Pomysł narodził się po rodzinnej tragedii. – Na krótko przed przeprowadzką do nowo wybudowanego domu w wypadku samochodowym zginęła moja żona – mówi prezes Fundacji Stanisław Kowalski. – Zostałem z dwójką dzieci, które wolały mieszkać w dawnym mieszkaniu, pełnym jeszcze obecności matki. Niedziela, 5 października 2008
Każdego dnia przybywa podopiecznych. W sierpniu było ich blisko 6 tys. Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” jest największą w Polsce wśród fundacji pomagających chorym dzieciom.
Miała to być mała fundacja pomagająca kilku placówkom i dzieciom, których rodzice zginęli w wypadkach. Pomysł narodził się po rodzinnej tragedii. – Na krótko przed przeprowadzką do nowo wybudowanego domu w wypadku samochodowym zginęła moja żona – mówi prezes Fundacji Stanisław Kowalski. – Zostałem z dwójką dzieci, które wolały mieszkać w dawnym mieszkaniu, pełnym jeszcze obecności matki. Córka podsunęła myśl, aby nowy dom służył innym. Ustaliliśmy, że przeznaczymy go na siedzibę Fundacji.
Wkrótce po jej zarejestrowaniu powstał plan, aby objąć pomocą kilka placówek o profilu dziecięcym. Drugą częścią pomysłu było ogłoszenie w prasie o pomocy udzielanej dzieciom, których rodzice zginęli w wypadkach.
– W odpowiedzi otrzymałem tylko dwa takie listy, ale nieoczekiwanie zaczęły napływać prośby o pomoc od rodziców dzieci z porażeniem mózgowym – mówi prezes Kowalski. – Niewiele wiedziałem o tej chorobie i nie czułem się przygotowany do tego rodzaju działalności, ale zorientowałem się, że jest to poważne zadanie. Pomyślałem też, że jeżeli w pewnym momencie życia Pan Bóg postawił je na mojej drodze, to od niego nie ucieknę. Po długich przygotowaniach opracowałem Program „Zdążyć z Pomocą”, nad którym patronat objął prof. Zbigniew Religa. Było to w 1998 r. W najśmielszych planach nie przewidywaliśmy wtedy, że Fundacja tak się rozwinie.
W pierwszym roku Fundacja objęła opieką 142 dzieci, a pięć lat później podopiecznych było już 2 tysiące – w większości z porażeniem mózgowym, ale także z wadami serca, zanikiem mięśni, nowotworami, retinopatią, z urazami po wypadkach. Rodzice gromadzili fundusze na leki, operacje wykonywane za granicą, sprzęt rehabilitacyjny, turnusy w specjalistycznych ośrodkach. Fundacja użyczała subkont, kierowała apele do prasy, podpowiadała, w jaki sposób zwracać się o pomoc do firm i instytucji, w imieniu podopiecznych dziękowała darczyńcom.
Każdy list, każda rozmowa to historia cierpienia i poświęcenia, rodzicielskich nadziei i załamań, całkowitego podporządkowania życia choremu dziecku z nadzieją na wyleczenie bądź chociaż na zapewnienie mu znośniejszej egzystencji. 5-letnia Martynka cierpi na niedowład czterokończynowy i padaczkę, rodzice chcieliby zapewnić jej systematyczną rehabilitację. Sylwia urodziła się z otwartym rozszczepem kręgosłupa i wodogłowiem. Ma tylko dwa latka i kilka operacji za sobą, czekają ją kolejne, m.in. wstawienie implantów kręgosłupa. Konrad zabiega o pomoc sam. Jest licealistą, chciałby studiować. Niestety, w 12. roku życia wykryto u niego cukrzycę. Konieczność 5-6 zastrzyków insuliny dziennie bardzo komplikuje mu życie. Chciałby mieć pompę insulinową. Agnieszka urodziła się z różyczką wrodzoną. To spowodowało ubytek słuchu i wadę serca, którą trzeba zoperować. Ale budżet domowy nie wytrzymuje kosztów dojazdów z dalekiej wioski do lekarzy, zakupów pomocy edukacyjnych. 12-letni Krzyś – półsierota – cierpi na wrodzoną wiotkość mięśni, koślawość stawów kolanowych i skoliozę. Przeszedł operację wydłużenia kończyny dolnej, która nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Czekają go następne. Rodzice rocznego Adasia, u którego po urodzeniu stwierdzono brak aorty i zastawki aortalnej, ubytek w przegrodzie międzykomorowej, z ogromną determinacją gromadzą 30 tys. euro potrzebne na operację w Monachium. W lekarskich dokumentacjach innych dzieci wpisane są rozpoznania: zespół Downa, mukowiscydoza, autyzm, zespół „kociego krzyku”, zanik mięśni. W listach od rodziców często powtarza się stwierdzenie: „Diagnoza była dla nas szokiem, ale na krótko, podjęliśmy walkę, która trwa do dziś”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.