dlaczego ja miałbym się nie zgodzić na odtworzenie tamtych czasów na planie, stawiając siebie w sytuacji, która miała miejsce. Musiałem zatem zachowywać się jak aktor, uczyłem się roli, byłem poddany charakteryzacji…
– Jaka scena była najtrudniejsza do zagrania?
– Chyba rozmowa z ks. Popiełuszką w warszawskim seminarium, podczas której ostrzegałem go, prosiłem, by był ostrożniejszy. W tej scenie może odszedłem nieco od tekstu scenariusza, bo usiłowałem odtworzyć ją tak, jak to zostało w mojej pamięci. Reżyser w tym pomagał.
– W tej rozmowie ks. Jerzy czuł się niezrozumiany, jak zanotował w swoich „Zapiskach”.
– Rzeczywiście, z tego spotkania ks. Popiełuszko odnotował bardzo przykre słowa. Są one dla mnie krzywdzące. Staram się jednak wytłumaczyć psychologicznie reakcję bardzo ważnego kapłana, do którego Wałęsa zwracał się per „ty”. Był czas, że ks. Popiełuszko czuł się kimś wyjątkowym. „Przecież to mnie słuchają, mnie oczekują w konfesjonale, ja im mówię” – przekonywał. A ja odpowiadałem: „Wdzięczny jestem za Twoją gorliwość, ale pamiętaj, że mamy więcej kapłanów gorliwych, nauczających, spowiadających”. Rozmowa spełniła jednak swoją rolę, bo potem wszystko wróciło do normy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.