Papieskie zamyślenia

Kiedy przyjeżdżał do Rzymu, dzieliłem się swoimi kłopotami, troskami, zamierzeniami. Bardzo uważnie słuchał. Niczego nie narzucał. Niedziela, 12 października 2008



Warto dodać, że budował nas wszystkich swoim rozmodleniem. Kiedyś zrodziła się taka anegdota: W jednym z miejsc pobytu Ojca Świętego ktoś wskazał miejsce i stwierdził, że tutaj się modlił Jan Paweł II. Stojący obok dodał: – Pokażcie miejsce, gdzie on się nie modlił. Tak, taras kolegium, kaplica to były miejsca znaczone jego częstą i długą modlitwą. Miał zwyczaj, wykorzystując wolny czas, odwiedzać rzymskie i włoskie sanktuaria. To on odkrył dla nas, studentów, sanktuarium Zmartwychwstańców w Mentorelli.

Po śmierci Pawła VI

Zbliżał się czas konklawe. Pojechałem po Księdza Kardynała na lotnisko i pamiętam, że sekretarz Prymasa – ks. Bronisław Piasecki poprosił, żebym zajął się formalnościami paszportowymi. Kard. Wojtyła miał paszport turystyczny z kiepskim zdjęciem, wprost zrobionym z innego zdjęcia, bo nie lubił robić zdjęć. Kiedy przedstawiciel ambasady zobaczył ten paszport, a pamiętajmy, że były to czasy komunistyczne, uznał, że to wstyd, żeby kardynał, który może zostać wybrany na papieża, miał paszport turystyczny.

Ksiądz Prymas pojechał do Instytutu, gdzie jego kolega był rektorem, i tam się zatrzymał a kard. Wojtyła do Kolegium Polskiego.
Po drodze zajechaliśmy do Bazyliki św. Piotra, by pomodlić się za zmarłego papieża. Weszliśmy do Bazyliki, było pustawo, widać było tylko jednego czy dwóch kardynałów. I wtedy zapytałem: – Ilu Ksiądz Kardynał nie zna kardynałów elektorów? – Osobiście? – odpowiedział pytaniem. – Tak, osobiście. Chwilę pomyślał i odpowiedział: – Siedmiu. Dlaczego postawiłem to pytanie? Byłem przekonany, że kard. Wojtyła jest osobą wybitną i znaną, ale skoro tylko siedmiu elektorów go nie zna osobiście, to ma wielkie szanse na wybór. Ta odpowiedź potwierdziła moje przypuszczenia.

Konklawe poprzedzają spotkania kardynałów, na których omawiają różne sprawy dotyczące Kościoła, mogące mieć wpływ na ocenę przydatności kandydata na papieża. Te rozmowy odbywały się także podczas posiłków, stąd w Kolegium gościliśmy niekiedy wielu kardynałów. Także podczas naszych domowych spotkań przy stole temat wyboru powracał. Żartowałem kiedyś, mówiąc: – Księże Kardynale, niebezpieczeństwo się zbliża, warto pomyśleć nad jakąś fundacją przyszłego papieża dla naszego Kolegium Polskiego. Nawet podpowiedziałem, że przydałaby się winda. Zapamiętał te żarty i kiedy został papieżem, „wywiązał się” z tej obietnicy, którą wówczas złożył żartem.

Muszę przyznać, że z wyboru Jana Pawła I wewnętrznie się ucieszyłem. Miałem wtedy sporo obowiązków, ale i trudnych spraw. Dlatego ta bliskość kard. Wojtyły była mi bardzo potrzebna i pomocna. Niemniej nie miałem wątpliwości, że moje przewidywania były trafione. Z zachowania naszego Kardynała widziałem, że był kandydatem i jakoś czułem, że nawet bliskim wyboru.

Konklawe – październik 1978 r.

Minęło trzydzieści trzy dni. Umarł Jan Paweł I. Ponownie gościliśmy w Kolegium Polskim kard. Karola Wojtyłę. Tym razem spotkania z gośćmi odbywały się często u bp. Deskura, chociaż i w Kolegium gościliśmy różnych zapraszanych kardynałów. Czas poprzedzający konklawe to również okres ciężkiej choroby bp. Deskura, odwiedziny Księdza Kardynała u niego i wreszcie konklawe. Przewidywałem wybór.

Rozmawialiśmy o tym z różnymi ludźmi i z ks. Dziwiszem, który u nas mieszkał, i byliśmy zgodni w tym, że im dłużej trwa konklawe, tym większe są szanse na wybór kard. Wojtyły. Z tej racji starałem się nie opuszczać domu i w sam dzień wyboru byłem w Kolegium. Zakładając scenariusz wyboru, byłem świadomy, że w domu, z którego wyjechał elekt, pojawi się cała masa dziennikarzy. Zatem czuwaliśmy, ustaliliśmy, kto będzie się kontaktował z prasą i tym podobne szczegóły. Pracowałem u siebie, śledząc to, co dzieje się w telewizji.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...