Mistrzowie życia duchowego podkreślali, że poznanie siebie jest podstawą życia duchowego i zajmuje pierwsze miejsce w dążeniu do Boga. Bo poznanie siebie to klucz do pokory, a pokora to fundament życia duchowego. Dobre poznanie siebie zawiera kilka cech. Niedziela, 24 luty 2008
To napięcie zostało opisane także przez psychologię. Mówi ona, że w strukturze ludzkiej osobowości można wyróżnić dwa obszary: „ja” idealne i „ja” realne.
„Ja” realne pokazuje, kim rzeczywiście i naprawdę jestem tu i teraz. Natomiast „ja” idealne wskazuje na to, kim chciałbym być. Między „ja” idealnym, a „ja” realnym istnieje napięcie, które towarzyszy nam przez całe życie. Jednocześnie z jednej strony pragniemy być wspaniali, dobrzy, idealni, a z drugiej – dążymy do zaspokojenia swoich zmysłowych pragnień i tego wszystkiego, co materialne. Powstaje konflikt, napięcie, które nieustannie nam towarzyszy. Nie wszyscy potrafią to napięcie wytrzymać. Stosują różne sztuczki i mechanizmy obronne, żeby od tego napięcia uciec.
Najłatwiej rozwiązać konflikt, eliminując jedną ze skonfliktowanych stron. Niektórzy więc eliminują świat ideałów („ja” idealne). Mówią, że nie warto dążyć do ideałów, bo nikomu się to jeszcze nie udało. Chętnie wskazują na ludzką grzeszność, potępiają, krytykują, osądzają. A nawet brutalnie atakują instytucje (np. Kościół), które dużo o ideałach mówią.
Inni, przeciwnie – eliminują świat konkretnej rzeczywistości („ja” realne). Uciekają w świat ideałów, nierealnych oczekiwań, których i tak nie są w stanie wcielić w życie.
A jeszcze inni wpadają ze skrajności w skrajność. Świeżo poślubiony mąż np. może idealizować swoją żonę. Uważać ją za wspaniałą pod każdym względem, niemalże bezgrzeszną, bez słabości i wad. Życie małżeńskie wydaje mu się sielanką, czymś prostym, dającym nieustające szczęście. W miarę upływu czasu taki mąż jest odzierany z tych złudzeń. Odkrywa, że żona ma wiele wad, a i małżeństwo bardziej przypomina ciężką harówkę niż sielankę. Wpada wtedy w drugą skrajność – na poziom „ja” realnego. Uważa, że nie da się realizować ideałów małżeńskich, a porozumienie ze „złą” żoną jest niemożliwe. Wpada wtedy w zgorzknienie, cynizm. A w konsekwencji opuszcza żonę, nie mogąc znieść napięcia, które w oczywisty sposób pojawiło się w życiu jego małżeństwa. Zabrakło realistycznego spojrzenia na siebie, poznania siebie.
Może to właśnie jest przyczyną wielu odejść, rezygnacji, zdrad. Także odejść z kapłaństwa, a nawet z Kościoła.
Napięcie między ideałami a rzeczywistością może być szansą, a nawet koniecznym warunkiem duchowego wzrostu i rozwoju. Bo jako osoby cielesne, nosimy w sobie powołanie, aby kroczyć do Boga właśnie po drodze wewnętrznego napięcia. Rezygnacja z tej drogi jest chęcią pójścia własnymi ścieżkami, na pozór łatwiejszymi. Doświadczenie napięcia nie pozwala nam na duchowy letarg, przypomina, że jest ku czemu dążyć. Czeka na nas nowa rzeczywistość, bo jesteśmy stworzeni dla nieskończoności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.